Qrcze, same suki!
Rozmowa z Patrycją Napierałą i Helą Matuszewską z zespołu Same SukiPatrycjo, grałaś muzykę celtycką, bałkańską, czyli klimaty raczej dość odległe od muzyki polskiej, która pojawiła się teraz w waszej działalności. Jak to się zaczęło?
Patrycja Napierała: Oj, to nie ode mnie się zaczęło, ja zostałam do zespołu zaproszona. Zaczęło się od spotkania Heli - suczystki i skrzypaczki oraz Magdy - wokalistki.
Hela Matuszewska: Rzeczywiście, Same Suki urodziły się ze spotkania mojego i Magdy i stwierdzenia, że chcemy wspólnie grać, tak po prostu. Obie zawsze fascynowałyśmy się muzyką źródeł, muzyką ludową ze świata i z Polski. Nigdy jednak nie chciałyśmy odtwarzać muzyki tradycyjnej, tylko grać własne kawałki, muzykę ludową graną "po miejsku". Z tych wszystkich rozmów z Magdą wyklarowało się, że chcemy stworzyć zespół, gdzie będą same kobiety i suka biłgorajska. Okazało się, że w Polsce jest pięć kobiet, które chcą razem tworzyć muzykę - spotkałyśmy się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Tak powstał zespół.
Zespół, którego nazwa to majstersztyk słowny, opowiedzcie o tym.
Hela Matuszewska: Nazwę wymyśliła moja mama, jak zobaczyła, że w składzie są same kobiety i suka biłgorajska. Rzuciła: "Kurcze, same suki!”. I tak już zostało.
I niedługo potem zgłosiłyście się na Nową Tradycję, i to był strzał w dziesiątkę jak się okazało...
Patrycja Napierała: W zasadzie nie wiedziałyśmy, czy to zrobić. Zagrałyśmy tylko pięć prób, nie znałyśmy się jeszcze dobrze, nie wiedziałyśmy co to będzie. Miałyśmy przygotowane na szybko tylko cztery numery, ale dostałyśmy się na Nową Tradycję i zdobyłyśmy wyróżnienie - sesje nagraniowe w Polskim Radio.
I jak wam się ten krążek nagrywało, to nie były już warunki domowe, ale profesjonalne studio Polskiego Radia?
Patrycja Napierała: Nagrywałyśmy cały tydzień, w zasadzie sześć dni nagrań po sześć godzin. To nie jest dużo, jak na nagranie płyty, ale wchodząc do studia miałyśmy już świadomość co chcemy tam zrobić. Nagrań dokonałyśmy dokładnie rok po zdobyciu wyróżnienia na Nowej Tradycji.
Hela Matuszewska: Przygotowałyśmy się, żeby jak najlepiej nagrać płytę w te sześć dni i żeby jak najmniej ingerować w ten materiał. Żeby to było jak najbardziej żywe.
Na setkę...
Patrycja Napierała: Odseparowaną setkę, można tak powiedzieć. Naszym celem nie było dłubanie w materiale, dopieszczanie go, szlifowanie, wyrównywanie czy upiększanie...
Hela Matuszewska: To nie jest muzyka komputerowa czy mechaniczna, to muzyka nagrana na żywo z wszystkimi plusami i minusami tego faktu. Dlatego tym bardziej zależało nam na profesjonalnym podejściu do sprawy i profesjonalnym przygotowaniu się do nagrania tej płyty.
Opowiedzcie zatem o inspiracjach muzyką tradycyjną. Czy wasz wkład w utwory jest głównie w warstwie tekstowej, czy raczej muzycznej?
Patrycja Napierała: Teksty praktycznie są całkowicie nasze, poza jednym. Piszą je głównie Magda i Hela. Muzyka oparta jest na bazie tradycyjnych melodii ludowych, które również zmieniamy. Nadajemy im nowego charakteru, scalamy z tekstem i tworzymy w ten sposób jedną, spójną całość, historię.
Hela Matuszewska: Melodie ludowe stanowią dla nas punkt wyjścia. To jest taka iskierka, do której tworzymy aranżacje wykorzystując instrumenty etniczne, na których gramy - ale nie grając na nich po ludowemu.
A czy macie jakiś swój ulubiony region w Polsce, z którego najchętniej czerpiecie inspiracje?
Patrycja Napierała: Staramy się nie zamykać w jednym regionie. Płyta w zasadzie bazuje na trzech regionach, Mazowsze, Kujawy i Podhale. Niemniej ja, jako że pochodzę z Wielkopolski i jestem poznaniarą, staram się szukać i w swoim regionie, Justyna i Marta są z Krakowa, zatem starają się szukać u siebie. Nie jesteśmy całkowicie zamknięte.
Hela Matuszewska: A Podhale dlatego, że ja stamtąd jestem, a ściślej ze Spisza.
Powiedzcie mi zatem jak powstają wasze teksty. Często jest tak, że tekst przychodzi do głowy w najmniej odpowiednim momencie, np. w pociągu albo pod prysznicem, a gdy człowiek ma czas i chce usiąść i napisać, to się nie udaje. Jak jest u was?
Hela Matuszewska: Ze mną jest chyba podobnie. Czasem siadam i mówię sobie: "Dzisiaj napiszę tekst" - i nic. A miesiąc później siedzę na piwie i nagle gwałtownie rozglądam się za kartką papieru, bo tekst sam się tworzy.
Rozumiem, że płytę będziecie promować koncertowo. Czy są już jakieś plany?
Patrycja Napierała: Przede wszystkim wielka premiera w klubie "Czarna Perła" i to jest nasz główny punkt programu w tej chwili. Próbujemy do tego zorganizować koncerty w Polsce, żeby popromować się, pokazać kim jesteśmy, co gramy. Chcemy pokazać naszą muzykę i siebie jako całość, czyli pozwolić ludziom poznać Same Suki.
Czy miałyście już odzew od fanów, jakieś komentarze, wieści?
Patrycja Napierała: Tak, non stop na naszym fanpage’u na fb coś się dzieje, dostajemy maile. Od czasu do czasu gramy koncerty. Niedawno byłyśmy w Gorzowie Wielkopolskim na "Nocy Horrorów" i zostałyśmy bardzo entuzjastycznie przyjęte, u boku zespołu Closterkeller. Dopiero rozpoczynamy naszą karierę. Do tej pory całkowicie zajmowało nas przygotowywanie się do nagrań oraz praca związana z wydaniem krążka, teraz czas na koncerty.
Powiedzcie jeszcze coś o samej płycie. Chodzi mi o warstwę graficzno-fotograficzną. Czy to był spontan, czy może długo się zastanawiałyście nad okładką?
Hela Matuszewska: Pomysł na okładkę i grafika jest autorstwa Maćka Frymusa i Adriana Spóza z Redcroft. Wiedzieli tylko jakim zespołem jesteśmy i co mniej więcej gramy. Spotkaliśmy się z nimi, pogadaliśmy, poznaliśmy się i powstała Sucza okładka.
Patrycja Napierała: Podoba nam się ta okładka, oddaje klimat tego, co robimy.
Patrycjo, pozwól że spytam o Twoją markę bodhranu. Jesteś jedną z nielicznych osób, która taką ma. Pewnie już milion razy słyszałaś to pytanie, ale jestem strasznie ciekaw, jak do tego doszło?
Patrycja Napierała: Heh... To też była zupełna przypadkowość. Maker, od którego mam bodhran, mieszka w Amsterdamie. Przy okazji koncertu w pubie Muligans z zespołem Danar, Rob pojawił się i zafascynował moją grą na bodhranie. Po kilku spotkaniach zaproponował linię własnych instrumentów. Oprócz mnie, jako jedynej kobiety oraz osoby nie pochodzącej z Iralndii, Forkner złożył tę samą propozycję dwóm Irlandczykom.
A jak to zostało przyjęte w tak zwanym środowisku, w szczególności irlandzkim?
Patrycja Napierała: Bardzo pozytywnie, z tego co wiem, była nawet wzmianka w irlandzkim "Metrze", takiej bezpłatnej gazecie wydawanej tam. Były głosy w towarzystwach polsko-irlandzkich, nawet w ambasadzie, a bodhrany sprzedają się na całym świecie - w Kanadzie, w Stanach, a także w Belgii, Francji, Włoszech, w Wiedniu... W każdym razie uważam, że wynik dwunastu bodhranów w dziesięć miesięcy jest wynikiem bardzo dobrym.
Zdecydowanie! Kontynuując wątek instrumentów, na czym grają pozostałe dziewczyny? Czy to tylko same suki czy jeszcze coś innego?
Hela Matuszewska: Nie, to nie tylko suki. Na suce, a także na skrzypcach i rebabie tureckim gram ja. Na fidelach kolanowych gra również Marta Sołek, znana z różnych projektów, m.in. Cicha & Spółka. W Samych Sukach gra na fideli płockiej, suce biłgorajskiej i gadułce. Justyna Meliszek, najkrócej związana z folkiem, gra na wiolonczeli. Na co dzień zajmuje się muzyką klasyczną i rozrywkową. No i Magda, która, jak zawsze podkreślamy, nie śpiewa białym głosem. Jest związana z muzyką rozrywkową, bluesową. I śpiewała w Fasolkach, he, he..
Patrycja Napierała: A Hela jest znana z projektu grającego muzykę otomańską klasyczną - Naneli Lale.
Helu, rozumiem, że to równolegle trwa?
Hela Matuszewska: Tak, trwa jak najbardziej! Do tego gram jeszcze w zespole, który zajmuje się muzyką dawną i barokową, Nerros Ensemble i biorę udział w mniejszych i większych projektach klasycznych.
Powiedzcie proszę, jak wy na to znajdujecie czas?
Patrycja Napierała: To jest nasza praca i nasza pasja. Po prostu. Najlepiej jest połączyć pracę z pasją. Nie jest to praca na etat, jest dużo bardziej wymagająca. Żeby być muzykami, musimy być bardzo dobrze zorganizowane i jako grupa i jako jednostka. Musimy dużo ćwiczyć, dużo inwestować w instrumenty, itp…
To tak jak dobra drużyna piłkarska...
Patrycja Napierała: Tak! Musimy wykonywać też dużo biurokratycznej pracy.
Hela Matuszewska: Muzyk - wolny strzelec musi być swoim menadżerem, agentem, sterem, okrętem, nauczycielem, żaglem i tak dalej.
Zatem poproszę was na koniec o takich parę ciepłych słów dla naszych czytelników.
Hela Matuszewska: Jesteśmy Same Suki. Pozdrawiamy wszystkich czytelników Folk24 suczo i wyjąco, auuu, auuuu, hau, ha!