Nie cierpię nudnej muzyki

Rozmowa z Norrim Drescherem, perkusistą Corvus Corax
Anna Wilczyńska, 25 stycznia 2012
Norri Drescher
Fot. Alicja Leszczyńska
Corvus Corax to jeden z najbardziej znanych zespołów inspirujących się muzyką średniowiecza. W zeszłym roku podczas VII edycji festiwalu "Skrzyżowanie Kultur" mieliśmy okazję porozmawiać z perkusistą grupy.

Zacznijmy od początku. Dlaczego kruk jest tak ważnym zwierzęciem dla Was?

Są dwie ważne przyczyny. Na początku, kiedy Wim i Castus założyli zespół, mieli kruka jako swoje zwierzę. Kruk ten podróżował z nimi i można powiedzieć, że był jakby trzecim członkiem zespołu. Druga przyczyna to taka, że kruk to najbardziej odpowiednie zwierzę, z którym możemy się utożsamić, ponieważ jest silny, sprytny, robi dużo dziwnych rzeczy i jest bardzo głośny... jak nasza muzyka (śmiech).

Moje drugie pytanie dotyczy początków zespołu, ale może Ty będziesz znał odpowiedź. Dlaczego na początku swojej kariery zainteresowaliście się muzyką z okresu średniowiecza?

Trudno jest odpowiedzieć jednym zdaniem. Vim i Castus założyli zespół po swojej ucieczce ze Wschodnich Niemiec w 1989 roku, zanim jeszcze runął mur berliński. Przedtem grali dużo na ulicy. Zaczynali od muzyki stuletniej, dwustuletniej i renesansowej. Po ucieczce zaczęli zmieniać swoją wizję, bo chcieli znaleźć nowy materiał. Ich zainteresowanie muzyką średniowieczną wzrastało świadomie z dnia na dzień. To nie było na zasadzie skrzyknięcia się "hej, teraz robimy muzykę średniowieczną". Im głębiej grzebiesz się w historii, tym więcej znajdujesz. Ostatecznie zdecydowali się grać tylko muzykę średniowieczną, czerpiącą z tradycji, w tym również z folkloru. Problemem w Niemczech i innych krajach jest czas wojny trzydziestoletniej. W XVII wieku nie tylko wiele ludzi zginęło - ale zginęła wraz z nimi cała kultura. Dlatego też w Niemczech nastąpił brak ciągłości historycznej i nie ma tradycji muzycznej, jaka jest np. w Belgii czy Danii. To jest jak ze znajdowaniem kości dinozaurów, wiesz, że to stworzenie żyło w przeszłości, ale nie wiesz dokładnie jak. Tak samo jest z muzyką średniowieczną w Niemczech. Znajdujesz fragmenty tekstów, krótkie fragmenty melodii i próbujesz dowiedzieć się na tej podstawie, jak wyglądała ta muzyka. Dlatego Corvus Corax brzmi jak brzmi.

Czyli muzyka średniowieczna to był wybór Vima i Castusa?

Tak, zdecydowanie to był ich pomysł - granie muzyki średniowiecznej, ale teraz pracujemy razem jako zespół. Każdy z nas interesuje się również kulturową stroną wykonywanej muzyki.

Gdzie znajdujecie informacje o starych instrumentach, starych pieśniach?

Dawniej było to naprawdę trudne, trzeba było chodzić do bibliotek, czytelni, nie było internetu. Istnieją pewne zbiory tekstów średniowiecznych, takich jak Carmina Burana, jest też trochę materiału z południowych Włoch - jest w tym dużo tekstów, ale nie melodii. Instrumenty znajdowaliśmy na obrazach, reliefach, freskach... Na przykład w Santiago de Compostela jest wielki kościół z dużym freskiem z dwoma mnichami, grającymi na olbrzymiej lirze korbowej. Wim zobaczył ten fresk i na tej podstawie zbudował instrument, którego teraz używamy na scenie. Niemniej w średniowieczu ludzie byli niżsi niż teraz i nie mieliśmy pojęcia, jakiego rozmiaru był ten instrument w rzeczywistości. To jest jak problem paleontologiczny - masz przed sobą kości dinozaura lub fresk z lirą korbową, ale nie masz zielonego pojęcia, co znajduje się w środku. Potem możesz próbować dowiedzieć się na Bałkanach, Północnej Afryce czy w Azji, czyli w krajach, gdzie ludzie ciągle grają na instrumentach niezmieniających się od wieków, jak tam dzisiaj budowane są te instrumenty. Na tej podstawie możesz potem skonstruować lirę tak jak to robiono 500 lat temu. Jest to rodzaj nauki, to rekonstrukcja instrumentów i muzyki.

Zastanawia mnie stosunek tradycji do innowacji w Waszej muzyce. Nie gracie przecież idealnie takiej samej muzyki, jaką grano w średniowieczu. Czy mógłbyś to skomentować?

Oczywiście że nie, bo nikt nie wie dokładnie, co ludzie grali w średniowieczu. Niektórzy słuchacze zastanawiali się, czy muzyka grana przez nas i inne zespoły wykonujące muzykę średniowieczną jest autentyczna czy nie. Zaręczam ci, że nie ma autentycznej muzyki średniowiecznej! Ponieważ nie ma CD, rejestracji tych dźwięków. Każdy kto mówi, że tworzy autentyczną muzykę średniowieczną, nie rozumie całej idei, że nie jest to możliwe. Nawet jeśli znajdziesz melodię z tamtych czasów, to sposób zapisu nutowego jest inny. Dzisiaj mamy ustalony jednoznacznie system nutowy, wiemy jak długo grać daną nutę. W średniowieczu funkcjonowało coś co zwano neume - nuty mówiły tylko, czy melodia idzie w górę, czy w dół, ale nie mówiły ci, ile w górę, ile w dół. Więc bezcelowym jest mówienie o autentyczności średniowiecznej muzyki. Na początku chcieliśmy być jak najbardziej autentyczni, ale to trwało tylko przez pierwsze trzy lata. Potem bardziej zaczęło bawić nas łączenie muzyki średniowiecznej ze współczesnymi elementami, na przykład z rytmami. Z drugiej strony, wszystkie współczesne rytmy są bardzo stare, ponieważ historia muzyki zatacza koło. Pozostajemy pod wpływem muzyki tradycyjnej, ale oczywiście miksujemy, podróżujemy... Zawsze zbieramy pomysły, inspiracje. To jest to, co naprawdę robimy.

Ruch odtwórczy ostatnio zrobił się bardzo popularny w Polsce i Niemczech. Co myślisz o tym zjawisku?

To jest rozrywka, fajna sprawa, ponieważ dzięki temu wiele osób zaczyna interesować się historią, zaczyna być bardziej otwartymi i ciekawie się z nimi rozmawia. Ludzie zdobywają też dużą wiedzę.

Czy w świetle wszystkiego co przed chwilą powiedziałeś, uważasz się za rekonstruktora?

Jesteśmy rekonstruktorami, ale nie wiernymi w 100% , ponieważ to byłoby nudne życie dla muzyka, jeżeli bylibyśmy tylko naukowcami grającymi na instrumentach. To fajna sprawa bawić ludzi i sprawiać, że trzęsą czupryną :). Wielu ludzi uważa, że muzyka średniowieczna była bardzo cicha. To nie jest prawda. Nie mamy próbek tej muzyki, nikt nie wie, co dokładnie było grane, mamy tylko mgliste pojęcie. Mamy tylko dużo wzmianek mówiących o tłumach ludzi tańczących na ulicach. Nikt nie tańczy do cichej muzyki, musi być głośna. To jest prawdopodobnie najbardziej autentyczna część naszego pomysłu na wykonywanie muzyki średniowiecznej. Zapoczątkowaliśmy nowy styl w tej muzyce. Gramy prawdziwą muzykę ulicy, nie tę dla królów czy papieży.... To jest zupełnie coś innego.

Czyli " średniowieczna muzyka ulicy" to właśnie nurt, do którego najbardziej się odwołujecie?

Tak, jak najbardziej! W średniowieczu grano trzy "rodzaje" muzyki: kościelną, dworską (na zamkach dla królów i szlachty) oraz plebejską - dla  normalnych ludzi z ulicy. Zanim Corvus Corax powstał, wszyscy myśleli, że muzyka średniowieczna jest bardzo mroczna, cicha i smutna... My stwarzamy na nowo tę trzecią część i myślę, że najważniejszą dla nas.

Czy możemy znaleźć jakieś pogańskie ślady w Waszej muzyce?

Nigdy nie poczuwaliśmy się do bycia pogańską kapelą... Jeśli spojrzy się w głąb wieków, to był Kościół, ale zwykli ludzie mieli własną wizję świata, własne pomysły na to, jak się leczyć, jak rzucać czary... Nawet w Carmina Burana można znaleźć wskazówki jak posiąść moc, jak rozmawiać z demonami, duchami drzew i ziemi. To jest pogańska idea, że jesteś związany z naturą, że natura jest bogiem, nawet jeśli masz wiele imion na bóstwa lasu. Nawiązujemy do tego nurtu, ale nigdy o nim wprost nie mówiliśmy. Jak przeczytasz nasze teksty, nie znajdziesz w nich nic chrześcijańskiego, ponieważ nie jesteśmy kapelą śpiewającą religijne teksty, raczej śpiewamy o tym, że ich nie potrzebujemy, ponieważ życie jest na to za krótkie (śmiech)!

A propos - o czym są Wasze teksty?

Przede wszystkim o radości, której doświadcza się, kiedy się żyje, kiedy nie myśli się o śmierci... po prostu pij wino, tańcz i baw się... Czerpiemy też z mitologii greckiej, opowiadamy o Charonie i Centaurach. Jeżeli mówimy o tekstach, to przy okazji pomówmy o tekstach z naszej nowej płyty. Otóż w przeszłości skupialiśmy się bardziej na południowej i wschodniej Europie, teraz pomyśleliśmy, że jest pora ruszyć na północ! To CD jest oparte na germańskiej, wikińskiej i celtyckiej kulturze. W zeszłym roku zebraliśmy bardzo ciekawy materiał, teksty i melodie pieśni z Norwegii, Danii, Irlandii. Korzystaliśmy też ze skandynawskiej mitologii. Większość tekstów stanowiących podstawę kultury europejskiej jest taka sama, ponieważ życie zwykłych ludzi jest takie samo. Nasze teksty są o radości, ponieważ chcemy pokazać ludziom, że gdziekolwiek nie pójdą, znajdą podobnych do siebie i nawet jeśli inni wierzą w innych bogów, to podstawowe rzeczy są takie same – nikt nie chce iść na wojnę, ludzie chcą być razem, bawić się, kochać, tańczyć, pić wino... Tak jest wszędzie i chcemy to pokazać ludziom.

Po wydaniu płyty ruszacie w trasę promującą to wydawnictwo?

Ostatnia płyta Corvus Corax ukazała się sześć lat temu. Trzeba zrobić coś nowego, zorganizować dużą trasę i wypromować nowy materiał. Wszystkie informacje o tym będą sukcesywnie się pojawiały na naszej stronie internetowej.

Opowiedzcie proszę trochę o tematyce nowej płyty.

Tytuł naszego nowego albumu to "Sverker". Sverker to był król, który rządził Szwecją na początku XII wieku, zaraz po chrystianizacji Europy. Ciekawe, że królowie w centralnej i południowej Europie mieli swoich minstreli, a w części północnej na początku nie byli to muzycy, tylko opowiadacze historii. Ich narzędziem było słowo, a nie śpiew. Dwóch z nich urzędowało na dworze wspomnianego króla Szwecji. Oni pierwsi zaczęli układać tekst w rymy, rymować. Nie pamiętam w tej chwili ich imion, ale to był pierwszy krok do połączenia z muzyką, ponieważ gdy pojawia się rym, muzyka już jest nieopodal. Mógłbym opowiadać godzinami wiele interesujących historii o Celtach i Wikingach, to bardzo ciekawi ludzie...

Niektórzy opisują Was jako kapelę folkmetalową. Czy zgadzacie się z tym określeniem?

To śmieszne, bo słyszeliśmy już tyle różnych opisów, jaką to gramy muzykę,  określenie folkmetal jest jednym z nich. Kiedyś padła też nazwa rock gotycki... Kiedy myślę o metalu, to przychodzą mi do głowy głośne gitary - problem jest taki, że ich nie mamy, jesteśmy totalnie akustyczną kapelą, czworo dud, troje perkusistów, mnóstwo dziwnych instrumentów, również smyczkowych, liry korbowe, różne flety, ale to wszystko jest tradycyjne. Często występujemy na festiwalach metalowych i zdaje się, że mamy moc brzmienia porównywalną do kapeli metalowej, choć nie używamy wzmacniacza i przesterów.

Ale czy np. nie lubicie gdy ktoś Was tak opisuje w ten sposób?

Brzmi to jak śmieszny żart. To określenie jest całkiem OK., ale bardzo dalekie od tego, co naprawdę gramy.

Spytałam się o to dlatego, że ten rodzaj muzyki - folkmetal - jest w tej chwili w Europie bardzo popularny...

Myślę, że wielu słuchaczy folkmetalu lubi naszą muzykę, ponieważ mamy tę samą moc brzmienia, ale jesteśmy akustyczną kapelą grającą muzykę tradycyjną, średniowieczną muzykę folkową. Jest teraz moda na łączenie tego typu muzyki z hard rockiem, metalem, ale powtórzę jeszcze raz, że jesteśmy zdecydowanie kapelą akustyczną grającą muzykę średniowieczną i metal to nie nasza działka, choć jak powiedziałem, dużo fanów metalu lubi nas słuchać.

Jakiej muzyki słuchasz?

O, to bardzo trudne pytanie. Lubię muzykę, która porusza moje serce. Większość muzyki taka nie jest, bo jest nudna albo przeładowana, mimo że brzmienie jest dobre, a melodia perfekcyjnie zagrana. Słucham takich zespołów jak na przykład Slayer, Bolt Thrower - naprawdę uwielbiam ich, ale lubię również Dead Can Dance, Alien Sex Fiend, Laibach - tych wszystkich gigantów lat 80 tych, Prodigy, Chemical Brothers i rzeczy tego typu. Uwielbiam muzykę, która niesie ze sobą energię, która mnie porywa. Nie koncentruję się specjalnie na jednym gatunku muzycznym, to dla mnie za nudne - bycie tylko metalem, punkrockowcem, hiphopowcem, to zbyt wąskie i ograniczające, zamyka głowę na nowe pomysły. Gatunek, który bardzo lubię i którego słucham od więcej niż pięciu lat, to muzyka tradycyjna z różnych stron świata.

Również muzyka tradycyjna z Niemiec?

Nie ma muzyki tradycyjnej z Niemiec, to jest ten problem, o którym wcześniej mówiłem, że ta muzyka totalnie zaginęła, to znaczy nie można znaleźć muzyki starszej niż może 150 lat. Ale od Meksyku po Japonię, od Szwecji po Afrykę, jeżeli posłuchasz bardzo starych, tradycyjnych pieśni, to są one podobne na całym świecie, zawsze są jakieś bębny, jakiś flecik, do tego prosta melodia... Idea jest taka sama na całym świecie. To jest to, co łączy ludzi.

Jaki jest Twój stosunek do połączenia folku z metalem - już trochę o tym mówiłeś, rozwiń proszę ten wątek. Jaka kapela z tego nurtu jest Twoim zdaniem godna uwagi?

Jest jedna kapela, która robi to w sposób dobry, słucham ich często i zawsze jestem pod wrażeniem! To Amorphis z Finlandii. W tej chwili jest to kapela raczej metalowa, która odniosła już pewien sukces. Pierwsze nagrania zrobili w latach 90, z udziałem tradycyjnych instrumentów i melodii, dodali do tego brutalne death metalowe gitary i mimo, że takie połączenie było bardzo karkołomne, to całość wyszła fajnie. Jeżeli folkmetal ma brzmieć i reprezentować taki poziom jak Amorphis, to jestem za! Oczywiście jest mnóstwo kapel, których nie lubię, ponieważ grają nudną muzykę. A ja nie cierpię nudnej muzyki, bo zabiera mi mój cenny czas.

Dziękuję za rozmowę.

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu