Irlandzki duch w Zagłębiu

Weekend kultury irlandzkiej w Sosnowcu
Kamil Piotr Piotrowski, 25 marca 2010
Ceili w Sosnowcu
Fot. Ilona Poznachowska
Program weekendu z Irlandią w Sosnowcu był różnorodny. Od pokazów filmów i prelekcji o Irlandii, przez wernisaż wystawy fotografii, po warsztaty i naukę tańca, koncerty i wspólną zabawę podczas ceili.

Po raz pierwszy w stolicy Zagłębia tak hucznie obchodzono dzień św. Patryka, patrona Irlandii. "St. Patrick's Day 2010 - Weekend Kultury Irlandzkiej" zdobył sobie sympatię widzów, a organizatorzy zapowiadają jego kolejne edycje. Wszystko zaczęło się w piątek (12.03) od występu zespołu Lia Fail w nastrojowym Old Central Pub. Były pokazy tańców, a po przełamaniu pierwszych lodów z publicznością, wspólna zabawa. 
Następnego dnia (13.03) obchody Dnia św. Patryka były najintensywniejsze. Działo się wiele, tym razem w Art Muza Cafe. Wczesnym popołudniem odsłonięto wystawę zdjęć Mariusza Hilaszka. Po niej uczestnicy wernisażu zostali zaproszeni na pokaz dwóch filmów (dość krwawych), opisujących trudne momenty z dziejów Irlandii. Zaraz po pokazie, kilka zdań o filmach i ich przesłaniu wygłosiła Marta Kichewko z Amnesty International.
W wieczornej części obchodów znów na scenie pojawił się zespół Lia Fail, który pełnił rolę gospodarza "Weekendu Kultury Celtyckiej" oraz zespół folkowo-szantowy Sąsiedzi. Koncertowi przyświecała idea pokazania jak blisko siebie są folk morski i folk irlandzki. Jak wiele irlandzkich dźwięków gościło na pokładach dawnych żaglowców. Pierwsza część koncertu Sąsiadów to były piosenki morskie i szanty, marynarskie pieśni pracy, często opowiadające o Irlandii, jej mieszkańcach, historii, regionach. W przerwie koncertu gospodarze poprowadzili krótki kurs tańca irlandzkiego. Dzięki temu, gdy Sąsiedzi uderzyli w bardziej folkowe tony (irlandzkie, bretońskie) pod sceną zaroiło się od tancerzy. Rozpoczęło się ceili - radosna, nieskrępowana, taneczna zabawa w pubie, którym na ten moment stało się Art Muza Cafe. Prowadził je Wojtek "MadraMor" Radosz, lider Lia Fail i tak to opisał:
"Jak ktoś przeżył ceili(owisko) i niczym Derwisz upił się muzyką ten wie jak to wygląda. Z Sąsiadów się lało, z ludzi przybyłych na zabawę się lało, no i zielone piwo się lało, gdy pub pękał w szwach". 
Po trzech godzinach grania i tańczenia prawie non-stop czas było zakończyć sobotnie "Patrykowanie".
W niedzielę (15.03) impreza wcale nie zwolniła tempa. Od rana Małgorzata "Ruda" Wilczyńska, nauczycielka i tancerka krakowskiego zespołu tańca irlandzkiego Comhlan, uczyła choreografii, techniki irlandzkiego tańca solowego, w tym stepu. Pot lał się strugami. A wieczorem, w Klubie im. Jana Kiepury, podczas koncertu zespołu Stonehenge, chyba już nieco zmęczeni trzecim dniem obchodów "St. Patrick's Day", uczestnicy zamiast sprawdzić to, czego nauczyli się na warsztatach, grzecznie zasiedli na krzesełkach. Niezmordowani za to okazali się członkowie Lia Fail, którzy tym razem do muzyki zespołu Stonehenge, znów tańczyli pod sceną. Nic dziwnego, że zakończenie obchodow podsumowali stwierdzeniem: "Jakoś tak smutno, że tegorocznego Patrykowania już koniec".

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu