Motyle w brzuchu

Les Zéoles w Polsce po raz pierwszy
Marta Tomczak, 7 maja 2012
Les Zéoles
Fot. Emillie Reynaud
Akordeonowe szepty, zwierzenia i historie. Westchnienia, które przywołują tancerzy, by rozbudzić w nich niezapomniane wrażenia, sprawiają, że nie chcemy by ta opowieść się skończyła. O czym opowiedzą Les Zéoles w Poznaniu?

Anne Guinot na akordeonie chromatycznym wraz z Amélie Dernarie grają już od dekady. Pierwsze kroki na bal folkowych scenach stawiały razem w Montpellier z grupą znajomych, jako "Guilis ô Vent". Po rozwiązaniu tej formacji (2005 r.) i przeprowadzce do Paryża w 2008 r. postanowiły ponownie połączyć siły i od tego czasu grają w ducie jako Les Zéoles.

Swoją nazwą odwołują się do Eola, greckiego boga wiatru, którego oddech drzemie w miechach akordeonowych, żeby jednak nie nadawać całości wydźwięku nazbyt poważnego - dodatkowe "z" na początku i pierwsze słowo ich własnego języka gotowe.

Les Zéoles prezentują gatunek określany jako "muzyka neotradycyjna". Grają przede wszystkim własne kompozycje oparte o rytmikę tradycyjnych tańców z różnych regionów Francji i Europy. Czerpiąc ze znajomości źródeł, łączą przeróżne doświadczenia i inspiracje, by stworzyć autentyczną, współczesną muzykę do tańca.

Same ukształtowały się słuchając klasycznych już dla renesansu francuskiego folku wykonawców jak Malicorne, Maluzerne czy Marc Peronne. Jednak równie istotny wpływ na ich postawę miało klasyczne wykształcenie muzyczne - obie zaczynały od gry na pianinie - jak i współczesna muzyka zespołów z pogranicza sceny niezależnej i popu. Pośród swoich inspiracji jednym tchem wskazują tradycyjną muzykę z różnych części świata (prócz Francji, także Skandynawia, Irlandia, Portugalia, ale też Afryka czy Bliski Wschód), jak i Chopina, Vivialdiego, Radiohead czy Bjork.

Oczywiście nie ma tu mowy o bezpośrednich zapożyczeniach, raczej o nawiązaniu w podejściu do kompozycji czy aranżacji, które zawsze przepuszczane jest przez indywidualny filtr "zeolowy".

- "Potrzeba wspólnego muzykowania to podstawowy powód powstania Les Zéoles - wynikający z naszej przyjaźni, jak i doskonałego zrozumienia w kwestiach muzycznych." - mówiła Amélie w wywiadzie dla TradMag (nr 142). I dalej:

- "Punktem wyjścia jest dla nas zawsze granie do tańca. Kiedy gramy podczas bal folku tancerze ze swoją energią są równie aktywnym elementem w tworzeniu muzyki, jak my."

Na swoim koncie mają już dwie płyty, pierwsza "Les Papillions dans le ventre" wydana w 2009 r. to swoiste podsumowanie całej ich wcześniejszej muzycznej drogi. Drugi, jeszcze świeży, bo wydany jesienią 2011 roku album pt. "Sur mesure" - to spojrzenie na miejsce, do którego aktualnie dotarły i próba zasugerowania gdzie jeszcze mogą się udać. Na obydwu płytach usłyszeć można przede wszystkim autorskie kompozycje tanecznych utworów - nastrojowe walczyki i mazurki, radosne polki i scottishe czy niemal hipnotyczne rondeau i polska.

O ile na pierwszej płycie usłyszymy głównie akordeony i tylko klika utworów urozmaiconych jest udziałem instrumentów perkusyjnych oraz dźwiękami kalimby, to do niektórych nagrań na drugiej płycie artystki zaprosiły gości, których obecność dobrze oddaje różnorodność zainteresowań Les Zéoles. Jest miejsce na eksperyment z muzyką elektroniczną, pojawia się trochę egzotyki za pośrednictwem steel drumu, liryczny nastrój podkreśla z kolei drewniany flet poprzeczny.

Recenzenci określają ich melodie słodko-gorzkimi, inni melancholijnymi, one same wolą nie definiować swoich kompozycji, pozwalając każdemu znaleźć w nich własne emocje. Melodie te niezwykle szczerze i bezpośrednio apelują bowiem do uczuć słuchacza, przełamują barierę intymności i chwytają za serce. Jednocześnie, to kompozycje niezwykle precyzyjne i przemyślane, z często zaskakującą i gęstą strukturą rytmiczną. Z tego wymiaru jednak tancerze niemal nie zdają sobie sprawy, gdyż artystki po mistrzowsku prowadzą ich stopy za pomocą dźwięków swych akordeonów. Prawdziwie mistrzowska sztuka!

Byłam pod ogromnym wrażeniem, kiedy na balu w Gennetines podczas festiwalu "Grand Bal de l’Europe", w jednym z największych namiotów, wypełnionym po brzegi ponad setką tancerzy, potrafiły wyczarować kameralną i przytulną atmosferę. Często schodzą też ze sceny by grać pomiędzy tancerzami, tak aby nic nie zakłócało kontaktu i wymiany energii pomiędzy nimi. Na bal folku znane z płyt kompozycje nigdy nie brzmią tak samo, poddając się nastrojowi chwili i energii tancerzy, która może skierować improwizację artystek w nieodgadnionym kierunku.

Les Zéoles oprócz przyjemnych dla ucha melodii lubią także proponować niekonwencjonalne rozwiązania rytmiczne. Podporządkowując swoje pomysły cały czas tanecznemu celowi, potrafią odkryć na nowo dobrze znane i popularne tańce, nadając im zupełnie nową jakość.

- "Muzyka do tańca ma ułatwić wejście w rodzaj transu, pozwolić na maksymalne zatopienie się w dźwiękach. Melodia to zaproszenie do podróży, dokładną ścieżkę wybierają sami tancerze. Każda taka podróż zostawia po sobie ślad i coś w nas porusza." - tak o interakcjach z tancerzami podczas balu mówi Amélie Denarié (TradMag nr 142).

Słuchając obydwu płyt Les Zéoles, a tym bardziej uczestnicząc w ich koncercie nie da się zaprzeczyć wrażeniu, że te dwie dziewczyny doskonale bawią się grając, często zaskakując siebie nawzajem, jak i słuchaczy. To nie energia, która z siłą wybuchu wulkanu porywa słuchacza momentalnie, ale delikatność, czułość i wrażliwość obecne w każdym dźwięku sączą się lekko i nie pozwalają zapomnieć o tych melodiach. Na ich wspomnienie coś łaskocze delikatnie budząc w brzuchu motyle i zanim się spostrzeżemy nasze stopy już tańczą. Warto na własnej skórze doznać uroku i potencjału ich muzyki!

 

Les Zéoles, 24.05.2012, klub Fabrika, Poznań
Portal Folk24.pl jest patronem medialnym wydarzenia

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu