Nazwę wymyśliłam sama

Rozmowa z Teresą Mirgą, pieśniarką cygańską
Witt Wilczyński, 22 października 2013
Teresa Mirga
Fot. Dariusz Anaszko
Pochodząca z Czarnej Góry romska pieśniarka i poetka, kultywuje tradycyjną muzykę cygańską. Współpracując z Góralami tworzy zespół Kałe Bała. Nagrywa, koncertuje. Rok temu obchodziła 20-lecie pracy artystycznej.

Tereso, zacznijmy od korzeni, od samiutkiego początku... Czy pamiętasz pierwszą piosenkę, którą w życiu usłyszałaś?

Nie, nie pamiętam takiego utworu, ponieważ już jako kilkuletnie dziecko bywałam w świecie muzyki. Słuchałam jej w radio oraz uczestnicząc na biesiadach rodzinnych, zasłuchiwałam się w starych zaczarowanych pieśniach, które wykonywali starsi Cyganie.

Kiedy podjęłaś decyzję, że poświęcasz się muzyce?

Tak naprawdę nie miałam jakiś wielkich marzeń o karierze artystycznej, o graniu na scenie. Kochałam śpiewać i najchętniej robiłam to po prostu dla siebie - nad rzeką, w lesie i na łące - i to była najszczersza moja publiczność, łącznie z małymi dziećmi...

W okolicach Czarnej Góry Romowie ze szczepu Bergitka Roma osiedlili się już ponad 300 lat temu. Czy dziś można spotkać tam wielu muzyków?

Świat pędzi jak bardzo szybki pociąg i ludzie podążają za nim, równie szybko więc i Romowie emigrują. Najczęściej do Anglii, więc i muzycy wyjechali, a starsi po prostu wymarli. W Polsce południowej brakuje muzyków cygańskich. Sama tego doświadczam, dlatego w skład Kałe Bała weszli od kilku lat górale. Dodam, że nasza współpraca jest owocna.

W repertuarze zespołu Kałe Bała usłyszeć możemy i tradycyjne pieśni cygańskie od Karpat po Bałkany jak i Twoje autorskie kompozycje. Opowiedz proszę zatem o szukaniu i znajdowaniu tej muzyki...

Na początku lat 90. poznałam świat muzyki Cyganów węgierskich i odkryłam jej bliskość z tym, co w mojej duszy gra. Ich muzyka bardzo mnie zainspirowała do stworzenia własnych utworów o podobnym charakterze. Urzekł mnie śpiew z bardzo ubogim instrumentarium. Ale pokochałam też muzykę Cyganów rumuńskich, znalazłam się na Bałkanach, a nawet w Grecji. Tak więc moje wędrówki muzyczne sprawiły, że w naszym repertuarze znalazły się klimaty z tych właśnie obszarów muzycznych. Ale również cały czas tworzyłam własne utwory, które wykonywaliśmy jako Kałe Bała albo też sama, w formie recitali. Jest jeszcze jeden osobny nurt - to moja twórczość religijna, która szczególnie wyraża mnie i moje emocje i którą szczególnie traktuję.

A czy zdarzało się wspólne granie Kałe Bała z muzykami romskimi z innych krajów? 

Tak - podczas trasy koncertowej po Niemczech graliśmy razem z Taraf de Haidokus, we Wrocławiu - z zespołem Etnorom, w Kokawie z Romano Drom, Teatrem Romathan, a nawet na Błoniach z Gipsy Kings, Brothers itd. Już nie pamiętam...

Nurtuje mnie nazwa twojego zespołu, Kałe Bała. Czarne Włosy... Czy są to po prostu piękne, kruczoczarne włosy Cyganek czy nazwa ma też znaczenie symboliczne?

Nazwę zespołu wymyśliłam sama, tak przyszło samo. Popatrzyłam na włosy dziewczynek, które były w pierwszym składzie Kałe Bała i stąd krucze, czarne włosy znalazły się w nazwie naszej kapeli.

Wasz zespół obchodził w zeszłym roku dwudziestolecie działalności scenicznej. Czy w związku z tym miały miejsce jakieś specjalne obchody tej rocznicy? Słyszałem o Waszym udanym koncercie na "Sabałowych Bajaniach"...

Nasze, czy moje obchody 20-lecia pracy twórczej nie miały jakiegoś szczególnego oddźwięku, co było przykre, że w Polsce o nas się mało pamięta. Na szczęście Bukowiańskie Centrum Kultury i jego szef - Bartek Koszarek zorganizował nam na "Sabałowych Bajaniach" piękny, jubileuszowy koncert i zaprosił lokalne władze, które nas uhonorowały i doceniły nasz dorobek artystyczny.

Jak często koncertujecie w Polsce?

Przez te wymowne 20 lat, które ja i zespół funkcjonujemy, dodam, że bez menadżera, naprawdę zagraliśmy na prestiżowych przeglądach, imprezach czy cygańskich, czy folkowych w Polsce, ale też dużo graliśmy zagranicą - szczególnie w Niemczech, Szwecji, Czechach, na Węgrzech. Nagrana płyta w
Berlinie i w związku z tym trzy trasy koncertowe po Niemczech, to ważny przejaw naszej działalności.

W Polsce muzyka cygańska kojarzy się przeciętnemu widzowi z kolorowymi sukniami i brzmieniem zbliżonym do discopolo. Taki wizerunek kreuje u nas w kraju m.in. Don Vasyl. A jak to jest naprawdę z muzyką polskich Romów? Słuchając Kałe Bała znajduję zupełnie inne, pełniejsze i piękniejsze brzmienia... 

Oczywiście, że muzyka cygańska w Polsce to nie tylko muzyka w stylu Don Vasyla i temu podobna, ale taki obraz kreowany jest w głównej mierze przez Festiwal w Ciechocinku, który nasza TV transmituje na całą Polskę. Niestety, jest to fałszywy i ograniczony obraz muzyki cyganskiej.

Na świecie bardzo popularne są brzmienia np. balkan brass i różne odmiany klubowej muzyki tanecznej, opartej na rytmach romskich. Na Bałkanach, w dyskotekach, bardzo popularne są lokalne odmiany disco z brzmieniami romsko-orientalnymi, np. manele w Rumunii. W Czechach łączony jest hip-hop z muzyką romską. W Polsce natomiast jest słabiej w tym temacie... Chciałbym spytać o Twoje zdanie na temat tych połączeń muzycznych.

Popieram wszelkie eksperymenty i zderzenia muzyczne - tradycji z nowymi trendami, ale gdy zachowana jest pewna granica, ważne jest, aby zachować szacunek do tradycji. Obecnie jest tak, że na polskiej scenie mają miejsce nowe eksperymenty muzyczne na bazie tradycyjnej muzyki, podczas gdy artyści i ich twórczość z zachowaniem tradycyjnych form zostali wyparci. To wielka szkoda i strata dla pokoleń, ponieważ ich przekaz pełen autentyczności, prawdziwości, szczerości za jakiś czas nie będzie nam już znany. 

Wróćmy do Kałe Bała. Którą z Waszych płyt wspominasz najcieplej?

Z kilku płyt, które wydaliśmy (w sumie 6 płyt CD), szczególny sentyment mam do albumu "Tak niewiele nam trzeba" oraz do "Pieśni wielkopostne".

Niedawno ukazała się znakomita płyta Twojej uczennicy - Agaty Siemaszko, nagrana z Kubą Wilkiem. Na tym krążku znalazł się także Twój utwór. Opowiedz proszę, o tym.

Agata Siemaszko i jej dokonania artystyczne, głos, repertuar, zasługują na zainteresowanie. Jest artystką świadomą, szczerą, która kroczy własną, wybraną przez siebie drogą muzyczną. Napisałam tekst do wybranego przez Agatę utworu, który umieściła na swojej płycie, no i oczywiście zaśpiewałyśmy go razem na jej życzenie. To był piękny akcent, ponieważ obie kochamy stare pieśni Cyganów węgierskich i słowackich a poza tym bardzo lubię śpiewać z Agatą.

Niedawno prowadziłaś warsztaty wokalne w Krakowie. Jakie było zainteresowanie, odbiór?

Warsztaty, a raczej jak ja to nazywam "spotkania śpiewacze", mają dla mnie niesamowitą wartość, ponieważ jest mi dane poznać i przekazać zainteresowanym ten repertuar, o którym nawet niektórzy nie mają pojęcia, że takie pieśni kiedyś i jeszcze dziś Cyganie śpiewają, czczą i pielęgnują, a nigdy nie były przedstawiane publicznie. Moim zadaniem jest też przekazanie prawidłowych informacji na temat pochodzenia i źródła danego utworu. Na tych spotkaniach zaistniały niesamowite emocje, wzruszenia w czasie wykonywania pieśni, podziw nad pięknem i prostotą tych utworów przekazywanych przez pokolenia, a które nigdy nie zostały spisane.

Na koniec chciałbym zapytać  Cię o najbliższe plany związane z Kałe Bała - o koncerty, o nowe nagrania? Czy szykujecie jakieś niespodzianki?

Moje najbliższe plany hmm..., pracuję nad repertuarem do płyty (po Nowym Roku nagranie), zostałam wytypowana na jurora w konkursie o "Złote pióro Papuszy", a to dla mnie zaszczyt, ale też i wyzwanie. Kończymy swój udział w projekcie filmowym na temat społeczności romskiej i obecnej sytuacji Romów, również kończymy pracę nad klipem do mojego autorskiego utworu. No i przede wszystkim kocham grać i występować i oby coraz więcej propozycji koncertowych, tego sobie życzę i całemu Kałe Bała.

Bardzo dziękuję za rozmowę!

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu