Pogaństwo czyli przaśność

Rozmowa z Mikołajem Rybackim, Percival i Percival Schuttenbach
Witt Wilczyński, 30 października 2010
Mikołaj Rybacki
Fot. Marcin Somerlik
Mikołaj Rybacki, współzałożyciel grupy Rivendell, dziś lider folkowego zespołu Percival i folk-metalowego Percival Schuttenbach. Autor i współautor kilku ciekawych, muzycznych projektów. Malarz, rysownik, nauczyciel.

Na imprezach mediewalnych, rekonstruktorskich gracie folkowo, ale większość ludzi kojarzy was z metalowego wcielenia Percival Schuttenbach...

W tej chwili to nie wiem, czy tak jeszcze jest, czy te proporcje się nie zachwiały. Dość sporo już gramy w naszym wcieleniu folkowym na tego typu imprezach jako Percival i wiele osób nie kojarzy, że istnieje też coś takiego jak Percival Schuttenbach.

O to folkowe wcielenie chciałbym cię dziś popytać. Ponad 10 lat temu współtworzyłeś projekt Percival-OVO i od tego momentu folk w waszej twórczości wyraźnie się przewija. Jak do tego doszło?

On był nawet wcześniej. Folk był wpisany w projekt zespołu od początku, bo chcieliśmy grać tak naprawdę muzykę folkową, łączyć folk i metal. W różnych okresach były różne proporcje tego folku i różnych innych podgatunków. Był też taki czas, że było bardzo progresywnie i prawie tego folku nie było.

Pamiętam, płyta "Tutmesz Tekal"...

Tak, chociaż i tam się troszkę folku przewinęło. Potem uderzyliśmy bardzo folkowo, krążkiem "Eiforr" i to było związane z rekonstrukcją (odtwarzanie dawnych ceremonii, bitew, obyczajów - przyp. red.). Zaczęło się od tego, że bardzo chciałem zagrać na festiwalu na Wolinie. Jak się wczytałem w regulamin, to okazało się, że żeby tam zagrać trzeba być przebranym za Wikinga lub Słowianina i grać muzykę, jaką się grało 1000 lat temu. Postanowiłem zatem zbudować instrument, uszyć sobie strój, namówiłem dziewczyny. Kasia (Katarzyna Bromirska - przyp.red.) była na początku bardzo sceptycznie do tego nastawiona, ale dała się przekonać i od tamtej pory jeździmy z tym projektem. Zaczęło się w 2004, a od 2006 roku, gdy doszła do nas Asia (Joanna Lacher - przyp. red.) to regularnie, co weekend gramy na różnych imprezach tego typu. Był taki okres, że prawie w ogóle nie graliśmy z Schuttenbachem tylko właśnie z Percivalem.

Mieliście też projekt z białoruskim Kniażyczem...

Tak, to niestety umarło głównie z przyczyn logistycznych. Weszliśmy do UE i już ciężko było przekraczać granicę białoruską...

A projekt z Żywiołakiem?

Może nie tyle z Żywiołakiem co z samym Robertem Jaworskim... To był bardzo fajny projekt. Niestety, oni dużo grają, my dużo gramy. My wtedy mieszkaliśmy w Lubinie, Robert w Warszawie, odległości były mordercze. Niemniej możliwe, że wrócimy do tego pomysłu. U nas często wiele rzeczy dzieje się spontanicznie i jeżeli pojawia się jakaś możliwość żeby coś zrobić - wtedy to robimy.

Inny pomysł "Słowiański Mit o Stworzeniu Świata", który zrobiliście wspólnie z Radborem z Poznania. To był pionierski projekt w Polsce jeśli chodzi o wierzenia słowiańskie pokazane w ten sposób. Jak powstał ten program?

To było związane z  festiwalem Słowian i Wikingów na Wolinie. Tam Radbor umówił się, że zrobi inscenizację o tym, jak powstał Świat według Słowian i poprosił nas, żebyśmy zrobili do tego muzykę. Przyjęliśmy propozycję, napisaliśmy muzykę i zagraliśmy to potem podczas festiwalu. Okazało się że nieźle wychodzi i warto to pociągnąć dalej. Nagraliśmy płytę, gramy koncerty i będziemy też przygotowywać DVD.

W dawnych wiekach muzyk nie kupował instrumentu w sklepie muzycznym ale wykonywał go sam przez co brzmienie było specyficzne. Mieliście kiedyś taki instrument zrobiony przez was…

Tak, by być bardziej wiarygodnymi w tym co gramy zrobiliśmy jeden. Mamy go do tej pory. Niedługo będą trzy kolejne. Są już zaczęte tylko muszę znaleźć czas i narzędzia, by móc je skonczyć. Chcemy mieć na następny sezon wszystkie instrumenty do Percivala wykonane przez nas.

Pojawia się zarzut, że wy przez to fałszujecie jak gracie. Niemniej to jest chyba bardziej zbliżone do oryginału z tamtych lat niż granie "pod kreskę"?

Tak! Te instrumenty, na których gramy bardzo trudno jest dokładnie nastroić. Przy każdej zmianie pogody one się po prostu rozstrajają, a często gramy plenery. Traktujemy to jako pewną cechę naszej muzyki. Można się czepiać, że nie stroi, ale trzeba się zastanowić nad istotą tego grania. Owszem, można zagrać folk na wypaśnym instrumencie, który będzie zawsze stroił tylko, że to właśnie nie będzie prawdziwe. Wtedy instrument nie miał prawa cały czas trzymać stroju, to było fizycznie niemożliwe.

"Reakcja Pogańska" to jedna z ciekawszych płyt folkmetalowych jaka ukazała się w Polsce. To nie jest typowa pagan-metalowa płyta. To nie jest ta "wieczna wojna", to nie jest "bieganie z mieczem po lesie". To jest płyta zrobiona na wesoło i przaśnie a jednocześnie przekazująca pewną prawdę historyczną. To coś nowego w Polsce.

Pogaństwo czyli przaśność. Tak... My zawsze jak coś zaczynamy robić to wydaje nam się, że robimy coś typowego i normalnego a okazuje się potem, że to jest coś bardzo pokręconego, nowatorskiego  i nietypowego. To też nie było planowane ale świadomie chcieliśmy zawrzeć w muzyce klimat nieschematyczny, nie chcieliśmy grać blackmetalu z fujarką z klawisza, bo nam się to nie podoba.

Dodajmy, że płyta zdobyła II miejsce w plebiscycie "Wirtualne Gęśle" na najlepszą płytę folkową wydaną w Polsce w 2008 r.

Zastosowaliśmy taki patent, że tradycyjne, ludowe utwory zagraliśmy w stylistyce metalowej. Na początku, jak jeszcze graliśmy w Rivendell, to zawsze gdzieś tam w głowie świtała myśl, żeby połączyć folk i metal, zwłaszcza, że moim zdaniem energie, jakie niosą z sobą te gatunki są bardzo podobne.

Ja też tak uważam, dlatego z tych samych powodów założyliśmy Prilbicę…

U nas to się zawsze przewijało w jakiś sposób i na "Reakcji Pogańskiej" wyszły te moje wszystkie fascynacje. Chcemy pójść jeszcze dalej.

Utwór "Satanismus" jest swoistym hitem w RadioWidzie, nie raz jak zapowiadam, że będzie grany Percival, ludzie pytają o ten utwór. A to był bodajże bardzo odpałowo zrobiony numer?

Tak, to jest związane z imprezą historyczną. Zostaliśmy na jeden dzień dłużej w Braniewie, żeby tak we wspólnym gronie poimprezować. Ktoś przyniósł gitarę i zaczęliśmy sobie robić jaja, a z tych jaj powstał kawałek. Tekst pisali ludzie na imprezie.

Czyli, jednym słowem, neo-ludowy wałek.

Tak, zdecydowanie.

Macie projekt muzyczny związany z czasami bardziej nam współczesnymi, pojawił się "Pałacyk Michla", współczesność też was interesuje?

Mamy dużo znajomych rekonstruujących nie tylko czasy Słowian i Wikingów ale m.in. II Wojny Światowej. Właśnie na te potrzeby powstał projekt muzyczny z pieśniami z tamtego okresu, przede wszystkim z Powstania. Dlatego występujemy tam w mundurach, znaczy ciężko powiedzieć "mundurach" - jesteśmy tam ubrani jak powstańcy czy partyzanci.

Czy ten projekt ukaże się na płycie?

Myślę, że tak, trzeba tylko usiąść i to nagrać. Podchodzimy do tego z dystansem, bo nikt z nas nie jest z Warszawy, nikt z naszych rodzin nie uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. Nie mamy bagażu emocjonalnego z tym związanego.

Ja dla odmiany jako Warszawiak szanuję wasze nowatorskie podejście do tematu. To nie jest kolejna martyrologia, kolejny chór kościelny śpiewający pieśni powstańcze. Podejrzewam, że większość młodych chłopaków walczących w Powstaniu raczej śpiewała te pieśni tak jak wy?

To było nawet takie założenie rekonstruktorskie, że skoro ubieramy się jak oni, to i gramy tak jak oni. Stąd używamy najpopularniejszych wtedy instrumentów czyli akordeonu i mandoliny.

Macie mieć koncerty z Leśnym Lichem, gracie trasę w Polsce, która się rozrasta a chodzą słuchy, że i z rosyjską Arkoną macie coś zagrać...

Ojejku to aż tak się już rozniosło? Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Jest taka możliwość i może się uda na początku przyszłego roku. Na razie trwa nasza, najdłuższa jak dotąd trasa "Folk’em All Tour" obejmująca większe i mniejsze miasta w Polsce, i sporo na niej się dzieje.

Oprócz muzyki zajmujesz się szeroko pojętą sztuką. Istnieje taki stereotyp, że jak muzyk folkowy/ludowy to musi być przaśny a artystą może być co najwyżej ludowym. Ty łamiesz tę konwencję, po raz kolejny zresztą...

Tak to już jest, że łamię wszystkie możliwe do złamania konwencje. Maluję sobie po prostu. W ogóle jeśli chodzi o takie plastyczne rzeczy to także zajmuję się tym komercyjnie, np. robię karykatury na zamówienie, po to żeby utrzymać te wszystkie projekty muzyczne. Przy okazji czasem jakieś rysunki satyryczne zrobię, czasem maluję obrazy, akt, komiksy...

Można to gdzieś zobaczyć?

Powstaje  teraz moja  strona,  na  której  będzie zamieszczone pełne portfolio moich prac. Na  razie małą próbkę można obejrzeć na moim profilu w serwisie Facebook i na digarcie: 
http://percivalschęuttenbach.digart.pl/

Dziękuję za rozmowę

 

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu