Miejska i wiejska muzyka

Z folkowej półki Witta Wilczyńskiego
Witt Wilczyński, 10 marca 2013
Pólka z płytami
Fot. Witt Wilczynski
Wybór mój jest w pełni subiektywny, co podkreślam - i podany alfabetycznie wg autorów, bez wskazywania kto najlepszy. Te właśnie wydawnictwa uważam w polskim folku za jedne z najważniejszych i godnych polecenia.

Najważniejszych z przeróżnych powodów, które są tak od siebie odległe, że wybór "najważniejszego" byłby prawie niemożliwym, a na pewno byłby zbyt daleko idącym uproszczeniem. Są tu zatem i pozycje folkmetalowe, folkrockowe, folk-jazzowe, muzyka tradycyjna miejska i wiejska, klezmerzy, Bałkany, Słowianie, Poganie, eksperymenty międzykulturowe, Polonia Amerykańska, folkowa elektronika, neofolk i jeszcze parę innych dróg folkowych. Tych znanych do dziś i tych trochę lub bardziej zapomnianych.

Alne - Alne (2012)
Nowa jakość w polskim folkmetalu, debiutancki album nie-debiutantów, połączenie poezji, folku i ciężkich brzmień na wysokim poziomie.

Alnestabs - Kerda etbaudinlai Prusan meddin (2010)
Ciekawa, neofolkowa próba ogarnięcia na nowo legend, języka i folku Prusów przez byłego bodhranistę Shannon – Marcusa. Nowa jakość w rodzimym folku.

Ania z Zielonego Wzgórza - Ania z Zielonego Wzgórza (2003)
Autorskie spojrzenie na folklor śląski. Mistrzyni nastroju nostalgii, przedwczesna śmierć...

Antek Kania - Antek Kania oraz polskie instrumenta jako SYRBACY (2004)
Klymatyczna i zagrana z jajem płyta weteranów polskiego folku, łącząca w sobie "ludowiznę", "własne aranżacje", "folk miejski", "rodzime country" i szczyptę przepięknego kiczu w dobrym tego słowa znaczeniu.

Balkan Sevdah - Ramizem (2005)
Udana próba ogarnięcia po swojemu folkloru bałkańskiego, bazująca nie tylko na osłuchaniu, ale również podróżowaniu.

Beltaine - Rockhill (2005)
Celtycki folk po swojemu, płyta podsumowująca koncertową moc zespołu.

Čaci Vorba - Tajno Biav (2011)
Świetna interpretacja muzyki cygańskiej przez nie-Cyganów, którzy zostali zaakceptowani w świecie romskim. Kawał świetnej nuty, potężna dawka emocji. Płyta zdecydowanie ponadczasowa. 

Chutir - Cycata Hanka (2001)
Przykład mistrzowskiej, autorskiej interpretacji muzyki ukraińskiej w polskich warunkach.

Michał Czachowski - Indialucia (2005)
Znakomita transformacja "world music" w krajowych warunkach, a jednocześnie odważne połączenie korzeni indo-europejskich wędrówek ludów. Klasyka.

Czeremszyna - Hulaj, póki czas (2003)
Moc, ogień, czad i czar Podlasia i pogranicza polsko-białrusko-ukraińskiego. Zachowanie ciągłości tradycji osadzone we współczesnych warunkach. Dodatkowy plus za poszukiwania muzyczne już za najbliższym zakrętem.

Czeremszyna i Todar - Co na sercu (2010)
Słowiańska moc: Polacy i Białorusini śpiewają Łemków. 

De Press - 3 potocki (1991)
Płyta życia Dziubka nagrana w szczytowym okresie jego charyzmy. Pojawiła się w odpowiednim czasie i powinna pozostać w pamięci folku.

Dikanda - Muzyka czterech stron Wschodu (2000)
Emocje ponad podziałami. Początek własnej drogi trwającej do dziś. Dla wielu najlepsza płyta Dikandy. Dla mnie też.

Julia Doszna - Czoho płaczesz (2002)
Mistrzostwo łemkowskiej nostalgii, piękno ludowej poezji.

Różni wykonawcy - Etnofonie Kurpiowskie (2012)
Duży szacunek za eksperyment. Trudna, ale piękna nuta.

Goście z Nizin - Gościniec (2001)
Niesłusznie zapomniana płyta, która podsumowała te najbardziej "radosne" czasy naszego folku, kiedy scena się tworzyła w obecnej formie. Bez tego zespołu nie byłoby kilku innych, dziś działających.

Graboszczanie - Polish Sexy Folk Songs (2004)
Piękny i udany przykład na to, że polskie pieśni ludowe to nie tylko programowe cierpienie i rozmodlenie. Teksty, rodem z naszej ludowości, jakich nie powstydziłyby się załogi czałgowo-manelowe.

Stanisław Grzesiuk - Szemrane piosenki (1995)
Legendarny bard stolicy. Źródło inspiracji, kawałek Warszawy, która nieubłaganie odchodzi...

Hajlandery - Lume Haj (2003)
Trochę zapomniana płyta, która muzycznie sięgała do korzeni osadnictwa wołoskiego w Tatrach i stanowiła coś zupełnie innego niż typowe płyty z muzyką góralską w zeszłej dekadzie. W tamtym czasie - odkrycie.

Jacek Hałas - Zegar bije (2007)
Mistrzowskie "wzięcie się za bary" z trudną muzyką "dziadowską" i tematyką śmierci. Przepiękne wykonanie.

Robert Kanaan i Riabina - Białe Gołębie (2004)
Fuzja światów. Starowierzy i DJ spotkali się na jednej płycie.

Kapela Drewutnia - Hej, wiśta (2004)
Proste, bezpretensjonalne, folkowe granie, bez udziwnień, za to z sercem i prostymi, ludowymi emocjami. Z kilku płyt zespołu wybrałem właśnie tę, ponieważ tej słucham najczęściej.

Kapela ze Wsi Warszawa - Wiosna ludu (2005)
Gdy KzWW nagrała tę płytę, była nową jakością na naszej scenie folkowej. Do dziś nią pozostaje.

Kapela ze Wsi Warszawa - Nord (2012)
Powrót do korzeni na miarę czasów dzisiejszych. Sensowne połączenia międzynarodowe.

Kroke - The Sounds of The Vanishing World (1999)
Absolutna klasyka naszych "klezmerów". Finezja etnojazzu i folku, kunszt dźwięku. Po prostu.

Kroke i Nigel Kennedy - East Meats East (2003)
Ciekawy eksperyment muzyczny, gdzie dwie legendy, w sumie różnych scen, świetnie się z sobą dogadały, nagrywając materiał, który był i jest słuchany po "obu stronach płotu". Wirtualnego płotu, bo po tej płycie płotu już nie ma.

Kwartet Jorgi - Muzyka na trąbkę, gitarę i flet (2002)
Własna wizja folku, która jest niepodrabialna od lat.

Lautari - Muzica Lautareasca Nova (2002)
Odkrycie muzyki rumuńskiej (w tym lautarskiej) dla naszej sceny folkowej - i nie tylko. Ciekawy, ponadczasowy eksperyment muzyczny.

Li’l Wally - Smutku nie ma, gdy mały Władziu śpiewa (1961)
Piękno w swej prostocie, czyli brzmienie folkloru Amerykańskich Polonusów. Połączenie polek, rodzimych przyśpiewek i dixielandu. Mały Władziu na wiele lat przed eksplozją folku w Polsce promował go za Wielką Wodą. Należy mu się za to co najmniej pomnik i wieczna pamięć.

Teresa Mirga i Kałe Bała - Niewiele nam trzeba /pieśni z Czarnej Góry/ (2003)
Absolutna klasyka szeroko rozumianego folkloru polskich Romów.

Mosaic - Ludovava (2010)
Ta płyta pojawiła się w momencie lekkiego zastoju folkowego i tchnęła w nasz słowiański folk szczyptę orientu. Fuzja okazała się bardziej rodzima w brzmieniu niż można było się spodziewać. Warto zapamiętać ten album.

Muzyka Odnaleziona - Mety grają! Kapela z Gliny (2007)
Kawał dobrej roboty, zrobionej przez Andrzeja Bieńkowskiego, dzięki której cząstka ziemi radomskiej została ocalona od zapomnienia. Okazało się też, że od ludowego grania do thrashmetalu jest naprawdę niedaleko, gdyż oba te nurty gra się z serducha.

No To Co - Nikifor (1968)
Bezsprzeczne początki rodzimego folku w dzisiejszym rozumieniu słowa.

Open Folk - Bretonstone (1993)
Płyta i zespół, która wielu osobom otworzyła okno na folk. "Na początku był Celt".

Orkiestra p.w. św. Mikołaja - Kraina Bojnów (1998)
Klasyczny album legendarnych Mikołajów. Dla polskiego folku jest tym, czym dla światowego heavymetalu jest "Seventh Son of a Seventh Son" Iron Maiden.

Orkiestra pw. św. Mikołaja - Huculskie muzyki (2006)
Piękny przykład współpracy Idola i Fanów.

Orkiestra z Chmielnej - Od piosenki do piosenki (2005)
Legenda warszawskiej ulicy.

Osławiany - Oj tam w Mokrym (2008)
Przykład na to, że dobrze poukładany Zespół Pieśni i Tańca może wydać świetną płytę. Kawał dobrej roboty, wręcz rodzinne granie, radość i energia.

Percival - Eiforr (2007)
Ważny album rodzimego pagan-folku.

Percival - Oj, Dido (2008)
Udana adaptacja rodzimego folkloru na pagan-folk. Nie tylko Wikingowie tu byli przecież.

Percival Schuttenbach - Reakcja Pogańska (2009)
Sowizdrzalskie, heavymetalowo-folkmetalowe granie, jakiego u nas trochę brakowało przed pojawieniem się tego albumu.

Piersi - Piersi (1992)
Udane początki punk-folka w Polsce. Płyta, która pewnie dziś przeszłaby bez echa, ale w tamtych czasach była ważna i historycznie pozostaje ważna. A i kilka tematów na niej poruszonych wcale się aż tak nie zestarzało.

Południca! - Spóźnione wejście w XXI wiek (2012)
Lepiej późno niż wcale. Mistrzostwo słowa, folku, awangardy i poezji.

Psio Crew - Szumi Jawor Soundsystem (2007)
Świetne zderzenie góralszczyzny z muzyką klubową, do dziś świeże.

Sarakina - Dance of Fire (2012)
Mistrzostwo bułgarskich brzmień, idealne proporcje między etnojazzem i folkiem. Kropką nad i jest tu obecność mistrza gadułki Peyo Peeva.

Sarakina - Fryderykata (2008)
Jedno z najbardziej nieszablonowych podejść do muzyki Chopina i to na dobre dwa lata przed chopinowskim "boomem". Związana z tą płytą anegdota, głosząca, że - "Dziadek Chopina był Bułgarem i nazywał się Frydko Szopow” - jest już legendą.

Sarakina - Junctions (2004)
Nowa jakość w "polskich Bałkanach", zagrana po mistrzowsku.

Swoją Drogą Trio i Apolonia Nowak - Pola (2009)
Istota folku czyli stare i nowe ramię w ramię, a nie "tylko" obok siebie.

Światogor - Pan Połaci Ziem Pomorskich (2004)
Mocna pozycja rodzimego podziemia folk-blackmetalowego. Po reedycji album zyskał na brzmieniu a stare wydanie oddaje klimat czasów, w których powstało i uroki "garażowego" brzmienia podziemia metalowego.

Tołhaje - A w niedziela rano (2002)
Złote proporcje między folkiem, rockiem i jazzem.

Tołhaje - Stereokarpaty (2011)
Jak w przypadku "A w niedziela rano", cztery lata później. Wciąż świeżo, wciąż rewelacyjnie. Jedna z nielicznych naszych kapel folk-progrockowych.

Grzegorz Tomaszewski - Rośnie ziele (2005)
Awangardowe podejście do tradycji - bez udziwnień za to z autentycznym pomysłem na granie. Pozornie minimal - w praktyce coś naprawdę wielkiego.

Werchowyna - Pieśni święte i grzeszne (2005)
Kwintesencja Werchowyny.

Roksana Vikaluk - Barwy (2005)
Pomost łączący przeszłość i przyszłość.

Village Kollektiv - Motion Rootz Experimental (2006)
Ten krążek jest perełką naszej ligi folkowej. Na świecie nie był niczym nowym, u nas tak. Bez tego krążka nasza scena etno-klubowa byłaby na pewno uboższa. Dlatego warto pamiętać o tej płycie.

Żywiołak - Muzyka psychodelicznej Świtezianki (2007)
EP-ka, która sporo zmieniła w rodzimym folkmetalu. Moim zdaniem czas pokazał, że była to najbardziej odkrywcza płyta Żywiołaka, która do dziś pozostaje ważnym elementem historii naszego folku. "Muzyka psychodelicznej Świtezianki" to nie tylko EP-ka, to cała historia pozytywnej zadymy wniesionej w naszą scenę folkową przez Żywiołaka.

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu