Koko - Spoko Maroko!!!
W sprawie hymnu na Euro2012"Końcówka sezonu i fani folku przecierają oczy. Bo oto lokalna drużyna ligi folkowej, grupy Wschód - KS Jarzębina Kocudza, do tego żeńska, deklasuje silniejszych rywali i to kilkubramkową przewagą, z pierwszego miejsca awansując do Euro 2012. Historyczny awans w historii grupy staje się faktem!"
Żarty żartami ale już w kilka chwil po ogłoszeniu, że to grupa Jarzębina z Kocudzy stworzyła oficjalny hymn naszej reprezentacyjnej kopanej w Internecie zawrzało. Tysiące, czy wręcz dziesiątki tysięcy internetowych wojowników utyskiwać zaczęło w niewybrednych słowach na "żenadę", "obciach", "porażkę", "klęskę", wielu zapowiedziało, że się powiesi i tak dalej…
Druga strona odpowiedziała momentalnie "i dobrze", "szacunek dla Jarzębiny", "dopiekły tuzom" czy "Jest wesoło". Pojawiły się nawet teorie spiskowe, że ustawione i tak dalej... A tymczasem prawda jest niezmiernie prosta, jak konstrukcja cepa. Folk górą!!!
Starsze panie, wzorem rosyjskich Buranowskich Babuszek, bez napinki i z humorem wzięły w swoje ręce kwestie polskiej reprezentacji piłki nożnej. Z powodzeniem. Dla ścisłości trzeba dodać, że tego typu połączenie śpiewu ludowego z nowoczesną aranżacją wcześniej w Polsce wykonały i uwieczniły na krążkach grupy Przysieczanki (mniejszość niemiecka spod Opola - brawurowe, dyskotekowe wykonanie "Opolskich Dziouch”) oraz zespół staroobrzędowcy Rabina, który nagrał płytę "Białe Gołębie” z wykonawcą muzyki elektronicznej, Robertem Kanaanem. A było to dobrych kilka lat temu i jakoś przeszło bez echa…
Sądzę, że sukces Jarzębiny jest częściowo oparty o sukces rosyjskich Babuszek (które też nie były pierwsze - wcześniej kolektyw DJski Iwan Kupała nagrał podobne rzeczy z dużym powodzeniem). Sprawdza się stara prawda, że nikt nie jest prorokiem we własnym kraju - coś "naszego" musi do nas przyjść z zagranicy, żeby zostało docenione. Tak było z Vaderem (kontrakt ze szwedzką wytwórnią), tak było z KzWW (nagroda BBC), tak dzieje się z Caci Vorbą (Oriente Muzik) oraz obecnie z Jarzębiną (tu, co ciekawe, kierunek jednak ze Wschodu, co cieszy).
Nie oszukujmy się - "Koko Euro Spoko" nie jest utworem wysokich lotów, mimo że "piłka ma lecieć wysoko". Tak samo nie jest wysoki poziom naszego rodzimego footballu i więcej niż 3 mecze grupowe będzie sukcesem a i pewnie "Koko Euro Spoko" dłużej będzie pamiętane niż wyniki uzyskane (obym się mylił, kibicuję naszym całym sercem i duszą tylko musiałem sobie zgodnie z polską tradycją ponarzekać chwilkę).
Niemniej Euro 2012 nie jest wydarzeniem typu "Rok Chopinowski" czy "Festiwal Pendereckiego". Euro 2012 jest imprezą dla mas - ma być wesoło, mają być emocje, ma być fajnie, ma być dużo piwa i ma być zabawa na całego. Zatem czyż "Koko Euro Spoko" nie trafia idealnie w hasło "chleba i igrzysk”? Napinka nie ma sensu, biadolenie o upadku kultury również. "Koko... " jest krokiem w stronę ogarnięcia tematu polskiego turbofolku. Daleko nam jeszcze do Bałkanów - ale jeżeli chcemy, żeby folk wyszedł z podziemia, to oprócz moren czołowej avant-gardy jazzowo-klezmerskiej, klubowych etno-beatów i rootsowego grania trv-mazurkowego potrzeba nam też trochę folkowej dyskoteki. Ktoś na Jarzębinę głosował, prawda?
Odnoszę wrażenie, że adwersarze "Koko Euro Spoko" nie mają jakiegoś specjalnego pojęcia o prawidłach, jakimi rządzi się piosenka piłkarska, która jest przejawem żywego folkloru miejskiego, gdzie znana melodia z własnym tekstem jest podstawą brzmienia. Hity stadionowe bazują wszak na popularnych melodiach zasłyszanych w radio, TV czy na dyskotekach - ino z własnym tekstem dotyczącym danej drużyny. Słynne "Polska! Biało-Czerwoni" to melodia znanego hitu grupy Pet Shop Boys "Go West" (który notabene jest coverem, bo oryginał pochodzi z lat 70-tych XX-wieku...) Zatem boczenie się na Jarzębinę, czy wręcz oskarżanie o plagiat - to swoiste strzelanie sobie samobója... Skoro tak, co to z Bregovicem nagrywającym "te same" kawałki z Kayah i Krawczykiem, i jak się ma sprawa z kapelami rockowymi, które "Polska! Biało-Czerwoni” wykonują "oficjalnie"?
Przede wszystkim w całej koko-zadymie potrzebne jest spuszczenie powietrza i mniej napinki – mówiąc językiem uliczno-internetowo-slangowym (tyż folklor). A że Irlandczycy zrobili to "lepiej"? To weźmy to pod uwagę następnym razem.