"Cygan" mnie nie obraża

Rozmowa z Agnieszką Caban ze Stowarzyszenia "Romano Waśt"
Witt Wilczyński, 1 lipca 2011
Fot. Press
Agnieszka Caban, kulturoznawca, znana romska działaczka, wiceprezes Stowarzyszenia "Romano Waśt", redaktor naczelna "Kwartalnika Romskiego" i współwydawca. Prywatnie fanka folku, metalu i manele.

Agnieszko, zacznijmy od stowarzyszenia, jako sprawy najważniejszej. Działasz w nim od jakiegoś czasu, czym się ono zajmuje?

Tak, w stowarzyszeniu "Romano Waśt", czyli Radomskim Stowarzyszeniem Romów działam już około 3 lat i w tym momencie jestem jego wiceprzewodniczącą. Jak wiadomo Romowie w Polsce najlepiej organizują się w organizacjach pozarządowych a "Romano Waśt" jest jedną z najprężniej działających. Do tej pory zorganizanizowaliśmy wiele projektów społecznych i kulturalnych na rzecz naszej społeczności w Radomiu i byłym województwie radomskim. Realizujemy głównie programy edukacyjne, szkolimy Romów pod kątem doskonalenia zawodowego oraz zajmujemy się działalnością kulturalną, co jest głównie moim zadaniem, jako że jestem z wykształcenia kulturoznawcą. Jestem także autorką kilku książek wydanych przez nasze stowarzyszenie. Wydajemy obecnie "Kwartalnik Romski", z którego jesteśmy bardzo dumni. Romowie jako społeczność, w porównaniu z innymi mniejszościami etnicznymi, dopiero niedawno zaczęli jakąkolwiek działalność publiczną więc nasz kwartalnik plasuje się wśród głównych romskich czasopism w kraju. Poza tym realizujemy wielki projekt, jakim jest Europejskie Centrum Edukacji Romów. Będzie to ogromny budynek, który stanie przy ulicy Kozienickiej w Radomiu. Jest to teren kojarzony w naszym mieście z Romami, którzy od lat 60 XX wieku, po przymusowym przez władzę osiedleniu, mieszkali tam praktycznie do roku 2000. Historia Romów w tym mieście jest nierozerwalnie związana z tym kawałkiem ziemi dlatego w stowarzyszeniu wpadliśmy na pomysł wybudowania tam Centrum, które byłoby placówką przede wszystkim pomagającą Romom w życiu publicznym i społecznym oraz jednocześnie byłoby centrum kultury. Tu mówiłoby się i promowało kulturę romską. Romowie nie mają własnych instytucji tego typu. Stanowią najmniejszą mniejszość narodową bądź etniczną w zależności od kraju zamieszkania w Europie. Takich placówek jest bardzo mało, niemniej świadczą o tożsamości grupy oraz pełnią funkcję spajającą grupy Romów, których łączy tradycja a taka instytucja byłaby dodatkowym elementem zachowania Romskiej tożsamości. My, a w szczególności Adela Głowacka-członek honorowy naszego stowarzyszenia, działamy w kierunku, by takie Centrum powstało, czekamy na decyzję czy dostaniemy środki na budowę. Miasto Radom bardzo pozytywnie się spisało wobec społeczności Romskiej, ponieważ została stowarzyszeniu przekazana działka pod budowę praktycznie gratis, z 1% bonifikatą więc jest to duży krok w stronę naszej społeczności, który świadczy o otwarciu na Romów. W skali Polski jest to rzadkość. Będziemy też się starać poprzez projekty budowlane poprawić jakość życia Romów, wiadomo, że Romowie w większości mieszkają w mieszkaniach socjalnych i tylko nieliczni mają własne mieszkania, jest to społeczność, która zazwyczaj nie pracuje z powodu niskich kwalifikacji dlatego też staramy się dbać o warunki mieszkaniowe. Chcemy też edukować o Romach nie-Romów, czyli społeczność polską poprzez wydawnictwa, organizowanie koncertów, festiwali, pokazów filmowych oraz w przyszłym roku Międzynarodowego Dnia Romów przypadający na 8 kwietnia.

Właśnie chciałem o ten dzień zapytać...

Romowie bądź Cyganie, np. we Francji Manusze, w Hiszpanii Kale czy w Niemczech Sintowie jest to narodowość, bądź grupa etniczna, która nie posiada swojego państwa. W latach 70-tych ubiegłego wieku starano się zorganizować pewne namiastki państwowości i wtedy też powołano m.in. organizację International Romani Unia, której przewodził prezydent, wybierany co 4 lata Rom. W tym momencie prezydentem jest Stanisław Stankiewicz, polski Rom, również związany z Radomiem. W trakcie powoływania tej organizacji powołano również flagę romską, charakterystyczną dwukolorową niebiesko-zieloną z kołem w środku, symbolizującym wędrówkę ale też indyjską mantrę i jest nawiązaniem do flagi Indii skąd Cyganie się wywodzą. Dzień 8 kwietnia został uznany za Międzynarodowy Dzień Romów i Społeczności Romskiej, co ciekawe ostatnimi czasy jest hucznie obchodzony. Mówi się o tym w mediach publicznych, są w różnych miastach organizowane Dni Roma. Ja byłam na takiej konferencji "Być Romką w XXI wieku", która była zorganizowana 5 kwietnia ale nawiązywała do "Święta Romów".  "Dzień Romów" staje się ważnym świętem, uznawanym przez polskie władze, co uważam za bardzo istotne dla społeczności romskiej. w 2008 roku Romano Waśt także organizowało konferencję i zostali zaproszeni działacze romscy, w tym obecny prezydent Międzynarodowej Unii Romskiej Stanisław Stankiewicz.

Opowiedz proszę obszerniej o wydarzeniach kulturalnych, które już miały miejsce i w których brałaś udział?

Brałam udział w Międzynarodowym Taborze Romów organizowanym co roku w Tarnowie, przez Muzeum Okręgowe. Działam też w Lublinie, z którego pochodzę i z którym jestem związana. Organizowałam tam przez dwa lata festiwal "Taboriada", który miał na celu promowanie tradycyjnej kultury romskiej a przede wszystkim muzyki. Starałam się tam zapraszać zespoły niekomercyjne, grające tradycyjną muzykę cygańską opierającą się na autentycznym brzmieniu i tekstach. Oprócz tego staram się działać też na polu wydawniczym, wydawać różne publikacje.
W Radomiu zorganizowaliśmy już kilka imprez, w tym Noc Romską w ramach Nocy Muzeów (trzy lata temu), festiwal "Romano Dżipen", który odbył się pod Radomiem, w Skaryszewie a także festiwal kultury i muzyki romskiej "Romano Sweto" we wrześniu ubiegłego roku.
W tym momencie organizujemy szkolenie z kultury romskiej dla nie-Romów ponieważ ja uważam, że bardzo ważne dla nawiązywania kontaktów między społecznością romską a nie-romską jest lepsze poznanie się. Prowadziłam już sporo takich szkoleń z zakresu kultury romskiej. Są one bardzo istotne gdyż, że tak powiem potocznie, ludziom niejednokrotnie otwierają się oczy kiedy się mówi o kulturze romskiej rzeczy, o których oni nie wiedzieli, i wtedy przełamuje się wiele stereotypów, np. to, że nie wszyscy Cyganie grają, śpiewają i tańczą.

Wspomniałaś o wydawnictwach. Macie na koncie kilka ciekawych publikacji...

Tak, jesteśmy bardzo dumni z "naszych" baśni romskich. W tym roku wydaliśmy baśnie Izydora Kopernickiego, XIX-wiecznego antropologa, który zajmował się folklorem Cyganów i którego twórczość do tej pory była zapisana w języku angielskim i francuskim. Pierwsi dokonaliśmy przekładu na język polski i romski. One są dość stare, być może do współczesnych dzieci nie do końca przemówią, bo są pisane w troszeczkę innym stylu i w innym duchu ale mają dużą wartość historyczną i etnograficzną, dlatego zdecydowaliśmy się je wydać. Poza tym wydajemy tematyczne malowanki dla dzieci romskich, kładziemy duży nacisk na kultywowanie tradycji i kultury romskiej wśród Romów. Często zdarza się, że dzieci zastępują dziś słowa romskie słowami polskimi, choćby przez telewizję. Istnieje obawa, że ten język zaniknie, dlatego nasze wydawnictwa są także w języku romskim.

Opowiedz jeszcze o Kwartalniku Romskim, który jest bardzo ważną tematyczną pozycją na naszym rynku prasowym.

Tak, Kwartalnik Romski wydajemy od grudnia. Pismo redagowane jest przez trzy osoby, ja jestem redaktorem naczelnym. Cieszy nas to, że nasze czasopismo jest tworzone przez Romów i przez Polaków jednocześnie. Zaprosiłam do współpracy osoby związane ze społecznością romską, które nie zawsze mają możliwość wypowiedzenia się, a są bardzo znające się na rzeczy. Jednym z naszych autorów jest Piotr Majczyna z zespołu Čači Vorba, którego wiedza na temat muzyki cygańskiej jest przeogromna i wiem, że bardzo jest chwalony jego dział. W naszym czasopiśmie publikujemy też porady prawne skierowane do Romów, którzy jak wiadomo czasami mają problemy z różnymi rzeczami. Piszemy i o bardzo podstawowych rzeczach jak np. sporządzaniu umów, jak i o wydarzeniach, nie tylko kulturalnych, które są związane z naszą społecznością. Kwartalnik Romski to także recenzje książek i mam nadzieję, że w przyszłości także płyt. Staramy się też przybliżać tradycyjne romskie zawody, które odchodzą w niepamięć i nie są już wykonywane z różnych względów, głównie życiowych. Mamy też dział "Ocalić od zapomnienia" gdzie przedstawiamy np. wozy romskie, które dziś mają wartość już tylko historyczną, nikt już nimi nie jeździ. Przybliżamy też tradycyjne stroje romskie. Każdy zna ubiór romski głównie z telewizji, kolorowe stroje widziane na większych festiwalach...

Tak zwane "meduzy"...

Tak, te "meduzy"... Jeżeli ktoś się wybierze na któryś z festiwali, np. na wielki festiwal w Glinojecku to właśnie zobaczy te kolorowe suknie. Są one najbardziej utożsamiane z Cygankami, niemniej na co dzień tak się nie chodzi. Jest wiele strojów romskich, to nie tylko te przepiękne, bogato zdobione suknie sceniczne ale także strój codzienny, który też warto poznać i który też się zmienia w czasie.

A czy te tradycyjne stroje różnią się regionalnie, np. na terenie Polski czy w Europie czy on jest wspólny dla wszystkich rodów?

Zdecydowanie się różni, ponieważ społeczność romska jest bardzo zróżnicowana na całym świecie. W każdym kraju praktycznie są różne grupy. U nas w Polsce są minimum 4 główne grupy Romów, które różnią się od siebie chociażby wyglądem. Jest grupa, ja tak a priori z góry powiem, nietradyyjna, gdzie nie przestrzega się np. chodzenia w długich spódnicach ale jest też bardzo ortodoksyjna grupa Polska Roma, która ściśle przestrzega żeby kobieta była ubrana tradycyjnie, zgodnie z Romanipen, w długą spódnicę w odpowiedniej luźności stroju, żeby nie przylegał za bardzo do ciała. Każdy ma też swój styl, swoistą modę, ulubione kolory, np. strój rumuńskich Cyganek jest o wiele bardziej wzorzysty, bardziej kolorowy, wręcz bardziej folklorystyczny od naszego lokalnego, chyba, że porównujemy do naszego stroju scenicznego, który rządzi się swoistymi kanonami i jest to strój na pokaz, wtedy jest inaczej. Ale, co ciekawe, co pewnie dla znawców tematu nie będzie nowością, Cyganki które wróżą, czy to w miastach się to jeszcze zdarza czy w kurortach turystycznych, one się ubierają tak kolorowo też dlatego, żeby odróżnić się na ulicy ale też wejść w ten stereotyp Cyganki-Wróżki.

W kwartalniku jest też odzielny i ciekawy dział poświęcony romskim rodom...

To nasza perełka. Do tej pory nie było takich opracowań, a jeśli już coś się pojawiało, to były to historie Romów spisywane przez nieromów. Społeczność romska dzieli się na grupy, podgrupy, klany, praktycznie cała społeczność jest tak skonstruowana, że ważna jest rodzina a w dalszej kolejności klan, z którego się pochodzi. Są to niezwykle barwne i ciekawe opowieści, które mogą za jakiś czas odejść w niepamięć, jeśli nie zostaną spisane. W dawniejszych czasach, kiedy Romowie jeździli taborami nikt tych historii nie spisywał. Bardzo dużo opowieści bezpowrotnie zaginęło...
Dziś jest łatwiej, mamy techniki cyfrowe umożliwiające archiwizację takich danych i na szczęście od niedawna, wykształceni Romowie zajmują się tym, aby upamiętniać historię swojego narodu czy grupy. To bardzo ważne.
Nam udało się do tej pory opisać trzy grupy. W pierwszym numerze omawialiśmy rodzinę Gieruszków, z naszego rejonu, z której wywodzi się wiele osób wykształconych obecnie. W poprzednim numerze poruszaliśmy historię rodu Zielińskich, także związanego z naszymi rejonami, z którego wywodzą się osoby grające muzykę romską. W kolejnym będzie opisany ród rodziny Markowskich. To rodzina, która tworzy zespół Perła i Bracia, moim zdaniem jeden z najlepszych zespołów grających muzykę cygańską w Polsce.

Osobnym, równie interesującym działem są wywiady ze znanymi osobistościami i działaczami romskimi. Z kim udało wam się już porozmawiać?

Pierwszy wywiad przeprowadziliśmy z prezydentem Romów, Stanisławem Stankiewiczem, drugi był z naszym miejscowym zespołem romskim by podkreślić nasz lokalny folklor. Trzeci przeprowadziłam z Joanną Talewicz znaną działaczką romską z Oświęcimia, która udziela się w Romskim Instytucie Historycznym, prowadzi "Life Festiwal" w Oświęcimiu i inne czasopismo romskie - "Dialog Pheniben". W kolejnym numerze ukaże się wywiad z Andrzejem Grzymałą Kazłowskim, pełnomocnikiem do spraw Romów na całą Polskę, cyganofilem, wielbicielem kultury Romów pod każdą postacią.

Porozmawiajmy o języku romskim, jak bardzo różni się od rumuńskiego? Czy jest to jeden język czy występuje w wielu odmianach?

Na język romski mówi się "Romani". Język ten ma wiele odmian ale zanim one powstały istniał wspólny rdzeń. Przyjmuje się, że źródłem jest sanskryt, jako, że Indie są kolebką Cyganów, z których oni wywędrowali nie wiadomo dokładnie kiedy. Wiekami język nabierał różnych dialektów, przechodził wiele metamorfoz. W Polsce są, jak wspominałam, cztety podstawowe grupy, a tak właściwie jest aż sześć grup różniących się dialektem. Zróżnicowanie to jest zależne od regionu, w którym Romowie zamieszkiwali lub obecnie przebywają i dzięki temu język nabrał kolorytu i słów. Wiadomo, że język musiał ewoluować, pojawiały się nowe zjawiska, nowe rzeczy, które trzeba było jakoś opisać. Sam język nie wytwarzał tego więc Cyganie czerpali z innych języków. Zatem w języku "Polska Roma" można bardzo często spotkać się z nazwami wziętymi z Polskiego, u Cyganów Rumuńskich z Rumuńskiego, u węgierskich z Węgierskiego... Ten język jest na tyle zróżnicowany, że można w nim znaleźć wiele słów z różnych języków. Co ciekawe, 5 listopada jest uznany za Międzynarodowy Dzień Języka Romskiego. Niedawno Międzynarodowa Unia Romów uznała ten dzień, żeby podkreślać uroczystości związane z Romami bo to służy tożsamości, nie tylko tradycyjnej i plemiennej ale także tej współczesnej. Jest to też zwrócenie uwagi na język tradycyjny, poza tym warto zauważyć, że są kraje, gdzie Romowie nie mówią już po romsku. Zatracili może nie tyle zdolność, co szansę na znajomość swojego języka, głównie z powodów asymilacyjnych i polityki niektórych państw, np. na Węgrzech i dawniej w Hiszpanii, bodajże i w Finlandii. Tych miejsc może być więcej, ale z drugiej strony trzeba zwrócić uwagę, że wielu Romów jednak dba o to, by język przetrwał. Niektórzy badacze wręcz nie mogą wyjść z podziwu, że Romowie go zachowali często kosztem jakości życia. Wiadomo, że Cyganie są marginalizowaną kulturą w Europie, ale zachowali swoją tożsamość dzięki zachowaniu języka. W naszej polskiej, bardzo ortodoksyjnej grupie "Polska Roma" jest wręcz nakaz mówienia w języku romskim między Romami i zakaz nauczania języka romskiego nieromów. Wynika to nie tyle z zachowania języka co z zachowania odrębności i związanego z nią bezpieczeństwa ale język to jest właśnie ten czynnik, który pozwalał przetrwać Romom przez wiele wieków.

W języku funkcjonuje określenie "Cygan" i funkcjonuje określenie "Rom". Czy są one synonimami czy różnią się od siebie?

Powiem tak, obecnie bardzo trudno jest ustalić nazewnictwo. Z jednej strony lansuje się słowo "Rom", od lat 90 w mediach, jako tą poprawną nazwę. Ja się bardzo cieszę, że to funkcjonuje, ponieważ jest to podejście trochę bardziej poważne i nie chodzi tu o osoby takie jak ja czy inni działacze, którzy i tak wiedzą jaka jest sytuacja Romów, ale o osoby nieznające naszej kultury. Kiedy one używają słowa Rom wiedzą, że za nim stoi pewna kultura i tożsamość. Wiedzą, że to nie jest rozproszona grupa, o której się mówi "o idzie ten Cygan" albo "ta Cyganka i mi coś zaraz ukradnie" co się niestety zdarza potocznie. Mówią "Romowie" mając na myśli grupę etniczną czy narodową - i to jest dobre. Z drugiej strony nie da się uniknąć kolejnego wartościowania. W mediach mówi się, że "grupa Romów zrobiła to i tamto", nie będę już tu nawiązywać do zaistniałej nie tak dawno sytuacji. Ważne jest to, co mówił Lech Mróz, że nie tylko jest ważne czy mówi się Romowie czy Cyganie a ważne żeby nadawać właściwe wartościowanie tej nazwie poprzez edukowanie nie-Romów. Moim zdaniem nazwa Romowie też ulega negatywnemu wartościowaniu, ogólnie jest wiele różnych punktów myślenia o tym. Niektórzy się zgadzają, żeby mówić tylko "Cygan" bo to jest nazwa bardziej poetycka, literacka, nawiązująca do przeszłości, do tego mitycznego wizerunku Cygana. Niektórym się w ogóle nie podoba nazwa "Rom", a niektórzy ją wolą właśnie uważając za tą właściwą. Ja zazwyczaj używam tych nazw zamiennie ponieważ nie wartościuję Romów. Dla mnie nie będzie obraźliwe określenie "Cygan", na pewno jednak słowo "Rom" jest pozytywniejsze w powszechnym odbiorze ale też nie rezygnowałabym z określenia "Cygan". Z tą nazwą wiąże się wiele nazw z historii, dzieł literackich, filmów... Prawda jest taka, że "Rom" wywodzi się z tradycyjnego języka Romów a słowo "Cygan" czy "Gypsy" jest nazwą narzuconą przez nie-Cyganów, przyjęła się i jest do tej pory stosowana. W latach 70-tych podczas kongresów IRU lansowano nazwę "Romowie", nazwę, która podkreśla tożsamość. W tym momencie wiele osób używa też określenia "Cyganie" w znaczeniu tylko historycznym a słowa "Romowie" tylko w znaczeniu współczesnym. Ja też się do tego przyzwyczaiłam. Na codzień zdarza mi się używać zamiennie tych słów :)

Mówiłaś o festiwalach, o zespole Perła i Bracia, znam też Kałe Bała. Jakie są twoje fascynacje muzyczne?

Ja mam bardzo zróżnicowany gust muzyczny, to nie jest tak że słucham tylko muzyki cygańskiej, niemniej jest to jedna z moich fascynacji. Zespoły, które wymieniłeś podziwiam za zachowanie tradycji muzycznych. Perełka śpiewa pieśni, które śpiewało się dawniej w taborach, łączy je z jazzem i robi bardziej estradowo ale jej wykonanie połączone z tańcami robi wrażenie. Podziwiam zespół Roma, który kiedyś jako jeden z pierwszych zajmował się folklorem w sposób typowy, w sensie komercyjnych występów ale nie chodzi mi o muzykę pop tylko po prostu estradowo i jest to jeden z najstarszych zespołów wywodzących się z Lublina.  Poza tym Michał Burano, bardzo znany kiedyś piosenkarz w Polsce, starsze pokolenie jeszcze go pamięta. Kałe Bała, bardzo mi się podoba ten zespół, także Čači Vorba, którzy znakomicie odnajdują się w różnych konwencjach muzyki cygańskiej. Jak wiadomo nie ma muzyki stricte polskiej-cygańskiej, zazwyczaj zespoły korzystają z różnych folklorów. Teresa Mirga czerpie z klimatów węgierskich, Perła i Bracia z rosyjskich i jazzu, Čači Vorba bardziej rumuńskich... Mi ogólnie bardzo się podoba też folklor Cyganów rosyjskich, Teatr Roma, muzyka Żadana, z tym że bardziej w wersji niekomercyjnej, niescenicznej. Bardzo lubię te tradycyjne piosenki cygańskie, które wykonywali Parno Muce i Roli Papaj, słynne piosenki, które weszły do kanonu. Podobają mi się też niektóre zespoły komercyjne, które zachowują znamiona cygańskiego tańca, abstrahując od tego przy jakiej muzyce tańczą. W Polsce nie ma za dużo zespołów, ale te które są, są na dobrym poziomie. Bardzo mi się podoba wokalista Adam Kazłowski, któy niestety nie jest znany bardzo szeroko ale jest zapraszany na koncerty i można go posłuchać. Ma świetną skalę głosu i wykonuje nie tylko piosenki cygańskie ale także bardziej popowe. Interesują mnie też inne nurty muzyki cygańskiej, takie jak np. manele. Miałam kiedyś na jednym z festiwali kontakt z młodymi Romami, którzy miksowali swoją muzykę i generalnie było to DJowanie, ale zauważyłam, że wokół tego tworzy się jakaś kultura, ma jakiś cel, że to jest popularne wśród młodych Romów i że jest to rodzaj egzotycznego disco, nie takie zwykłe, tylko takie z bitem. I to było w zasadzie manele, potem koleżanka, Agnieszka Kowarska, która interesowała się tym nurtem na Litwie zainteresowała mnie tym tematem a kolejnych wykonawców poznałam przez internet, np. Denisę czy Printesę de Aur i manele z Rumunii, nie wiem czy mogę to tak nazwać, czy Rumunia jest ojczyzną manele?

Tak, manele jako takie powstało właśnie w Rumunii...

Zainteresowało mnie to, bo ja widzę w manele mentalność Romów, w tym stylu, teledyskach. To jest taki współczesny folklor, odpowiedź na to, co się współcześnie dzieje, a nie jest powielaniem piosenek taborowych. One oczywiście muszą istnieć, ale nie było do tej pory współczesnego wydźwięku muzyki cygańskiej, było to powielanie, a manele jest współczesną odpowiedzią na kulturę Cyganów.

To ciekawe zdanie. Wiem, że manele w Rumunii budzi spore kontrowersje, głównie dlatego, że panuje powszechna opinia, że to jest gatunek z najniższej półki, że promuje niewłaściwe zachowania. Młodzi Cyganie lubią ten nurt ale część starszego pokolenia uważa, że jest to pewnego rodzaju zbrukanie dawnej muzyki, nieautentyczne. Część Lautarów nie uznaje manele ale część je gra z różnych powodów, nie tylko komercyjnych. Bardzo poważnym zarzutem stawianym manele jest trywialność lub wulgarność tekstów. Niemniej, moim zdaniem przez to jest to na swój sposób prawdziwe. To rodzaj współczesnego folkloru miejskiego, który powstał na przedmieściach Bukaresztu, bazował na połączeniu muzyki cygańskiej, orientalnej i klimatów, nazwijmy to, blokerskich i to poszło dalej. Niemniej to chyba właśnie musi takie być?

Tak mi się wydaje. Przede wszystkim na warunki, w jakich powstało, przecież to nie była muzyka tworzona przez wykształconych muzyków czy ludzi z wyższych kast społecznych tylko było swoistą odpowiedzią na warunki życia, klimat wokół osób które to tworzyły  i tak dalej. Ogólnie teraz mamy takie czasy, że wszystko ulega jakiejś tam komercjalizacji, spopowieniu, więc to jest i sygnał naszych czasów. Niektórzy uznają to za kicz, ale kicz też może być sztuką, prawda? Dlatego uważam że absolutnie nie można krytykować manele, czy hip-hopu czy tak jak kiedyś krytykowano discopolo czy metal. Manele to jest następstwo czasu, jakie jest, takie jest, jednym wpada w ucho, innym nie, jeszcze innym się podobają teledyski a mi się podoba to, że to jest tworzone przez Romów. U nas pewnie część tekstów manelowych by nie powstała bo u nas grupy są bardziej jednak tradycyjne ale ogólnie mi się to podoba. Wiadomo, że młodzi ludzie raczej nie będą słuchali starej muzyki. Muzyka jakoś się odnajduje we współczesnych czasach, manele jest tego przejawem.

Popatrzmy od drugiej strony, na połączenia muzyki cygańskiej z rockiem, metalem czy wspominanym wcześniej jazzem. Jak to widzisz?

Połączenia z jazzem to nie jest nowość. Niektóre zespoły już to stosowały od dawna. Muzyka cygańska to nie tylko kolorowe suknie na festiwalach. Perła i Bracia występowali sporo zagranicą toteż przesiąkli tamtą muzyką. Jest jeszcze taki zespół Vanessa i Zorba, oni wywodzą się z Sintów i mają wiele jazzowych utworów. Uważam, że nowe stylizacje, nowe tematy są niezbędne by trafić do ludzi. Nie ma szoku w połączeniu jazzu i muzyki cygańskiej, u nas już normalne jest, że Cygan gra na gitarze, skrzypcach czy organach, na Słowacji normalne jest, że Cygan gra na trąbkach i innych dęciakach. Wszystko zależy od tego, z jakiej kultury dany muzyk się wywodzi. Natomiast w połączeniu z muzyką metalową to może być pewien szok ale tak samo jak metal nawiązuje do folku w wielu przypadkach, tak samo może to być folk cygański i można to połączyć. Przecież i w samej muzyce cygańskiej różnych krajów jest wiele wpływów, czy to orientalnych, czy to np. w folklorze Cyganów rosyjskich jest wiele ballad wywodzących się z rosyjskich romansów. Myślę, że muzyka cygańska jest elastyczna. Ja lubię muzykę metalową, z tego co już udało mi się usłyszeć to połączenie mi się podoba. Wydaje mi się, że niektórzy słuchacze muszą po prostu jeszcze się do tego przyzwyczaić.

Bardzo dziękuję ci za wywiad i wiele cennych informacji i do zobaczenia na kolejnych festiwalach!

Dzięki, do zobaczenia!

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu