Ognisko zapłonęło
Festiwal Muzyki i Kultury Romskiej w RadomiuSobota od rana była pochmurna, był to też dzień kumulacji demonstracji w Warszawie. Idealny czas, by wyrwać się z blokowisk na folkowy festiwal i końcówkę lata w plenerze. Nasz wybór padł na Radom, gdzie miał miejsce Festiwal Muzyki i Kultury Romów.
Bilety na autobus zakupiliśmy parę dni przed wyjazdem, coś mnie tknęło, żeby wziąć wcześniejszy kurs. Korki przy wyjeździe z Warszawy przyblokowały nasz autobus ale na szczęście, kierowca nadgonił czas podczas jazdy i do Radomia dotarliśmy z bardzo nieznacznym poślizgiem. Okazało się, że o ile w Warszawie wisiały od rana ołowiane chmury, tak w Radomiu było nieco cieplej i słoneczniej. Szybka pizza z przyjaciółmi i na szesnastą trafiamy pod plenerową scenę. Położoną nieprzypadkowo na skrawku pola przy ul. Kozienickiej i ul. Cygańskiej - tu ma powstać Centrum Kultury Romskiej i tu drzewiej stacjonowały tabory.
Festiwal rozpoczynała Čači Vorba podróżą przez zaułki i rozdroża Bałkanów. Gdy dotarliśmy na miejsce, już występowali, rozgrzewając plenerową publiczność. Zagrali tak, jak lubimy - żywiołowo, od tradycyjnych brzmień, aż po te, ocierające się o dyskotekowo-taneczne rytmy rodem z bukareszteńskiego Ferentari. Nie zabrakło akcentów znanych u Romów bułgarskich, macedońskich czy albańskich - a wszystko spięte klamrą świetnego głosu liderki, Maryśki Natanson. Festiwal zaczął grać z "wysokiego C"!
Następnie, po krótkiej przerwie technicznej i zapowiedzi, Teresa Mirga i Kałe Bała przeniosła publiczność w nastrojowo-nostalgiczne i jednocześnie bardzo piękne klimaty muzyczne górskich Cyganów z Bergitki Romy. Akordeon, gitara, taniec, wspaniała sekcja rytmiczna, przypominająca hinduskie klimaty i niepodrabialny głos Teresy - tak właśnie ja wyobrażam sobie autentyczną muzykę cygańską z terenów Polski i nie ukrywam, że Kałe Bała była największym magnesem przyciągającym mnie na ten festiwal. Wisienką na tym torcie była również macedońska pieśń "Caje Sukarije" zagrana przez Teresę i zespół w bardzo ciekawej, folkowo-balladowej wersji, przy której zapomnieliśmy o tym, że to już jesień... Świetny koncert, żal, że czas tak szybko płynie! Teresa nie dała się uprosić o popularne "Ore, ore" - które w zasadzie nie jest piosenką cygańską, a po prostu dalekimi echami italodisco - za to przedstawiła potężną dawkę tradycyjnego grania okraszonego szczyptą tańca.
Festiwal podzielony był na część tradycyjną i tę bardziej dyskotekowo-"manelową" oraz gastronomiczną. Zapłonęło zatem ognisko, które pełniło też rolę integracyjną. Po poczęstunku tradycyjnej kuchni romskiej, w trakcie którego mieliśmy okazję skosztować świetnej zupy gulaszowej, racuchów i klusek rwanych ze skwarkami, na scenie zapanowały dźwięki taneczno-dyskotekowe. Na pierwszy ogień poszedł Makso z Zespołem - bajecznie kolorowe stroje i proste, melodyjne rytmy rozkręciły liczną publiczność. I tu już "Ore, ore" zabrzmiało wśród wielu innych hiciorów. My niestety musieliśmy powoli wracać do Warszawy, także nie doczekaliśmy, znanej nam wsześniej z youtube i naprawdę niezłej, jak na folkowo-taneczne brzmienia, grupy Patrycji & Gypsy Stars...
14.09.2013, Festiwal Muzyki i Kultury Romskiej, Radom