Projekt dla każdego

Rozmowa z Michaelem Poppem, twórcą Al Andaluz Project
Anna Wilczyńska, 11 czerwca 2012
Michael Popp
Fot. fot. Press/Andreas Hoernisch
Michael Popp to rozchwytywany muzyk w kręgach niemieckiej muzyki dawnej. Założyciel kultowego Estampie oraz Al Andaluz Project, inspirującego się ideą współpracy między trzema kulturami średniowiecznej Hiszpanii.

Jak powstał Al Andaluz Project ?

Jestem muzykiem i już od dawna gram w wielu znanych zespołach, jak np. Estampie (muzyka średniowieczna). Słynę z tego, że jestem bardzo krytyczny w stosunku do muzyki. Po jednym z koncertów podszedł do mnie fan i powiedział: "Wiem, że jesteś bardzo krytyczny, ale dam Ci coś, co Ci się na pewno spodoba". To było CD L’Ham de Foc. Rzeczywiście, ta muzyka spodobała mi się, zostawiłem płytę w aucie, ale potem gdzieś zapodziałem. Po jakimś czasie przypadkowo znalazła to CD moja żona. Tak się szczęśliwie zbiegło, że dwa tygodnie później w Monachium grał zespół Aman Aman, który jest pobocznym projektem muzyków z L’Ham de Foc. Poszedłem na ich koncert i zapytałem się, czy są zainteresowani wzięciem udziału w trójkulturowym projekcie dotyczącym epoki Al Andaluz. Zgodzili się i bardzo szybko, chyba nawet po tygodniu mieliśmy pierwszy materiał. Przyjechali do Monachium, potem ja do Hiszpanii, wszystko poszło gładko i właściwie tak jest aż do teraz.

Czy miałeś kontakt z muzyką Wschodu zanim powstał Al Andaluz Project?

Gramy muzykę świata. Al Andaluz Project zajmuje się muzyką średniowiecznej Hiszpanii, która była oparta na trzech kulturach: chrześcijańskiej, muzułmańskiej i sefardyjskiej. To muzyka z XIV, XV wieku i dlatego jestem zaangażowany w ten projekt - specjalizuję się w muzyce średniowiecza, gram ją w zespole Estampie od 1985 roku. Kiedy zajmujesz się muzyką średniowiecza, to blisko już stąd do orientalnej. Prawie każda muzyka, z jaką mamy do czynienia w Europie przyszła od Arabów, którzy z kolei przejęli ją z Indii, i tak dalej... krok po kroku. Bardzo łatwo jest poznać muzykę Wschodu,  jeśli zna się dobrze muzykę średniowieczną. Ponadto, to bardzo interesujące, że w tamtych czasach w Hiszpanii żyło międzynarodowe, kosmopolityczne społeczeństwo, nie było granic, to była mieszanka kultur, zwyczajów i wiedzy... Zupełnie jak to, co się dzieje teraz. Współtworzę też inny projekt – Marco Polo, związany z Jedwabnym Szlakiem. Nie można było tego stworzyć 20 lat temu, ponieważ muzycy z Tadżykistanu, z którymi pracuję, nie mogli wtedy wyjechać ze swojego kraju za żelazną kurtynę, nie mogli nawet grać swojej ludowej muzyki. Upadek muru berlińskiego otworzył nam nową przestrzeń. Teraz takie międzykulturowe projekty mogą być realizowane.

Do kogo skierowany jest Al Andaluz Project?

Do każdego, kto polubi tę muzykę, heh! To pytanie ma sens, bo czasem gramy w średniowiecznym otoczeniu: kościołów, zamków, a czasem na festiwalach kultury, bardzo często plenery. W Hiszpanii nie znają "world music" w naszym znaczeniu, te pojęcia są o wiele bardziej wymieszane. Oni grają w tylu różnych stylach w kraju, że mają już world music u siebie w domu, heh... Mają dużo festiwali, ale nazywają je festiwalami folkowymi. Często tam grywamy i dużo różnych ludzi jest zainteresowanych naszymi występami.

A co z graniem w innych krajach, dla nie-hiszpańskiej publiczności?

Może wyjaśnię: język, w którym śpiewamy, to właściwie nie jest hiszpański. To galicyjski, który pojawia się w Cantigas de Santa Maria, ale bliżej mu do dawnego hiszpańskiego. Drugi język to ladino, czyli język Żydów sefardyjskich. To jest trójkulturowy projekt, więc trzecim z naszym języków jest klasyczny arabski, nawet jeśli forma muzyki, którą wykonujemy, pochodzi z zachodniej części świata arabskiego, mianowicie z Syrii.

Czy tradycyjna muzyka jest w Hiszpanii popularna? Czy idea współpracy trzech kultur jest tam ciągle żywa?

Tak, nadal jest bardzo popularne wyrażenie "trzy kultury", oznaczające wyznawców judaizmu, islamu, i chrześcijaństwa. Wiele zespołów wydaje albumy inspirujące się tą tematyką.

Czy te zespoły są znane?

Niektóre z nich tak. To jest jak ze sceną średniowieczną - część jest bardzo znana, ale w obrębie swojej sceny. Ale te kapele nie są zupełnie nieznane. Kiedy zdecydowaliśmy się na projekt trójkulturowy, dyskutowaliśmy o tym długo. Reszta zespołu powiedziała: "Chcielibyśmy to zrobić, ale musimy zrobić coś innego, bo ten materiał jest już wyeksploatowany". A ja odpowiedziałem, że przede wszystkim nie wiemy, czy ten pomysł, ta idea jest znana w Niemczech, Polsce czy innych krajach Zachodu. Po drugie, my wykonujemy to, ale w inny sposób - mamy o wiele więcej folkowych wpływów. Nie odtwarzamy tego w 100% wiernie, zgodne z zasadami historii i tradycji, to jest nasza interpretacja, w wykonaniu trzech wokalistek: Mary Arandy, Sigi Hausen oraz Iman al Kandoussi. To jest dokładnie to, co robimy.

W Al Andaluz Project gracie na ciekawych, starych instrumentach. Opowiedz mi trochę o nich, czy są to rekonstrukcje?

Niektóre z nich są tradycyjne, niektóre ciągle istnieją, jak saz, tar, które są ciągle w użyciu, część jest rekonstruowana, a część w ogóle nie, część została na nowo odkryta. Żyją jeszcze ludzie, którzy na nich grają i my właśnie od nich kupujemy te instrumenty. To jest wyjątkowo ważna sprawa dla nas, bo jesteśmy bardzo staranni w dobieraniu dźwięków.
Co jest jeszcze bardzo ważne, dwie z tych trzech kultur są ciągle żywe. Tylko chrześcijańska muzyka średniowiecza już umarła i jest rekonstruowana. "Muzyka Al Andaluz", jak oni to określają, jest ciągle żywa, grana, często z dużym powodzeniem! Na przykład mój kolega z zespołu, Aziz Samsaoui z Maroka, jest ekspertem gry na quanun. Uczył się od ludzi z wioski, którzy z kolei nauczyli się tej umiejętności od swoich przodków - ta wiedza muzyczna jest tam ciągle przekazywana z generacji na generację przez wieki. Potem Azis kontynuował naukę w Konserwatorium Muzyki Andaluzyjskiej w Tetuan. Tradycja sefardyjska nie umarła. Mamy ciekawe nagrania starych ludzi śpiewających stare pieśni w ladino. Te pieśni zachowały się tylko w nielicznych miejscach.

Czy jeździcie na wieś, żeby uczyć się od starych Mistrzów jak grać i śpiewać w tradycyjny sposób?

Tak, to właśnie robimy.

Czy czujecie się bardziej zespołem folkowym czy world music? Jak określiłbyś Waszą muzykę?

Nasza muzyka to prawdziwe "skrzyżowanie". Znajdziemy w niej elementy muzyki rockowej, tradycyjnej, wczesnej klasycznej. Mieszamy je ze sobą, ponieważ wierzymy, że muzyka w tamtych czasach była bardzo zróżnicowana, była wypadkową różnych kultur, ale i stylów. Terminy, których użyłaś, skłaniają mnie do refleksji... Czym właściwie jest "world music"? Większość ludzi prawdopodobnie odpowiedziałaby: "Muzyka pop z extra wpływami europejskimi".

Przez termin "world music" rozumiem zespoły inspirujące się tradycyjną muzyką, ale tworzące własne, współczesne aranżacje. Chodziło mi o zespoły takie jak te, które pojawiają się na tym festiwalu - np. Chalaban z Maroka: gra na tradycyjnych instrumentach, ale czasem też używa perkusji.

Mieszanka muzyki tradycyjnej z nowoczesnymi wpływami - to jest też to, co robimy. To zależy od ilości, jakości składników. To jest jak zupa, do której wrzucasz to i tamto, tylko inaczej smakuje. Niektóre kapele biorą bardziej tradycyjne elementy, niektóre bardziej popowe. A my jesteśmy mieszanką wszystkiego. Nie mogę powiedzieć dokładnie czy jesteśmy zespołem world music, to chyba nie jest prawdziwe world music. Ale jeśli miałbym wybrać jeden termin określający, powiedziałbym: to jest muzyka folkowa.

Jaki był odzew na Wasz debiutancki album CD "Deus Et Diabolus"?

Powiedziałbym, że dobry, a nawet wyjątkowo bardzo dobry! Album ukazał się w 2007 roku w Niemczech i Hiszpanii. W obu tych krajach nieźle nam poszło, sprzedaliśmy chyba około 10 tys płyt, co jak na taki projekt nie jest źle! I w dodatku sprzedaż płyt ciągle trwa. Odbyliśmy trasę radiową po Hiszpanii. Byłem zaskoczony, bo wiedziałem, że w Zachodniej Europie album na pewno się spodoba, bo znam tę scenę dobrze, polubili przedtem L’Ham de Foc i Estampie. Nie byłem pewny, jak będzie Hiszpanii, ale okazało się, że nasza płyta została tam bardzo dobrze przyjęta.

Al Andaluz  Project występował jako jedna z gwiazd 5 Warszawskiego Festiwalu Skrzyżowanie Kultur w 2009 roku i otrzymał tam owację na stojąco. Jakie były Wasze wrażenia po koncercie?

Koncert w Warszawie pozostał w mojej pamięci jako bardzo wyjątkowe wydarzenie. Zarówno od strony publiczności, jak od strony organizatorów i dziennikarzy, wszyscy byli otwarci i komunikatywni. Mogę szczerze powiedzieć, że spędziliśmy tam bardzo udany czas. Ponadto, odbyłem ciekawe rozmowy na temat rozwoju sceny world music i negatywnych wpływów muzyki pop.

Jak wspominacie współpracę na scenie z polską grupą Mosaic w czasie tego festiwalu?

Bardzo podobała mi się ta współpraca, jeśli weźmie się pod uwagę, że mieliśmy tylko kilka godzin wspólnych prób plus duże problemy językowe (członkowie naszego zespołu z Hiszpanii i Maroka tylko trochę mówią po angielsku) - sądzę, że współpraca wypadła bardzo dobrze. Planowaliśmy nawet zaproszenie Mosaic do Niemiec na zagranie kilku wspólnych koncertów, ale jest to trudne do zorganizowania. Może któregoś dnia uda się to urzeczywistnić.

Trzymamy kciuki! W 2010 wydaliście drugi album "Al-Maraya". Co to za materiał?

Ogólnie mówiąc, kontynuowaliśmy podróż tą samą drogą muzyczną, czyli chcieliśmy pokazać pokojowe współistnienie między kulturą arabską, chrześcijańską i sefardyjską w dawnej Hiszpanii. W Al Andaluz Project ciągle jest tyle pracy i materiałów, że nawet opóźniliśmy najnowsze plany związane z naszymi solowymi wydawnictwami. Pierwsze CD było nagrane w Hiszpanii, drugie w Niemczech, trzecie będzie nagrywane w Maroku w przyszłym roku.

Jaki był skład zespołu, który nagrał płytę "Al-Maraya? Na Waszej stronie internetowej znalazłam nowe, w stosunku do poprzedniego CD, instrumenty, jak na przykład tabla, harfa?

Płytę nagrywaliśmy w Niemczech, mogłem więc wykorzystać znajomości z muzykami, z którymi grałem w przeszłości. Proszę sobie wyobrazić, że blisko stu muzyków współpracowało do tej pory z Estampie, więc nie mieliśmy problemów z wyborem kogoś, kto chciałby wnieść swój wkład w nową płytę Al Andaluz Project. W tym sensie drugi album pozostaje bardziej pod wpływem Estampie niż debiutancki "Deus et Diabolus".

W lutym 2012 wyszło najnowsze wydawnictwo CD/DVD "Abuab Al-Andalus". Po pierwsze, co oznacza tytuł płyty i co interesującego na niej znajdziemy?

"Abuab" to liczba mnoga od słowa "bab", które znaczy tyle co "brama". Stwierdziliśmy, że byłoby ciekawie pokazać nasz występ na DVD. Włożyliśmy wiele energii w znalezienie odpowiedniej dekoracji, dodaliśmy też niewydane dotąd kawałki i zaaranżowaliśmy na nowo utwory, które znane są z wersji studyjnych.

Jakie są Wasze najbliższe plany - czy pracujecie nad jakimś nowym materiałem?

Właśnie wróciliśmy z bardzo udanej wiosennej trasy po Niemczech. Po 5 latach od powstania Al Andaluz Project ciągle uwielbiamy ze sobą pracować i mamy mnóstwo planów na przyszłość. Pod koniec tego lata mamy pierwsze spotkania poświęcone wybraniu nowego materiału i próbom nad nim. Planujemy nagranie nowej płyty z grupą marokańskich przyjaciół, więc możliwe, że będzie ona brzmiała bardziej orientalnie. W marcu 2013 planujemy skończyć to wszystko, inch'allah.

Jesteś doświadczonym i zajętym muzykiem, zaangażowanym w wiele ciekawych projektów. W jakich grupach mamy szansę zobaczyć Cię teraz na scenie?

W tej chwili jestem zaangażowany w działalność czterech zespołów: Al Andaluz Project, Estampie, Qantal and Vocame. Jak już wspomniałem, Al Andaluz właśnie wrócił z trasy i zagra na dużym festiwalu w Rudolstadt oraz planuje wydanie nowej płyty w przyszłym roku. Estampie właśnie skończyło nagrywanie nowego albumu z muzyką skandynawską - to CD ukaże się jeszcze w tym roku. Qantal zagra dwa razy na wielkim festiwalu gotyckim w Lipsku i zastanawia się nad wydaniem kolejnej płyty. Nasz naprawdę klasyczny zespół Vocame pracuje w tej chwili nad muzyką Hildegard von Bingen i ma w tym roku kilka koncertów.

Żyjemy w epoce Internetu. Gdzie w sieci można znaleźć informacje na temat Al Andaluz Project?

Nasza strona jest po niemiecku, w tej chwili pracujemy nad jej angielską i hiszpańską wersją. Można nas znaleźć też na myspace i na oficjalnym profilu w portalu facebook.

Co powiedzielibyście na trasę koncertową w Polsce?

Z wielką chęcią przyjechalibyśmy do Polski znowu! Jeśli ktoś mógłby nam pomóc zorganizować trasę i ją potem zrealizować, to zapraszamy. Takie osoby są jak najbardziej mile widziane :).

Bardzo dziękuję za rozmowę!

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu