Taniec na dziedzińcu

IX Festiwal Muzyki Celtyckiej "Zamek"
Wojciech Małota, 30 sierpnia 2011
Glendalough i Comhlan
Fot. Wojciech Małota
Jest taki weekend kiedy puby irlandzkie w Polsce pustoszeją. Ich stali bywalcy gromadzą się w Będzinie gdzie na trzy dni wzywa ich magia kultury celtyckiej. W sobotę i niedzielę na podzamczu zebrały się tłumy by zanurzyć się w tańcu i zasłuchać w muzyce.

Co roku będąc na Zamku jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak organizatorom udało się zachęcić uczestników imprezy do tak aktywnego uczestnictwa w zabawie. Z pewnością jest to zasługa corocznych festiwalowych warsztatów, na których każdy może nauczyć się tańców irlandzkich i bretońskich. Szczególnie te drugie cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Są bardzo proste, każdego z nich można nauczyć się dosłownie w kilka minut. W tej sytuacji mówienie o publiczności "widzowie" czy "słuchacze" nie oddaje atmosfery tej imprezy. Słowa te, w moim rozumieniu zakładają, że ich podmiot jest biernym obserwatorem wydarzeń. Tymczasem w Będzinie zawsze jest inaczej. Publiczność po pierwsze nie jest "widzem" lecz "uczestnikiem", czasem staje się także "reżyserem",  nie często bowiem zdarza się, aby to ona wybierała jaki taniec zostanie zagrany przez zespół.

Również w tym roku taniec był obecny przez cały czas trwania festiwalu. Jeśli na scenie występowali instrumentaliści, publiczność tańczyła do granych melodii, zaś w przerwach na scenicznym podeście pojawiały się grupy taneczne. W tym roku swoje umiejętności prezentował katowicki Glendalough, krakowski Comhlan, będziński Galway i opolski Eibleann. Było co podziwiać. Oprócz tradycyjnych układów, zespoły pokazywały też mniej tradycyjne lub wręcz żartobliwe choreografie. Było też kilka ciekawych fuzji.

Glendalough pokazał jak w ciekawy sposób można łączyć różne style i kultury. W drugim układzie stepowali w dżinsach do remiksu "Hindustries" z płyty "Koncentrad" zespołu Beltaine. Później prezentowali celtyckie układy stylizowane na polskie tańce ludowe, tańce indyjskie czy wreszcie tango. W każdym z nich ubrani byli w stroje w jakiś sposób nawiązujące do regionu, po którego tradycję sięgali.

Na przemian z Glendalough drugiego dnia występowała formacja Comhlan. Tancerki zaprezentowały najciekawsze układy ze swoich programów. Zatańczyły m. in. "The Sailor's Hornpipe" do szkockiej melodii "The Drunken Piper". Obydwa zespoły wykonały też wspólny taniec do melodii "Bring to the Boil" nagranej przez Beltaine.

Trzeci dzień należał do Galway i Eibleann. Pierwszy zaprezentował dużo mocnego stepu, który jest dość widowiskowy i był nagradzany mnóstwem oklasków. Galway pokazał też choreografię, w której tańczył do tradycyjnej melodii z niewielką domieszką dyskotekowych dźwięków. Brzmiało i wyglądało dobrze ale jednak coś we mnie się burzyło.

Z kolei zespół Eibleann zafundował publiczności najwięcej śmiechu. Zaczęli od czegoś co ciężko mi jest jednoznacznie zaklasyfikować. Była to pewnego rodzaju karykatura tańca jako takiego, przygotowana w sposób przemyślany i dobrze wykonana. Kto nie widział dużo stracił. Później tancerki pokazały kilka irlandzkich tańców. W ostatnim swoim wejściu zaprezentowały coś niesamowitego. Można to określić jako irlandzka dyskoteka w stylu latynoskim. I znów - nieobecni mają czego żałować. Z kolei w ostatnim pokazie dziewczyny wcieliły się w prawdziwe aniołki z wiankami na głowach. Brakowało tylko skrzydeł. W jednym z pokazów wraz z Eibleann tańczył gościnnie zespół Tuatha z Wrocławia. Występowali na Zamku w zeszłym roku, teraz świętują 10-lecie istnienia grupy.

Co roku program Zamku jest tak układany, że tancerze występują w przerwach pomiędzy zespołami instrumentalnymi aby dać im czas na zainstalowanie się na scenie. Przyznam się szczerze i czuję, że nie jestem w tej opinii odosobniony, że chętnie zrównałbym proporcje pomiędzy tańcem i graniem.

Jeżeli chodzi o muzykę to największe wrażenie zrobił na mnie francuski Esquisse. Słuchaliśmy ich muzyki jeszcze przed festiwalem, pisaliśmy też o tym zespole wcześniej na łamach Folk24.pl. Jednak występ zespołu na żywo był czymś wyjątkowym. Bardzo przyjemnie się ich słuchało. Grali muzykę bretońską, do której dołożyli szczyptę czegoś swojego, niepowtarzalnego. Wielka szkoda, że ich występ został przedwcześnie przerwany. Niestety z powodu bardzo silnego wiatru mogłoby dojść do zawalenia się sceny więc organizatorzy zadecydowali o wcześniejszym zakończeniu imprezy. Szczęśliwcy mogli jeszcze posłuchać Esquisse podczas nocnej sesji w Ośrodku Kultury. Niemniej, jeśli możecie zdobyć płyty zespołu to gorąco zachęcam.

Paradoksalnie nie zrobiła na mnie wrażenia irlandzka grupa Parsec występująca w roli gwiazdy trzeciego festiwalowego wieczoru. Owszem grali bardzo dobrze, któż mógłby prawdziwiej zagrać muzykę irlandzką niż Irlandczycy... Jednak mnie nie porwali. Wydali mi się dość monotonni.

Za to bardzo ciekawie wypadły nasze rodzime zespoły, jedne z tych, które grają najbardziej tradycyjnie jak tylko można. Mam na myśli 4 Non Brets, Duan i Strays. Wszystkie trzy grupy grały w Będzinie także rok temu. W 4 Non Brets i w Duanie od tamtej pory nastąpiły zmiany w składzie, szczególnie Duan mocno się zmienił. Wrócił bodhranista, doszła skrzypaczka i gitarzysta. Z kolei zespół Strays w drugiej połowie swojego koncertu zaprosił na scenę Adama Sznabela grającego na dudach. Spotkali się w Poznaniu podczas sesji i postanowili wspólnie wystąpić. Zespół zdradził, że na razie w tym składzie był to występ okazjonalny ale chcieliby więcej grać razem. W każdym razie mnie się ten pomysł bardzo spodobał. Dudy dodały do brzmienia zespołu nowy element, dzięki któremu Strays brzmi pełniej. Podczas tych koncertów publiczność tańczyła niemal bez przerwy.

Wydarzeniem festiwalu, choć niezbyt nagłaśnianym, była premiera płyty "Live" zespołu Beltaine, na której gościnnie wystąpił niemiecki harfista Jochen Vogel. Nagrań dokonano podczas marcowej trasy koncertowej "Beltaine St. Patrick's Tour 2011" (byliśmy tam - relacja). Wraz z grupą taneczną Comhlan muzycy odwiedzili wtedy dziewięć miast. Album można kupić w naszym sklepie internetowym.

Kolejna edycja "Zamku" już za nami. Będzin gościł ludzi ze wszystkich województw. Myślę, że każdy kto odwiedził festiwal był zadowolony, ja byłem. Pozostaje czekać do przyszłego roku na kolejne spotkanie z muzyką celtycką. Przed nami dziesiąta, jubileuszowa edycja. Będzie co świętować.

Zachęcam do przejrzenia poniższej galerii zdjęć.

 

IX Festiwal Muzyki Celtyckiej "Zamek" 2011, Będzin 26-28.08.2011
Portal Folk24.pl był patronem medialnym wydarzenia.

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu