Polacy, Czesi i PUCH

Międzynarodowy Festiwal Piosenki Turystycznej Kropka
Kamil Piotr Piotrowski, 22 lipca 2012
Katarzyna Brzozowska
Fot. Kamil Piotrowski
Dwa dni koncertów, spotkań, śpiewów w urokliwym miejscu. Za nami już szósta edycja festiwalu Kropka w Głuchołazach. Jedyna w Polsce impreza turystyczna z międzynarodową obsadą zgromadziła nadkomplet publiczności.

Wyjazd na "Kropkę" to był mój pierwszy od naprawdę wielu, wielu lat wypad na festiwal piosenki turystycznej. Byłem bardzo ciekaw jak teraz wyglądają takie imprezy, jaka jest publiczność, co zmieniło się od czasów, gdy bywałem częstym gościem takich koncertów.

Do Głuchołaz dotarłem w sobotę, na drugi dzień festiwalu. Miasteczko, położone niemal na końcu świata - dalej już tylko Czechy - na pierwszy rzut oka robi bardzo sympatyczne wrażenie. Miejsce organizacji festiwalu także. Góra Parkowa, która wznosi się nad Głuchołazami spełnia chyba potrzeby wszystkich. To wspaniały teren do spacerów, blisko stąd w góry, a więc turyści mają naturę w zasięgu ręki, a mieszczuchy z kolei cywilizację. Nic dziwnego, że zarówno w piątek (jak poinformowali znajomi) jak i w sobotę ruch panował tu ogromny. Ale to nie walory terenu sprawiły, że tłumy waliły na Kropkę. Magnesem byli przede wszystkim artyści.

W tym roku program po raz pierwszy przygotował Rafał Długosz, znany naszym czytelnikom dyrektor i organizator bieszczadzkiego festiwalu "Rozsypaniec", któremu od początku patronujemy. Rafał przy organizacji pierwszego Rozsypańca dał się poznać jako ten, który lubi mieszać nurty. Dobierając artystów, nie zamyka się li tylko w wąskiej grupie wykonawców znanych ze sceny turystycznej ale sięga także po wykonawców szeroko rozumianej sceny folkowej, proponując turystycznej widowni niestandardowe połączenia. Jak się okazuje, do niektórych pomysłów ma niebywałego nosa. Przypomnijmy choćby, do dziś komentowany, występ ukraińskiej Atmasfery na pierwszym Rozsypańcu. Czy pomysł by Osjan świętował 40-lecie tamże. Prezentowanie takiej muzyki w górach, w której dużo jest skojarzeń, odniesień, różnorodności i co tu kryć, folku - bardzo nam się podoba.

Podobnie było w Głuchołazach. Obok wykonawców znanych tylko turystycznej braci pojawili się także ci, którzy dziś raczej z piosenką turystyczną niewiele mają wspólnego, ale kiedyś startowali na podobnych festiwalach i przez to w jakiś sposób wpisują się w ten nurt.

Takim wykonawcą pierwszego dnia była Renata Przemyk. Jej piosenki, gdy za czasów studenckich wędrowałem po górach, często pojawiały się przy bacówkowych ogniskach. Dziś inaczej zaaranżowane, zaśpiewane, nadal jednak wywołują wspomnienia. Podobna sytuacja miała się z gwiazdą dnia drugiego - Stanisławem Sojką. Nie ma chyba turysty z mojego pokolenia, który choć raz, przy akompaniamencie gitary, w pięknych okolicznościach przyrody, nie zaśpiewał "nic, nic, absolutnie nic…". Zarówno piosenki Renaty jak i Stasia, towarzyszyły turystom od dawna, i w tym kontekście należy rozumieć ich obecność na Kropce. Dwa inne zespoły, które pamiętam z dawnych, "lepszych" czasów, plasują się gdzieś pomiędzy. Mowa tu o Lubelskiej Federacji Bardów (koncert w piątek) oraz Bohemie (sobota). Z jednej strony bardzo profesjonalne podejście do występu, nowoczesne, elektroakustyczne instrumentarium, bogate aranżacje, sporo "przebojów" na koncie i oddanych fanów (repertuarowo już dawno daleko od turystyki), z drugiej nadal jednak funkcjonujący w pewnej niszy. Ale chyba im to nie przeszkadza.

Zawsze na każdym festiwalu staram się śledzić konkurs młodych wykonawców (jeśli jest). Nie ma lepszego sposobu, by zorientować się w jakim kierunku idzie dany nurt, niż wysłuchanie koncertów konkursowych. W tym roku, w "Przeglądzie Utworów z Charakterem“ wzięło udział 23 wykonawców. Pojawili się - jak to na scenie turystycznej bywało (i nadal bywa) - soliści z gitarami (albo z akordeonem, czy wręcz z gitarą, keyboardem i elektroniczną "orkiestrą" w tle w jednym - o bosz!), duety z dwoma gitarami (ewentualnie z gitarą i fletem), tercety z trzema gitarami i liczniejsze (w mniejszości) grupy. Głównie wykonywano piosenki autorskie, tematyka tekstów była bardzo różnorodna, od podziwiania górskich widoków po historię poturbowanego anioła. Cóż, poetów na szlakach nigdy nie brakowało. Piosenka turystyczna, ta którą pamiętam, występowała raczej w mniejszości. Słowem, bez niespodzianek. Co prawda zwyciężyła grupa Jednym Słowem z Głuchołaz (zgarnęli także Nagrodę Publiczności, Nagrodę Radia Rzeszów i kilka innych), ale dla mnie zjawiskiem Kropki była Katarzyna Brzozowska z Warszawy (na zdjęciu powyżej).

W konkursie, akompaniując sobie na akordeonie zaśpiewała - inspirując się tradycyjnymi nutami - dwa utwory: "Śnisz mi się obco" (muzyka zasłyszana, tekst Bolesław Leśmian) oraz "Cień drogą wędrował" z repertuaru Wolnej Grupy Bukowiny (sł. Wojtek Belon). Wielkie brawa, zwłaszcza za ten drugi utwór. Surowe, proste, pięknie zaśpiewane, trochę białym śpiewem - no magia. Jak się okazało później w rozmowie, inspiracje tradycją nie były przypadkowe. Kasia pochodzi z naszych północno-wschodnich rubieży (obecnie mieszka w Warszawie) i kulturą ludową, zwłaszcza tańcem tradycyjnym zajmuje się od lat. Działa w warszawskim Domu Tańca, jest częstym bywalcem potańcówek i warsztatów tańca (spotkacie ją np. na Suwalskim Taborze Domu Tańca w teamie organizacyjnym). Współpracuje też z wydawnictwem Cytryna, które m.in. promuje młodych wykonawców nurtu t.zw. krainy łagodności. Od jakiegoś czasu Kasia występuje solo z własnym, autorskim repertuarem, akompaniując sobie na fortepianie lub w duecie z Pawłem Leszoskim (znany z kolei fanom piosenki żeglarskiej), który gra na gitarze. Ma też na koncie występ na tegrocznej Nowej Tradycji z zespołem Baraban. Na co dzień Kasia uczy dzieci rytmiki w przedszkolu, a w pracy wykorzystuje akordeon, stąd ten instrument właśnie pojawił się z nią na scenie w Głuchołazach (z fortepianem po górach się raczej nie chodzi).

Trzymałem za Kasię kciuki, no i udało się, choć liczyłem na to, że jury bardziej ją doceni, niż tylko wyróżnieniem i zaproszeniem do koncertu laureatów. Ale dobre i to na początek, bo niedzielny występ wypadł jeszcze lepiej. Ode mnie nagroda prywatna - CIARY 2012.

Drugim folkowym akcentem konkursu był występ suwalskiej formacji Nie po Drodze. Szóstka młodych ludzi z naszego bieguna zimna, inspiruje się w swej muzyce dźwiękami wschodnich terenów Polski oraz muzyką naszych słowiańskich sąsiadów. Koncert żywiołowy, wybudził publiczność z "poetyckiego" letargu, jednak moim zdaniem "żywiołowość i radość z grania" w ich wypadku to trochę za mało na trzecią nagrodę. Osobiście obdzieliłbym nią duet Ta Jedna Chwila. Także zaangażowani, także widać było, że wspólne granie sprawia im dużą przyjemność, a ponadto stylistycznie, repertuarowo w temacie. Dla mnie ich "A nad nami błękit" to była właśnie stara, dobra piosenka turystyczna (tylko wyróżnienie). Zmagania konkursowe trwały ponad 4 godziny, a po nich przyszedł czas na zawodowców.

Z zainteresowaniem słuchałem koncertów grup zza naszej południowej granicy. Zawiodła mnie czeska grupa Sluníčko, nie poziomem śpiewów a cappella, bo głosy, aranżacje mistrzowskie, ale trochę repertuarem. Jak na grupę, która chwali się posiadaniem w składzie cygańskiego muzyka - Ota Maňák - wykonanie tylko jednej ballady cygańskiej to zdecydowanie za mało. Zwłaszcza, że zaśpiewali ją wspaniale. Większość repertuaru to były angielskojęzyczne, wokalne standardy m.in. jazzowe. Pasowały mi tu jak pięść do nosa. Rozczarowanie.

Z kolei Candy Floss, słowacka grupa bluegrassowa, to świetni technicznie muzycy a liderka Simona "Šimonka" Schmidtová, która pisze teksty, komponuje muzykę i gra wspaniale na banjo, zdobyła z miejsca nie tylko moją sympatię i uznanie. Podobnie Michal Barok, bardzo utalentowany i sprawny mandolinista. Koncert żywiołowy, dobrze prowadzony przez wokalistkę Patrycję Pivoluskovą, więc bisy zasłużone.

Wydarzeniem sobotniego wieczoru była premiera płyty grupy Na Bani, pt. "20 lat z górą". Od dwudziestu lat wędrują po górach i śpiewają o górach. Teksty, autorstwa Tomka Borkowskiego często odnoszą się do tych wspólnych wyjazdów. Muzyka z kolei to wypadkowa zainteresowań wszystkich członków grupy. Nie brak w niej ostatnio etnicznych akcentów. Już na ostatniej płycie, słychać było, że zespół szuka różnych inspiracji. Koncert jednak oparł się w większości o starszy repertuar. Jego mocnym punktem była skrzypaczka - Izolda Trojanowska. Bardzo sprawna technicznie, z głosem o ciekawej barwie, przyciągała i ucho i oko. Wsparcie zespołu i przede wszystkim publiczności dodawało jej dynamiki, energia wręcz ją rozsadzała. Scena tego dnia ewidentnie była dla niej za mała. Trzy bisy, tort z okazji dwudziestolecia, i długo po koncercie rozdawane autografy - z pewnością będą to pamiętać.

Na koniec, po Bohemie i Sojce, którzy dali prawie godzinne koncerty, bardzo nastrojwy, wręcz kameralny koncert (tłumy pojechały już do domu) dał Piotr Bukartyk. Przejechał się po starych i nowych piosenkach, a publiczność śpiewała razem z nim.

Kropka okazała się bardzo sympatycznym festiwalem. Podobało mi się kilka patentów: pamiątkowe statuetki dla każdego z wykonawców (sic!), zarówno konkursowiczów jak i gwiazd. Brawa za refleks i jubileuszowe torty (dla Na Bani, Bohemy - za 20 lat działalności, Bukartyka za 30) i za docenienie konkursowiczów i zapraszanie zwycięzców do koncertu w następnej edycji. Wielkie brawa dla akustyków, chwalili ich wszyscy - ja też podziwiałem to, jak szybko i sprawnie radzą sobie z kolejnymi zespołami. To rzadkość, wiem co piszę, bo mam w tej kwestii wiele własnych, raczej złych doświadczeń.

Gdy opuszczałem Głuchołazy, gdzieś około 3 nad ranem, impreza w parkowej altance dopiero się rozkręcała. Pojawiły się gitary, skrzypce, harmonijka ustna i popłynęły turystyczne hity, bo tak właśnie konczą się te "dobre" festiwale - wspólym śpiewem aż po świt. Cieszę się, że to się nie zmieniło.

A Jury konkursu PUCH nagrodziło:

  1. Jednym Słowem z Głuchołaz (doceniając duży postęp w rozwoju artystycznym)
  2. Mateusz Rulski-Bożek z Warszawy (doceniając walory autorskie tekstów)
  3. Nie Po Drodze z Suwałk (doceniając żywiołowość i radość ze wspólnego śpiewania)

Wyróżnienia i udział w niedzielnym konkursie laureatów:

Nagroda specjalna Zarządu Głównego PTTK za piosenkę "Głuchołazy" - Marek Sołtysiak (z Kędzierzyna-Koźla), Nominacja do Międzynarodowego Festiwalu "Porta" w Usti n./ Łabą - Jednym Słowem i Mateusz Rulski-Bożek.

VI Międzynarodowy Festiwal Piosenki Turystycznej "Kropka", 22-21.07.2012, Głuchołazy
Folk24.pl był patronem medialnym tego wydarzenia

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu