Jak to na Cyber Fest Noz
Poznań ambasadorem BretaniiW nocy z 22 na 23 maja odbyła się impreza taneczna "Cyber Fest Noz" w klubie Blue Note w Poznaniu. "Fest Noz" czyli "Święto Nocy" to popularna w Bretanii zabawa, na której wielotysięczny tłum, bez względu na wiek, wspólnie bawi się przy dźwiękach granej na żywo muzyki ludowej. Dzięki Internetowi można w niej uczestniczyć bez konieczności dalekiej podróży. Od kilku lat Dom Bretanii z Poznania organizuje internetową transmisję w obie strony z i do Bretanii.
Po raz pierwszy zetknęłam się z tańcami bretońskimi na Festiwalu Muzyki Celtyckiej „Zamek” w Będzinie kilka lat temu. Tomek „Bretomek” Kowalczyk prowadził warsztaty tańców bretońskich oraz piątkowy "fest noz". Muzyka mnie wtedy oczarowała, a znajomi porwali do tańca. Przyznam, że synchronizacja rąk z nogami nie od razu była właściwa. Nie zraziłam się.
Dowiedziałam się o możliwości uczestniczenia w "Cyber Fest Noz". Poznań serdecznie zapraszał jesienią. Udało się dopiero w tym roku. Podróż z przyjaciółmi przez kraj ogarnięty powodziami, kilka wezbranych rzek, pare objazdów, trochę błądzenia, jednokierunkowa ulica Kościuszki…
W Blue Note spotkaliśmy wielu znajomych z różnych zakątków Polski. Klub był duży, a przestrzeń do tańca wystarczająca. Była scena z telebimem, na którym widzieliśmy co dzieje się w Rennes we Francji. Rozpoczęliśmy o 19.00 oczywiście szybką nauką tańców, od najprostszych po coraz trudniejsze: hanter dro, an dro, ridee, laride, gavotte, scottisch, cercle circassien, plinn. Warsztaty prowadził niezastąpiony, niesamowity "Bretomek". Później był koncert grupy Kataje. Pierwsze połączenie z Bretanią, przy dźwiękach fletu Diarmuida Johnsona, miało miejsce o godzinie 20.50. Było nas wtedy około 200 osób, tak szacuję, z czego większość tańczyła. Zabawa w niesamowitej atmosferze trwała do 2 w nocy. Tańczyliśmy do muzyki na żywo z Bretanii. Zagrali dla nas Skolvan, Follenn, David Pasquet Trio, Kendirvi, IMG, Bagad Cesson –Sevigne oraz Trio Sylvain Barou. Kolejna transmisja nastąpiła o 23-ciej. Byliśmy niezmordowani, nawet ja wytrzymywałam plinna do końca, co wcześniej nie zawsze się udawało. Szczęśliwa wracałam do domu. Warto było.