Jej włosy blond
Folkmetalowo w klubie GraffitiKoncert rozpoczął Black Velvet Band. To młoda ekipa, w której składzie znajdziemy m.in. Marcina Puszkę, znanego z pewnością z prowadzenia w Radiu Centrum audycji pt. "HelloFolks!". Zespół powoli, ale konsekwentnie doskonali swój koncertowy warsztat, ale nie dane nam było w pełni tego docenić, bo zarówno oni, jak i Netherfell, polegli brzmieniowo z powodu niedoskonałości w nagłośnieniu ich występu.
Morhana musiała przybyć z własnym akustykiem. Muzyka zabrzmiała przejrzyściej, selektywniej. Warszawska ekipa rozruszała słuchaczy. Świetny Maciej "Dzidek" Dzido jako frontman i wspierająca go wokalnie, znakomita Karina "Kari" Duczyńska, grająca też na flecie. Zawsze świetnie wypada koncertowe wykonanie utworu "Dreamland". Tak było i tym razem, i tak właśnie powinna brzmieć zawsze Morhana.
Grai, goście z dalekiej Rosji, to czysty ogień. Jak to się mówi pozamiatali, zabrzmieli najlepiej, a ich szoł zapierało dech w piersiach. Cudowna, zjawiskowa Irina, główna wokalistka, piękna i z wielkim sercem do śpiewania. Jej długie blond włosy, którymi falowała (to było coś piękniejszego niż headbanging), rozgrzewały fanów do białości. Świetny był też lider kapeli, basista Yuri. Grai zabrzmiał muzycznie idealnie, czytelne partie basu, śpiew Iriny i Alii, nawet przy mocnych, energetycznych fragmentach nie ginęły pod riffami gitar. Zespół zagrał głównie utwory ze swojego ostatniego wydawnictwa "O Zemle Rodnoi" (About Native Land). Wspaniały koncert, okraszony bisami i gromkim "Dziękujemy!" od polskich fanów, gdy Rosjanie opuszczali scenę.
Wieczór, a właściwie noc koncertową, zamknął Radogost. Ekipa z Brennej to już klasa sama w sobie, ale w moim, subiektywnym odczuciu nie przebili rosyjskiego Graia tego wieczoru. Wpłynął na to z pewnością brak oryginalnego perkusisty Marcina Tatara, i choć zastępujący go muzyk grał znakomicie, nie znał jednak wszystkich utworów. Marcin "Velesar" Wieczorek miał lekkie problemy z gardłem, ale nie dał tego po sobie poznać, doskonale i z pełną mocą wykonując kolejne utwory w ich secie. Występ Radogosta był zbyt krótki, ale może wpłynęło na to i zmęczenie trwającą już trasą i to, że główna część ich występu kontynuowana była już po północy. Radogost musi jeszcze wrócić do Lublina w formie, jaką zaprezentował podczas majowego "Dominus Svantevitus Tour 2013", gdyż tym razem wieczór należał do muzyków z Grai.
The Old God’s Tour, 9.10.2013, Graffiti, Lublin
Portal Folk24.pl był patronem medialnym wydarzenia.