Dziecko musi spać...

Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych
Dariusz Anaszko, 5 lipca 2012
Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych
Fot. Dariusz Anaszko / etno.serpent.pl
To nie może być pełna, obiektywna relacja z Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym. Nie może, gdyż wydarzenia festiwalowe tak naprawdę tylko "liznąłem" - z dwóch powodów.

Pierwszym było to, co mi w festiwalu przeszkadza od zawsze - nieprzebrane tłumy na Rynku w trakcie sobotnich i niedzielnych koncertów. Stąd też w Kazimierzu pojawiam się tylko wtedy, gdy uda mi się zdobyć wolny dzień i przyjechać na piątkowe przesłuchania konkursowe (a w tym roku prolog festiwalu mieliśmy jeszcze dłuższy, jako że pierwsze wydarzenia miały miejsce już w czwartek). Świadomie natomiast odpuszczam przebywanie w zatłoczonym w weekend, modnym miasteczku. Tłok jest dodatkowym utrapieniem, gdy przyjeżdża się z 4-letnim dzieckiem, które jest tym drugim powodem ograniczonych możliwości korzystania z atrakcji festiwalowych.

Wiadomo już, czego w kazimierskim festiwalu przede wszystkim nie lubię. To teraz kilka słów o zaletach, bo tych nie brakuje. Na szczęście mamy tu trochę więcej, niż tylko "urzędnicze" wydarzenie, z "odfajkowanym" przeglądem, wręczeniem uczestnikom pamiątkowych dyplomów i nagrodzeniem części z nich. A to "więcej" to przede wszystkim to, co się dzieje w klubie festiwalowym Tyndyryndy i wokół niego. Potańcówki, warsztaty muzyczne, taneczne i dla dzieci, spotkania z muzykami - to wszystko wznosi festiwal na inny poziom, gdzie osoby nieudzielające się na scenie są kimś więcej, niż tylko biernymi słuchaczami.

I właśnie w okolicach namiotu festiwalowego spędziliśmy najwięcej czasu. Głównie na warsztatach dla dzieci "Ence Pence", genialnie prowadzonych przez znane już z tego typu zajęć Katarzynę Szurman, Katarzynę Enemuo i Agnieszkę Niwińską oraz... Basię Derlak, która objawiła swój kolejny talent (po śpiewie i grze na klarnecie w zespole Chłopcy Kontra Basia i Kapeli Niwińskich) - doskonały kontakt z dzieciakami i zdolności pedagogiczne. "Ciocia Basia" podbiła tym serce nie tylko mojej córki.

Co jeszcze udało się zobaczyć? Bardzo ciekawe "Spotkania w kompanii" - warsztaty przyśpiewek z Kapelą Braci Dziobaków (tj. część warsztatów, jako że dzieciaki jednak przeszkadzały uczestnikom i trzeba było je z namiotu zabrać) oraz obowiązkowe wieczorne potańcówki z uznanymi wykonawcami (Janusz Prusinowski Trio, Kapela Niwińskich w poszerzonym składzie, Zdrowie Pięknych Pań i Katarzyna Enemuo). To tylko b. niewielka część tych, którzy na potańcówkach grali - ale wiadomo, dziecko musi spać...

Nic nie piszę o zasadniczym konkursie? Cóż, jeśli więcej czasu spędziło się na placu zabaw (który zlokalizowany był tuż obok namiotu Tyndyryndy) niż na Rynku... Ale koniecznie trzeba pamiętać o tym, kto zdobył w tym roku Baszty. A byli to: kapela Tadeusza Kubiaka (w kategorii kapel), Zespół Śpiewaczy z Łukowej I (zespoły śpiewacze), Jan Prządka (soliści instrumentaliści), Wanda Majtyka (soliści śpiewacy) i kapela Gęsty Kożuch Kurzu. Ta ostatnia wygrała we wzbudzającej ciągle pewne kontrowersje kategorii folkloru rekonstruowanego.

Nawet niektórzy startujący uważają, że dzięki często b. bliskiemu kontaktowi z wiejskimi mistrzami są bliżsi źródłu niż wielu startujących w podstawowych kategoriach. Z drugiej strony są też i tacy, których oburza przyznawanie Baszt wykonawcom młodym, którzy są dopiero na początku drogi muzycznej. Zostawiając te dywagacje na boku zauważyć jednak trzeba, że często to właśnie ci, którzy startują w kategorii folkloru rekonstruowanego, cechują się większym zaangażowaniem, większym sercem. To właśnie głównie ich można spotkać w klubie na spontanicznym graniu w ad hoc stworzonych składach. Niewielu bowiem wykonawców konkursowych pojawia się z muzyką poza sceną, ograniczając swoją obecność w Kazimierzu jedynie do wykonania trzech utworów. Szkoda straszna, bo gdy taka Kapela Rodzinna "Kurasie" z Lubziny zaczęła wieczorem grać na Małym Rynku (zresztą też w pobliżu namiotu Tyndyryndy), błyskawicznie zgromadziła wokół siebie spory tłum żywiołowo reagujących słuchaczy.

Tę lukę też stara się wypełniać klub festiwalowy, wychodząc z muzyką w miasto i organizując grania czy to w kościele po mszy, czy to na przystani, czy to po prostu na ulicach. Chyba tylko tutaj, wręcz przypadkiem, można natknąć się na grających w nietypowych miejscach artystów, takich jak Adam Strug, Barbara Wilińska czy małżeństwo de Latour. Wiele tych wydarzeń rozgrywa się równolegle, więc od razu trzeba pogodzić się z tym, że całkowicie niemożliwe jest obejrzenie w Kazimierzu wszystkiego.

Czego jeszcze mi brakuje w Kazimierzu? Jakiejś większej promocji laureatów, żeby zdobycie Baszty nie ograniczało się tylko do wspomnienia w radiowych "Źródłach" oraz notce biograficznej w folderze festiwalowym w roku następnym. O jaką promocję mi chodzi? Ciężko powiedzieć, ale choćby jakieś specjalne koncerty, biogram i nagrania na solidnie przygotowanej stronie festiwalowej. Bo kto pamięta choćby laureatów sprzed dwóch lat? Przypomnę, że np. w kategorii kapel wygrała wówczas kapela "Z Bukowiańskich Wierchów" a w kategorii zespołów śpiewaczych "Białcanie". Czy nagroda ta przełożyła się na jakąś większą rozpoznawalność tych zespołów? Nie wydaje mi się (oczywiście specjalnie nie powołałem się na laureatów ubiegłorocznych - akurat o Jarzębinie było aż za głośno, ale nie miało to żadnego związku z ich laurami w Kazimierzu).

Na koniec, wracając jeszcze na chwilę do osobistych wrażeń - nie mogę nie wspomnieć o rewelacyjnej wystawie zdjęć Stanisława Fijałkowskiego, autorstwa Norberta Roztockiego. Pan Stanisław, który jeszcze rok temu zdobył I nagrodę w kategorii solistów śpiewaków, zmarł w marcu 2012 r. Norbertowi Roztockiemu udało się przepięknie pokazać zarówno tę oficjalną, festiwalową stronę działalności śpiewaka, jak i w ujmujący sposób zaprezentować sferę prywatną, samotność i chyba świadomość bliskiego już końca. Przejmujący, bardzo dobry reportaż.

Festiwal w Kazimierzu polecam (jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji tam trafić), ale jeszcze bardziej rekomenduję mniej formalne, oddolne letnie wydarzenia, których w tym roku nie brakuje. Festiwal "Na rozstajnych drogach" w Janowie Lubelskim i okolicach, "Kurpiogranie" w Nowogrodzie, "Festiwal Galicja" w Gnojnicy, VII Festiwal Kultury Tradycyjnej "Oj wiosna ty wiosna" w Czarnej Buchcie na Suwalszczyźnie, "Akademia Muzyków Wędrownych" w Narolu, warsztaty  "Pełnym Głosem" - wszystko to wydarzenia bardziej kameralne, szczere, autentyczne.

 

46 Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych, 28.06 -1.07.2012, Kazimierz Dolny nad Wisłą.

 

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu