Nowy Shannon, nowa płyta

Rozmowa z Marcinem Rumińskim, liderem Shannon.
Kamil Piotr Piotrowski, 19 kwietnia 2010
Marcin Rumiński
Fot. Jacek Kowalski
Marcin Rumiński, założyciel i lider olsztyńskiej grupy Shannon, muzyk, kompozytor, aranżer i multiinstrumentalista opowiada o nowej płycie "Celtification" oraz o "nowym" Shannonie.

Jesteście po trasie "Celtification Tour" promującej waszą najnowszą płytę "Celtification". Jaki był odbiór tego materiału i jakie są wasze wrażenia?

Odbiór był taki, jaki mieliśmy nadzieję że będzie - żywiołowy, bo taką staramy się grać muzykę. Ludziom nowy materiał się podobał, nam koncerty też. Dodać należy, że na tej trasie nie tylko promowaliśmy nowy materiał ale również nowy skład zespołu.

Rzeczywiście trochę się u was ostatnio zmieniło, możesz przedstawić tych "nowych"?

W ubiegłym roku, wraz z początkiem prac nad nową płytą, pojawił się gitarzysta Rafał Rupiński (wcześniej Duan). Dzięki temu znów gitara zabrzmiała na koncertach. Dołączyli także do nas basista Paweł Puszczało oraz nowy perkusista - Przemek Nagadowski (Popcore). Od jakiegoś czasu na naszych koncertach prezentujemy też taniec irlandzki. To za sprawą współpracy z Joanną Ochędowską, tancerką zespołu Elphin.

Jak i gdzie powstawała płyta?

Materiał mieliśmy już tak ograny, że praca posuwała się sprawnie. Nagrywaliśmy w studiu "X" w Olsztynie, miksy robiłem sam u mnie w domu, podobnie zresztą jak do "Psychofolku". "Celtification" powstała bardzo szybko. Właściwie od momentu zakończenia nagrań do gotowego opakowania minęły niecałe dwa miesiące.

Jaka jest ta płyta. W materiałach piszesz, że to powrót do twoich korzeni?

To prawda. W nagranych utworach znaleźć można moje inspiracje wynikające z 16 lat interesowania się muzyką celtycką. Na tej płycie słychać muzykę Clannad, Altan, Dervish, Solas i wielu, wielu innych. Ale oczywiście sporo jest też kompozycji autorskich, zaaranżowanych przeze mnie, Marysię Rumińską i Marcina Drabika. Wróciliśmy do bardziej tradycyjnych brzmień, ale nie brakuje też Shannona poszukującego nowych ścieżek. W stylistyce ta płyta jest zbliżona do "Green Hypnosis".

Czy mógłbyś coś specjalnie polecić słuchaczom, na coś zwrócić ich uwagę?

Tradycyją jest, że do materiału na płycie, podchodzimy jak do jednej kompozycji. Dlatego zachęcam do słuchania całej płyty a nie pojedynczych utworów. Ale mogę zdradzić pewną ciekawostkę. Otóż utwór autorski "Goldfinch jig - Goldfinch reel", dedykowany jest polskim producentom whistle, Waldemarowi i Jakubowi Szczygłom i zagrany jest właśnie na ich fletach.

Gdzie i kiedy można was będzie znów usłyszeć na żywo?

Właśnie przez nasz impresariat ustalane są szczegóły koncertów na Dalekim Wschodzie i w Azji. To będzie daleka trasa. W lipcu wybieramy się w Pireneje a w sierpniu pogramy trochę dłużej w Bretanii.

Znani jesteście z dalekich podróży ale raczej się nie wybiorę, bardziej interesują mnie te w Polsce.

Za chwilę będzie gotowa nasza nowa strona www, tam też pojawią się aktualne daty. Zapraszam do odwiedzin i na nasz profil na MySpace, gdzie można odsłuchać kilka utworów z naszej najnowszej płyty.

Dziękuję za rozmowę

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu