Bałkany na Węgrzech

Rozmowa z Kornélem Vargą i Branką Básits z Zűrös Banda
Anna Wilczyńska, 8 grudnia 2017
Kornél Varga i Branka Básits
Fot. Witt Wilczyński
Zűrös Banda została założona przez znanych węgierskich muzyków tamtejszej sceny world music, którzy są też pasjonatami nuty bałkańskiej. Zespół gościł w Polsce po raz pierwszy podczas "Węgierskiej Kawalkady". Skorzystaliśmy z okazji.

Dlaczego gracie muzykę bałkańską?

Branka: Kornel założył nasz zespół, aby pokazać muzykę bałkańską wykonywaną na Węgrzech. Takie granie u nas jest mniej popularne niż się pierwotnie może wydawać ale wszyscy mieliśmy jakieś korzenie związane z nutą bałkańską. I dlatego gramy razem.

Korzenie - w sensie pochodzenie?

Branka: Tak, na przykład ja jestem pół Serbką, pół Węgierką, podobnie jak nasz akordeonista, Szlobodán Wertetics, również jest w połowie Serbem i Węgrem.

Od kiedy dokładnie gracie razem?

Kornel: W 2013 roku zespół powstał formalnie. Najpierw jednak mieliśmy po prostu trio, w którym zrodził się pomysł, że fajnie byłoby pograć muzykę bałkańską i węgierską.

Jaki jest obecny skład Zűrös Banda?

Kornel: Ja gram na gitarze, Branka śpiewa, János Lang to mistrz skrzypiec; Péter Bede gra na saksofonie, fletach oraz różnych piszczałkach, Boros Attila na gitarze basowej; domeną Kertésza Ákosa są instrumenty perkusyjne - wszelkie bębny i perkusja. Już nawet ze składu widać, że nie jesteśmy rekonstruktorami i że używamy nie tylko akustycznych instrumentów. Tworzymy własne aranżacje i łączymy tradycję z różnymi gatunkami - jazzem i muzyką współczesną.

Czy macie ulubiony kraj na Bałkanach, z którego czerpiecie inspiracje?

Kornel: Cóż rzec... Ja osobiście bardzo lubię serbski repertuar, do moich ulubionych należy też macedoński i bułgarski, jak również rumuński. W ogóle z muzyką rumuńską mamy też sporo do czynienia, gramy elementy pochodzenia rumuńskiego. I te wszystkie, które coraz bardziej zbliżają się swoim podobieństwem i geografią do muzyki serbskiej.

Na Bałkanach istnieje popularna, choć bardzo kontrowersyjna scena turbofolk. Jeden z Waszych utworów "Napvilag holdvilag" ("Światło księżyca") przypomina jeden z nich. Co Wy na to?

Branka: Nasza inspiracja nie pochodzi od wersji turbofolkowej, tylko od oryginalnej piosenki. Jesteśmy podobnego zdania co Wy, że ta scena jest kontrowersyjna, że są i świetne piosenki ale też zupełnie kiczowate.

Czy kończyliście szkoły muzyczne czy może jesteście samoukami?

Branka: Wszyscy muzycy z zespołu skończyli albo akademię muzyczną albo jakąś inną szkołę muzyczną.

Czy w czasie studiów zetknęliście się z muzyką ludową?

Branka: Tak. Na Uniwersytecie im. Liszta Ferenca w Budapeszcie od 10 lat istnieje wydział folkowy, ale dopiero gdzieś od 2-3 lat stał się bardziej popularny. W tej chwili uczą tam tylko muzyki folkowej. Oczywiście muzycy grający muzykę klasyczną mają obowiązkowe zajęcia na tym wydziale, ale dlatego że ten wydział stał się bardzo popularny, coraz więcej osób nie związanych z muzyką poważną tam się zapisuje.

Rozumiem, ale czy Wy tam studiowaliście?

Branka: Tak, ten wydział folkowy ukończyłam ja oraz nasz flecista i saksofonista, Péter Bede.

Czy na Węgrzech jest duże zainteresowanie muzyką bałkańską?

Kornel: Tak. Co prawda, największe było około roku 2000, wtedy był to absolutny hit, teraz trochę spadło. Ale jak np. zespół Bregovicia, Bobana Markovicia czy Besh O’Drom grają na Węgrzech, to wciąż widać duże zainteresowanie. Ogólnie mówiąc, na koncertach są tłumy.

Jaki jest Wasz stosunek do twórczości Bregovicia? Pytam, bo w Polsce jest on wciąż bardzo popularny.

Branka: Z tego, co słyszałam, wydał płytę z polską piosenkarką… Na Węgrzech też jest bardzo popularny. My też go lubimy prywatnie, choć nie idziemy taką drogą jak on, nie śledzimy jego dokonań.

Czy macie za sobą fonograficzny debiut?

Branka: Tak, w 2015 wydaliśmy debiutancki album. To był duży sukces, bo jak się ukazał, to od razu trafił do Berlina, do World Music Charts Europe i znalazł się wśród 20 najlepszych płyt miesiąca!

Czy ta płyta miała jakąś nazwę?

Branka: Nie. Nie daliśmy jej tytułu. Po prostu nazywała się "Zűrös Banda". 

Czy w sieci można znaleźć jakieś informacje na jej temat?

Branka: Można. Jest też do kupienia przez internet na stronie naszego wydawcy - Fonó Records lub do odsłuchania w serwisie Spotify.

Co słuchacz może znaleźć na tym albumie?

Kornel: To jest płyta z muzyką z Bałkanów. Zamieściliśmy tam nuty węgierskie, rumuńskie, macedońskie, bułgarskie, serbskie w naszych aranżacjach – to wszystko tam można znaleźć. Ważne jest to, że te autentyczne melodie są zagrane na naszych instrumentach, czyli trochę dopasowaliśmy je do naszego stylu. Zrobiliśmy z tego własny mix. Dokładnie to chodzi mi o to, że jak graliśmy np. utwór węgierski, to jego środkową część uzupełniliśmy muzyką z Bułgarii. To się bardzo fajnie poskładało. To połączenie - naszym zdaniem - dobrze składa się w nową całość, tworzy świetną, bałkańską muzykę.

A co z tekstami? Czy są tradycyjne? 

Kornel: W większości tak. Ale np. do "Napvilag holdvilag" mieliśmy tekst z ludowej piosenki węgierskiej, ale Branka dopisała też swój fragment. Niemniej większość staraliśmy się utrzymać jako autentyczne, czyli to, co było już gdzieś znalezione, zapisane, nagrane. Na nowej płycie pojawią się raczej węgierskie teksty, bo ten język jest bliższy słuchaczom z naszego kraju.

Jak układa się Wam współpraca z innymi artystami? Widziałam na youtube Wasze nagranie z bułgarskim mistrzem kavalu Theodosii Spassovem?

Kornel: Z Theodosiim to była jednorazowa okazja. Za to z Kálmánem Baloghiem, znanym na całym świecie węgierskim cymbalistą, współpracowaliśmy wielokrotnie. Zaprosiliśmy go do nagrania jednej z naszych piosenek ("Zöld erdőben de magos"), podaliśmy melodię i on od razu ją zagrał - tak płynna była ta współpraca! Ten utwór znalazł się potem na naszej debiutanckiej płycie. Zasadniczo szukamy więcej zespołów do współpracy ale na razie nikogo nie mamy w planach na dłużej, czy na stałe.

Czy pierwszy raz jesteście w Polsce? Jakie macie wrażenia?

Kornel: Tak, jesteśmy tu pierwszy raz. Dużo rzeczy jeszcze nie widzieliśmy, bo droga była długa. Przyjechaliśmy wczoraj wieczorem i w zasadzie od rana szykowaliśmy się do próby i koncertu (podczas Węgierskiej Kawalkady - przyp. red). Udało nam się zobaczyć na szybko warszawską Starówkę i jak na razie nam się tu podoba.

Jakie są Wasze plany na najbliższy czas? Wspomnieliście o nowej płycie. Czy będzie ona inna niż pierwsza?

Kornel: Powoli szykujemy nową płytę i mamy jeszcze dużo do zrobienia. Ta pierwsza odniosła wielki sukces, więc na nowej chcemy zabrzmieć tak samo dobrze, a nawet lepiej, niż na pierwszym krążku. W związku z tym mamy wewnętrzną presję w zespole. Nie wiadomo jeszcze, kiedy ten album się ukaże. Teraz nawiązaliśmy kontakt z nowym menadżerem z Niemiec, więc liczymy na to, że bardziej otworzy nam się międzynarodowa współpraca. Oczywiście bardzo chętnie przyjedziemy do Polski ponownie, słyszeliśmy, że Polacy lubią muzykę bałkańską, a także lubią Węgrów (śmiech)!

A gdzie Was można znaleźć w sieci?

Kornel: W tej chwili najlepiej na profilu facebook.

Dziękuję za rozmowę!

 

 

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu