Na drewnianej podłodze

Pa-Da-Rach-CACH! w Krakowie
Barbara Derlak, 26 października 2011
Warsztaty barabanu
Fot. Piotr Baczewski
Przez trzy dni (21-23.10) na krakowskim Kazimierzu rozbrzmiewały tradycyjne pieśni, melodie, wygrywane na skrzypcach i barabanach z regionu kieleckiego i pogranicza świętokrzysko-mazowieckiego.

Niemałą frajdę zaserwowało Krakowowi Stowarzyszenie To.pole, którego dzieło o wdzięcznej nazwie "Pa-Da-Rach-CACH!" rozpaliło do czerwoności deski lokalu "Kolanko No 6". W ramach to.opolowego projektu odbyły się warsztaty tradycji z mistrzami swoich dziedzin: śpiewem zajęła się ceniona śpiewaczka i skrzypaczka Ewa Grochowska, tańcem Piotr Zgorzelski i Katarzyna Staniszewska; wreszcie nauki gry na instrumentach można było pobrać u muzyków z Rudy Zajączkowskiej: był to Zygmunt Jakubowski (skrzypce) oraz Ryszard Chrabąszcz (baraban).

Uwieńczeniem zajęć piątkowych i sobotnich było niekończące wcielanie w życie nabytych umiejętności podczas warsztatów. Słowem: szalone potańcówki okraszone ludowymi zabawami, do których przygrywał duet Zygmunta Jakubowskiego oraz kapela Zdrowie Pięknych Pań. Tłumy przybyłe na zabawę sobotnią przytupywały do polek, wiwatów, walczyków i oberków, a także za sprawą gościa z Turynu – Vittorii (za dnia uczącej się pilnie polskich rytmów na barabanie) do słonecznych rytmów pizzici i tammuriaty prosto z Włoch.

Nie bez znaczenia było miejsce, w którym odbyły się wieczorne tańce. "Kolanko No 6" zaoferowało nie tylko drewnianą podłogę, idealną do oberkowych przytupów, ale i nie mniej fantastyczne ściany, na których można było podziwiać serię fotografii Piotra Baczewskiego pt. "Upojeni muzyką". Zjawiskowa wystawa przedstawiała wiejskich wirtuozów muzyki tradycyjnej oraz zatraconych w ich dźwiękach młodych adeptów tejże sztuki.

Żal było rozstawać się z ludźmi, dźwiękami, atmosferą "Pa-Da-Rach-Cachu". W to przeraźliwie smutne niedzielne popołudnie trudno było powstrzymać się od zagrania, zaśpiewania i zatańczenia jeszcze jednego mazurka. Przez łzy uśmiechaliśmy się do piosenki prezentowanej przez grupę Ewy Grochowskiej o chłopcu przegrywającym dolary w karty i jego rozczochranej kochance, w której to chłopiec utopił swoje serce.

Pękający w szwach klub świadczył o tym, z jakim wytęsknieniem krakowscy pasjonaci tradycyjnych dźwięków czekają na każdą tego typu imprezę. Chwała więc za tradycyjne inicjatywy zarówno To.polom jak i Fundacji Magazyn Kultury, przy której wsparciu w mieście Kraka odbywają się coraz częściej koncerty folkowe, warsztaty i potańcówki. 
Z nadzieją czekam na czasy, kiedy w Krakowie nie będzie się mówić "wyjść na pole", ale "wyjść na To.pole”.

Z przytupem. Pa-da-rach-cach!

Zdjęć do artykułu użyczył nam Piotr Baczewski, za co serdecznie dziekujemy. Więcej zdjęć z imprezy możecie obejrzeć tu - polecamy.


"Pa-da-rach-CACH! Trans tradycja polskiej wsi", 21-23.10.2011, Kraków


 

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu