Duży bagaż i presja
Rozmowa z Manuelem Dębickim z Teatru TernoZacznijmy naszą rozmowę od tematu Międzynarodowego Spotkania Zespołów Cygańskich "Romane Dyvesa", prestiżowego festiwalu, znanego z wysokiego poziomu artystycznego. Jesteś jednym ze współorganizatorów, proszę opowiedz, jakie są cele tej imprezy?
Festiwal zawsze był niszowy i undergroundowy, przede wszystkim kierowaliśmy się do ludzi, którzy potrafią docenić prawdziwą muzykę cygańską i folklor. Głównym założeniem było to, żeby występy były na wysokim poziomie. W tym roku były pewne zmiany, troszkę wprowadziliśmy nowości - w sensie: nowocześniejszych gatunków muzycznych, bo nie chcemy zostać przy samej tradycji, czystym folklorze. Chcieliśmy to wymieszać, zrównoważyć, by było i nowocześnie i tradycyjnie, ale wszystko na najwyższym poziomie.
Cygańska kapela z Bukaresztu - Mahala Rai Banda, znana doskonale polskim fanom z koncertów w Polsce, ponownie pojawiła się na Romane Dyvesa. Nagraliście z nimi teledyski, jak się poznaliście?
Mahala Rai Banda jest jednym z najlepszych zespołów cygańskich w Europie. Poznaliśmy się pierwszy raz na festiwalu w 2011 roku, ta przyjaźń bardzo rozwinęła się od tamtej pory, jesteśmy z nimi w stosunkach przyjacielskich, nagraliśmy z nimi jako Teatr Terno dwa single do piosenek Edwarda Dębickiego i jeden utwór instrumentalny. Zaprosiliśmy ich znów w tym roku, bo to jeden z bardziej elektryzujących zespołów cygańskich i który znamy dość dobrze i wiemy, że są gwarancją wysokiego poziomu artystycznego. W tym roku także pierwszy raz była transmisja na żywo w programie drugim telewizji i dlatego też bardziej chcieliśmy ich pokazać, bo zależy nam, żeby dzielić się z ludźmi tym, co najlepsze i co jest sprawdzone - i stąd Mahala, dość niespodziewanie. Wyciągnęliśmy ich jakby ze "snu", bo zakończyli już trasę koncertową w tym sezonie. Poprosiłem ich, żeby odpoczynek przełożyli na później i aby przyjechali do nas specjalnie na festiwal. I udało się.
Co powiesz o ostatnim Waszym wspólnym teledysku?
Jeśli chodzi o klip, który miał premierę latem, nazywa się "Romani gili" czyli "Cygańska piosenka" - tekst i muzyka Edward Dębicki - to żywiołowy utwór, nagrany z Mahalą w takim stylu bałkańsko-manele, troszkę wplątaliśmy w to klasycznego folkloru. Podobnie jak w przypadku dwóch naszych poprzednich teledysków z Mahalą, reżyserował to Piotr Smoleński.
Wspomniałeś o manele. W Rumunii ten gatunek jest traktowany po macoszemu, przy czym jednocześnie jest bardzo popularny. Jak polscy Cyganie odnoszą się do manele i w ogóle czy jest szansa, żeby kiedyś w Polsce wystąpił jakiś lepszy przedstawiciel tego gatunku?
Manele jest bardzo specyficzną, świetną muzyką. Gatunek manele jest doskonały pod tym względem, że mimo że jest to, mówiąc w uproszczeniu, takie disco polo cygańskie, to pod względem muzycznym stoi na wysokim poziomie. W Rumunii są muzycy, których umiejętności często przekraczają możliwości polskich muzyków popowych najwyższej klasy. Tamta muzyka jest po prostu świetna! Piosenki są proste, trafiające do ludzi i cieszą się dużą popularnością wśród Cyganów w Polsce. Planowaliśmy któregoś z tych lepszych wykonawców nurtu zaprosić na festiwal, ale pod warunkiem, że zagra na żywo. Będziemy starali się coś takiego zrobić w przyszłym roku, aby ten gatunek muzyki przybliżyć ludziom.
Wracając na chwilę do festiwalu, kto prowadził i jak wyglądały warsztaty tańca cygańskiego i flamenco? Czy pierwszy raz były organizowane?
Warsztaty prowadzone były już od kilku lat i cieszą się powodzeniem więc na stałe wprowadzone zostały do programu imprez towarzyszących festiwalowi. Warsztaty tańca były otwarte dla wszystkich i odbyły się przed festiwalem w klubie Powozownia. Poprowadziły je tancerki najwyższej klasy, w tym tancerka flamenco, były też tancerki cygańskie, które chciały nauczyć ludzi podstaw tańca, bo tańce są różnorodne. W ogóle bardzo dużo działo się podczas tej, 26 edycji festiwalu!
Jesteś synem znanego kompozytora, aktora i muzyka, założyciela Teatru Terno, Edwarda Dębickiego. Pewno wiele osób już zadawało Ci to pytanie - jak to jest być synem sławnego ojca?
To jest bardzo duży bagaż i presja. Jeśli chodzi o mnie, to ja przygodę z tym festiwalem i tą muzyką zacząłem dość późno. Od trzeciego roku życia jeździłem w trasy koncertowe i przesyciłem się tą muzyką. W okresie mojego dorastania zamknąłem się na nią, to było coś co mnie nie interesowało. Ja w tym czasie słuchałem Guns’n’Roses i Metalliki - nadal słucham, ale wtedy nie dopuszczałem cygańskiego folkloru. Po 20 roku życia odkryłem w sobie to na nowo, że to jest coś, co kocham, co siedzi we mnie, to są moje korzenie, tego się nie uniknie, do tego trzeba dorosnąć. U mnie trwało to dłużej, ale w końcu dorosłem. Ojciec nigdy nie wywierał presji na mnie, powiedział, że to samo przyjdzie i tak się stało. Trudno mówić o dorównaniu, ojciec ma olbrzymie zasługi, niedawno dostał złoty medal Gloria Artis za osiągnięcia kulturalne i ochronę kultury cygańskiej. Jest jedynym Cyganem w Polsce i jednym z nielicznych ludzi w Polsce, którzy otrzymali to odznaczenie.
Ja nie myślę w tych kategoriach, po prostu chcę robić swoje. Moją misją jest, aby w Polsce przybliżyć ludziom prawdę na temat folkloru i muzyki cygańskiej. Chcę, aby ludzie potrafili odróżnić cygańskie disco polo, które nie ma nic wspólnego z folklorem, od prawdziwej muzyki cygańskiej, żeby ludzie docenili to, co jest prawdziwe, piękne i bogate, a nie jest tanie i płytkie.
Jakie jest Twoje zdanie na temat łączenia muzyki cygańskiej z innymi gatunkami, np. metalem? Czy możliwe jest, żeby kapela metalowa nagrała wspólny projekt z romską, bo z tego co wiem, to w tej chwili jest tylko jeden taki projekt (Ektomorf z Węgier). Czy warto byłoby coś takiego zrobić, bo być może przybliżyłoby to kulturę Cyganów nie-Cyganom?
Ja myślę, że to jest świetny pomysł! Patrząc na historię, działo się to już wcześniej. Wracając do korzeni, Cyganie, którzy się rozjechali po świecie i żyją w różnych miejscach, czerpią muzykę z krajów, gdzie mieszkają. Dlatego ta muzyka jest bardzo różnorodna, ale również mieści się w różnych gatunkach. Najczęściej takie połączenia teraz można spotkać w muzyce klubowej, nowoczesnej. Nie patrząc daleko - artyści typu Shantel, oni mieszają gatunki, już na światowym poziomie. U nas, na naszym festiwalu, z tego, co pamiętam, w 1992 roku pojawił się zespół rockowy cygański z Czech, nazywał się Rock Alice. Postrzeganie takich połączeń było wtedy mniej tolerancyjne niż dziś, ale wtedy przyjęto ich dobrze. Myślę, że mieszanie muzyki metalowej z cygańską, czy klubowej z cygańską jest dobrym pomysłem i to się cały czas rozwija. To jest naturalna ewolucja muzyki, tego nie unikniemy, możemy tylko się z tego cieszyć.
Jesteś krewnym cygańskiej poetki, Papuszy. Jest to postać kontrowersyjna. W zeszłym roku była premiera filmu, opartego na jej biografii. Jakie jest Twoje prywatne zdanie na temat tego obrazu?
Wracając do początku, Papusza dzięki mojemu ojcu osiedliła się w Gorzowie. W czasach, kiedy podróżowali jeszcze po lasach mój ojciec uparł się, że pójdzie do szkoły muzycznej. Tak też się stało. Dlatego tabor, w którym była Papusza, zatrzymał się w Gorzowie. Ja mogę to opowiedzieć na najlepszym przykładzie - mojego ojca. Widziałem, że jak wrócił z kina, nie był szczęśliwy, bo film bardzo mija się z prawdą. Historia była zupełnie inna, ten tabor był piękny, kolorowy, u ojca byli wujkowie grający na harfach, bardzo wrażliwi ludzie, pozytywni. W filmie to wszystko było mroczne.
Z jednej strony cieszę się, że powstał film "Papusza", bo to jakoś przybliża Cyganów społeczności polskiej. Jednak patrząc pod kątem samego filmu i zawartej w nim historii, to ona się w dużym stopniu minęła z prawdą.
Wróćmy do Cygańskiego Teatru Muzycznego "Terno", gospodarza Romane Dyvesa. Jakie są Wasze najbliższe plany?
Terno ma w tej chwili dużo projektów. Jednym z nich jest nagranie albumu z Mahala Rai Banda. Zaczęliśmy to wszystko powoli realizować jesienią, kiedy już odetchęliśmy po festiwalu. Drugim projektem jest Taborowa Orkiestra Harfiarzy, która miała premierę na festiwalu już w zeszłym roku, tylko że teraz na większą skalę. Można mówić tu o kolejnym miksie - bo mamy Terno - muzyków cygańskich, występujących razem z muzykami klasycznymi z Filharmonii Zielonogórskiej.
Taborową Orkiestrę Harfiarzy tworzy mój ojciec na wzór słynnej, rodowej Orkiestry Wołyńskiego Taboru, w której na harfie grał m.in. Dionizy Wajs (mąż Papuszy). Są harfy, instrumenty smyczkowe oraz muzycy cygańscy. To kolejny miks, który jest dobrym przykładem, że należy mieszać gatunki muzyczne i style. Jeżeli muzycy są na dobrym poziomie, to nie musimy się bać takich połączeń.
Gdy mówimy o współczesnej muzyce cygańskiej z Bałkanów, nie sposób pominąć Gorana Bregovića. Jaki jest Twój stosunek do jego twórczości?
Jest postacią bardzo kontrowersyjną, wiele osób posądza go o zapożyczanie utworów i przerabianie na swój sposób. Nie zagłębiając się w ten temat, czy to są jego piosenki czy nie, uważam, że jednak Bregovic robi dobrą rzecz. Jako jeden z pierwszych na masową skalę spopularyzował muzykę bałkańską i cygańską. Trzeba przyznać, że aranżacje ma dobre, choć te starsze utwory podobają mi się bardziej. Niestety, teraz są takie czasy, życie nas do tego zmusza, że każdy idzie w stronę komercji. Ja nie mam nic przeciwko twórczości Gorana i może nawet uda nam się zaprosić go na którąś edycję Romane Dyvesa.
Na koniec pytanie sportowe. Na Słowacji i Bałkanach są romskie kluby piłkarskie. Czy w Polsce coś takiego istnieje?
Był taki klub, kiedy jeszcze mnie nie było na świecie. Nazywał się Czarni Żagań, grał tam mój tata i 8 jego kolegów. To były dawne czasy, zaraz kiedy tabory osiadły. Oni grali w ligowej drużynie piłkarskiej w Żaganiu i stąd nazwa. Myślę, że wielu Cyganów gra dziś w drużynach piłkarskich. Cyganie potrafią poświęcić się temu co lubią, swojej pasji i jak w coś się zagłębią, zazwyczaj robią to dobrze.
Dziękuję za rozmowę.