Okiem organizatora

"Nad Kanałem" w Gliwicach
Kamil Piotr Piotrowski, 30 października 2010
All Hands nad kanałem
Fot. Wojtek Baran
Ponad 400 osób, wraz z 4 zespołami, w poprzemysłowych wnętrzach starej fabryki drutu, odśpiewało "Pożegnanie Liverpoolu" na zakończenie pierwszej edycji Festiwalu Morza "Nad Kanałem". Szanty znów wróciły do Gliwic.

Śląsk przestaje być przemysłowy, coraz więcej jest byłych fabryk, kopalń, miejsc, gdzie można organizować ciekawe imprezy z klimatem. Stara fabryka, cechownia, hala przemysłowa aż prosi się, by coś folkowego w niej urządzić. Tak zrobiliśmy w Gliwicach. Razem z Wojtkiem Małotą, kolegą współredaktorem oraz Darkiem Opoką, szefem Stowarzyszenia GTW, postanowiliśmy na kilka godzin zamienić halę fabryczną w portową tawernę. Stara Fabryka Drutu, nieopodal zasypanego już Kanału Kłodnickiego okazała się wymarzonym miejscem na spotkanie żeglarzy i koncert folku morskiego. Na zorganizowanie imprezy mieliśmy raptem 4 tygodnie.

By rozpromować imprezę w krótkim czasie położyliśmy duży nacisk na internet. Poszły komunikaty do mediów elektronicznych. Szybko też powstała strona nadkanalem.pl, gdzie można było kupić bilety w przedsprzedaży. Równocześnie ze stroną powstał profil festiwalu na Facebooku, w którym codziennie informowaliśmy o przygotowaniach i liczbie dostępnych biletów. Okazało się to dobrym ruchem, dającym pretekst do śledzenia profilu i strony festiwalowej. W ciągu dwóch tygodni odwiedziło ją prawie 2000 osób.  Zegar tykał, biletów ubywało tylko stresu oczekiwania nie dało się jakoś przelać w internet.

Oczywiście by reklamować, trzeba mieć co. Dobry produkt sam jest reklamą. Na nasz pierwszy festiwal zaprosiliśmy do Gliwic zespoły zaliczane dziś do absolutnej czołówki grup wykonujących folk morski w Polsce, i nie będzie przesady, jeśli napiszę, również zagranicą. Cztery Refy, Banana Boat i Sąsiedzi niejednokrotnie już prezentowały polskie spojrzenie na szanty i pieśni morza na najważniejszych festiwalach marynistycznych w Europie. Z kolei Indygo, to młodsza stażem, ale już obsypana najważniejszymi, festiwalowymi nagrodami, żeńska grupa wokalna, mająca w repertuarze zarówno pieśni morskie jak i własne, autorskie ballady.

Zależało nam, jako organizatorom, na tym by przywrócić na festiwalu dawną tradycję wspólnego, żeglarskiego śpiewania zespołów z publicznością ale także wspólnego występowania zespołów na scenie. I to się udało. Najpierw Cztery Refy z Sąsiadami wykonali a cappella szanty "Press Gang" i "Kabestan" (z repertuaru Refów), później Sąsiedzi zrewanżowali się zapraszając Cztery Refy do zaśpiewania szant "Hal away Joe", "Roll Boys Roll" a dodatkowo Jerzy Ozaist z Czterech Refów, zaintonował jeszcze "Wielorybnik Johnny nazywali go...". Pod koniec występu Sąsiedzi razem z Indygo, wykonali wspólnie śląską pieśń "Bandoska opolska".

To, że w Gliwicach jest wielu żeglarzy i fanów mokrego śpiewania wiadomo od dawna. Licznie odwiedzali oni kiedyś festiwal "Silesian Shanties", a gdy go zabrakło tawernę folkową "Latarnia". Jednak gdy już po 15 minutach od rozpoczęcia sprzedaży zabrakło biletów, byliśmy mile zaskoczeni. Punktualnie o 18.00 w sali zajęte były już wszystkie miejsca i nie zwolniły się aż do końca. Mimo panującego na zewnątrz chłodu w nieogrzewanej hali atmosfera była gorąca, od pierwszej nuty do ostatniego zaśpiewu. Koncerty wszystkich zespołów trwały ponad 4 godziny a festiwal tradycyjnie zakończył t.zw. "all hands", czyli wspólne zespołów i widzów, odśpiewanie "Pożegnanie Liverpoolu". Prowadził ją lider Czterech Refów, współautor polskiego tekstu, tej tradycyjnej pieśni morza, Jerzy Rogacki, który od ponad 30 lat tłumaczy, wykonuje i propaguje folk morski w Polsce.

Skończyło się, teraz trzeba pomyśleć o kolejnej imprezie... folku wszak u nas dostatek.

Takie festiwale nie odbyłyby się bez wsparcia wielu osób i instytucji. W imieniu organizatorów Stowarzyszenia GTW, Agencji Invini i swoim własnym pragnę podziękować:

I Festiwal Morza "Nad Kanałem", 17.10.2010, Gliwice

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu