Mongolska tradycja

Rozmowa z Xu Jingchen, z zespołu Hanggai.
Marcin Piosik, 20 września 2010
Hanggai
Fot. PRESS
Hanggai to zespół z Pekinu wykonujący muzykę mongolską z elementami rocka. W swoich aranżacjach wykorzystują technikę śpiewu gardłowego. Gościli na tegorocznej edycji festiwalu Ethno Port, podczas którego opowiedzieli nam o swojej działalności.

Nazwa "Hanggai" odnosi się do spokojnej scenerii Mongolii, ale właściwie muzyka, którą gracie taka nie jest...

W naszym mieście mamy rockową kapelę,  tworząc muzykę tradycyjną czerpiemy z tych doświadczeń. Wszyscy członkowie naszego zespołu grają w różnych rockowych zespołach w Mongolii Wewnętrznej lub w Chinach, teraz jednak jesteśmy razem i gramy muzykę mongolską.

Gdy gracie mongolską muzykę tradycyjną czujecie jakiś związek z tym obszarem?

Mongolskie melodie to połowa naszego życia. Gdy gramy w różnych miejscach możemy wyrazić swoje emocje, a nasi odbiorcy otrzymują coś prosto z natury.

Chciałbym zapytać o tę technikę - śpiew gardłowy, czy każdy może się jej nauczyć? Czy tylko ludzie z Mongolii mogą posiąść tę umiejętność?

Każdy może śpiewać w ten sposób. Mój nauczyciel ma uczniów w wieku czterech, pięciu lat, którzy już śpiewają. Najtrudniejsze jest jednak zachowanie melodii. Gdy masz już "ten głos" musisz jeszcze kontrolować melodię.

Czy znacie jeszcze jakieś kapele, które łączą mongolską tradycję z muzyką rockową?

Znam kapelę Jatha. Na początku myśleliśmy, że oni są z Mongolii, ale gdy ich spotkaliśmy, powiedzieli nam, że nie uważają się za Mongołów, ale że są ludźmi z Tuvy. Moim zdaniem jesteśmy tacy sami, żyjemy w podobny sposób.

Czy Mongołowie żyjący poza Mongolią nadal kultywują tradycję?

Niektórzy Mongołowie żyjący w Chinach nie mówią po mongolsku. Teraz wielu z nich bardzo tęskni za ojczyzną i próbują zrobić coś dla mongolskiej kultury. Wielu moich przyjaciół prowadzi w Pekinie własne interesy, na przykład mongolskie restauracje, bary. Ich dzieci uczą się mongolskiego. W ciągu ostatnich 5 lat w Chinach wiele się zmieniło, wielu młodych ludzi z Mongolii chce kultywować tradycję. Uważam, że nieznajomość języka nie stanowi problemu, bo przecież twoje serce się nie zmienia!

Gracie praktycznie na całym świecie. Czy są jakieś miejsca, w których było trudno Wam wystąpić, gdzie niemożliwe było zaprezentowanie mongolskich korzeni w połączeniu z muzyką rockową?

Nie ma problemu, wyjeżdżamy do różnych krajów. W Chinach jest może trochę spokojniej, publiczność nie jest taka jak na Zachodzie, ale gdy przybywamy do Europy, Stanów czy Kanady, ludzie tańczą do naszej muzyki. W Chinach rzadko się to zdarza. Graliśmy na razie tylko w największych miastach – w Pekinie i Szanghaju, w mniejszych nie ma tylu ludzi zainteresowanych tą muzyką.

Jakie są Wasze plany na przyszłość, może jakieś marzenia...

Tak, mamy wiele marzeń. Po pierwsze, 18 września chcemy zorganizować festiwal. Po raz pierwszy w Chinach kapela organizuje takie wydarzenie. Chcemy również dbać o nasze środowisko. Wielu Mongołów, wiele rodzin, dzieci potrzebuje pomocy. W Pekinie mamy teraz szkołę, w której kształcą się młodzi ludzie z Tybetu i Mongolii Wewnętrznej. Pomagamy im uczyć się angielskiego, aby mieli szansę na znalezienie dobrej pracy w mieście. Tak więc nie skupiamy się tylko na działalności artystycznej, chcemy tworzyć dobrą muzykę, ale również pomagać innym, bo wielu ludzi w Chinach potrzebuje wsparcia.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu