Lunâ Albâ, Czary Modły
Elena Gheorghe i Magda Przychodzka z folkowymi duszamiMagda Przychodzka, pomysłodawczyni i liderka formacji Derwana w przyjacielskiej rozmowie z nami nie ukrywała, że słucha dużo soulu i popu obok folku i metalu. I rzczywiście Magda manierą wokalną (i nie tylko) muzycznie łączy te dwa, dość odległe od siebie muzycznie światy. Tymczasem w Rumunii, w maju tego roku, bardzo popularna pieśniarka popowa Elena Gheorghe niezwykle miło zaskoczyła fanów nowym krążkiem utrzymanym w brzmieniu world music. Dzięki temu mamy okazję porównać niedawno wydane znakomite, nasze rodzime „Czary Modły” z bardzo dobrym krążkiem „Lunâ Albâ”. A podobieństw jest całkiem sporo – choć nieoczywistych. Zatem po kolei.
Biały Księżyc nad Bałkanami
Elena Gheorghe w Polsce kojarzona jest przede wszystkim jako piosenkarka popowa – jej radiowy hit „O mama mia, he is Italiano” emitowany był wielokrotnie w radiowych eterach, a i trafiał się nawet na piłkarskich stadionach w przerwach meczów. Niektórzy kojarzą Elenę z Eurowizją, gdzie wystąpiła reprezentując Rumunię w 2009 roku. Tymczasem mająca korzenie rumuńskie, córka rumuńskiej pieśniarki Mărioary Man George, ma na swoim koncie całkiem sporo nuty folkowej! Jej, już piąty w solowej karierze, długograj „Lunâ Albâ” to znakomita fuzja folku, popu i etnojazzu.
Tytułowy „Biały Księżyc” to wyraźne nawiązanie do nuty macedońskiej – a im dalej w album, tym więcej słychać jugonostalgii, na wysokim poziomie wykonawczym. W zasadzie cała płyta tętni bałkańskimi rytmami nawiązując do czasów jugosłowiańskiego turbofolku z lat 90 i domieszkowana jest szczyptą latino, pulsem reggae, elementami melodyjnego jazzrocka i funky oraz brassami.
Całość jest zaaranżowana współcześnie (z pełnym poszanowaniem wpływów folkowych), a wśród twórców płyty znaleźli się m.in. Adrian Hila, Peanci Daniel (z wokalnym udziałem w zamykającym krążek „Dorlu”), Sirma Guci, Mihaela Luita Siutu, Dafina Geamalinga i Nusi Tuliu. Prawie wszystkie kawałki to utwory autorskie ale jest też, oparty o rytm stricte ludowy, utwór „Pamporea”. Krążek zawiera też sporo nuty o rodowodzie greckim i bułgarskim, utrzymanej w neoludowym klimacie. Wszystkie teksty zaśpiewane są w języku rumuńskim (tym literackim), pięknym głosem Eleny. „Lunâ Albâ” to świetny album i jednocześnie świetny przykład, że popularna muzyka radiowa nie musi być nudna ani sztampowa. Ta płyta wspaniale łączy rumuński pop z etnicznym dobrodziejstwem muzycznym całych Bałkanów.
Uroki i mroki mitologii słowiańskiej
Przejdźmy zatem do drugiej płyty. Krążek rozpoczyna melodyjna, gotycko-rockowa „Zmora” przełamana folkmetalowym sznytem, a następnie do głosu dochodzi znana już doskonale nie tylko bywalcom gigów Derwany – „Topielica”. Magda podkręciła kawałek głosem stylizowanym na rapującą melorecytację. W kolejnym utworze („Rytuały”) objawia się w tekście mroczniejsze oblicze słowiańskich mitów i słowiańskiego fantasy – ale łagodzi go melodyjnie folkrockowy love song „Marysieńka”. Następnie tytułowe „Czary Modły” (z elementami growlu w dodatkowych wokalach w tle) dokonują ostatecznego catharsis, i idealnie jest to wpasowane przed kolejnym hitem tej płyty czyli „Nierządnicą”.
A po niej zjawia się, równie kusząca ale zdecydowanie bardziej niebezpieczna „Południca”, zatem trza odprawić „Gusła” oraz wznieść modły „Ku płomieniom”, żeby nie doznać uszczerbku na życiu lub zdrowiu. Tu oczywiście mam na myśli zgodność ze słowiańskimi wierzeniami, zabobonami i przesądami. Te Magda Przychodzka doskonale oddała w tekstach, a zespół świetnie ubrał w szeroko rozumiane folkrockowe brzmienia!
W końcówce znów łączą się elementy gothic rockowe, medieval folkowe z heavymetalowymi gitarami i szczyptą poprocka („Nie płacz dziewko”, „Jaskółeczka”), a kończące krążek „Dukaty” to na pewno potencjalny hit do grania w stacjach radiowych stawiających na pierwszym planie rockowe brzmienia – co pragnę poddać uwadze DJ-ów radiowych.
Podobieństwo „Czarów Modłów” do albumu Eleny jest bardzo dalekie ale i tu, i tu spotkały się dawne kawałki z tymi jeszcze cieplutkimi. Do tego, podobnie jak u rumuńskiej pieśniarki, u Derwany jest to płyta z pogranicza swojego gatunku i autorskiej twórczości. U Magdy jest to pogranicze folkrockowo-folkmetalowe, bardzo różnorodne, urozmaicone wieloma folkowymi, gothic-rockowymi, medieval-folkowymi, heavymetalowymi, poprockowymi i zimnofalowymi smaczkami. U Eleny to pogranicze popu, folku, turbofolku i etnopopu. A w obu przypadkach są to dźwięki dopracowane, dopieszczone i zagrane przez świetnych muzyków, a zaaranżowane tak, by wpadały w ucho jednocześnie nie będąc banalnymi. I oczywiście zapodane są z duchem folku!