Bestie i Bogowie

Bogactwo starosłowiańskich inspiracji
Witt Wilczyński, 14 kwietnia 2016
Lelek i Pravia
Fot. Witt Wilczyński
Od wielu lat tematyka dawnych Słowian coraz częściej pojawia się w polskiej muzyce. Kiełkowała w podziemiu, by z czasem wypłynąć na powierzchnię. W tym roku pojawiły się dwie ciekawe płyty. Obie tradycyjne, choć zupełnie inaczej.

Obie formacje, o których tu mowa, powstały mniej więcej w tym samym momencie, podobnie jak i wiosenny czas wydania ich debiutanckich długograjów.

Pierwsze wzmianki o Lelku, projekcie powstałym w środowisku muzycznym przede wszystkim Kapeli Ze Wsi Warszawa i R.U.T.Y., można było usłyszeć w 2014 roku (kiedy również rozpoczęła swoją działalność muzyczną warszawska Pravia, o której za chwilę). Do realizacji słowiańskiego projektu Maciej Szajkowski zaprosił muzyków z różnych światów. Dzięki temu na płycie "Brzask Bogów" spotkali się ludzie od world music/pop, medieval folku, psychodelii, śpiewu tradycyjnego czy nawet rodzimej odmiany reggae.

Poniżej zapowiadający album teledysk, niedawno zrealizowany własnymi środkami w stołecznych krajobrazach nadwiślańskich łęgów:

Tytuł "Brzask Bogów" wręcz podświadomie kojarzy się z zaprzeczeniem znanego sloganu "Twilight of The Gods", a w przeciwieństwie do np. R.U.T.Y.  Lelek jest projektem pozbawionym jakichkolwiek politycznych nawiązań.

- "Chodziło nam o pokazanie, że pradawne słowiańskie tradycje są naszym wspólnym dobrem i dlatego w doborze tekstów utworów nagranych na płycie kierowaliśmy się ich tematyką, a nie prywatnymi poglądami ich autorów. Stąd znalazł się na płycie i Broniewski, i jeden z poetów ruchu zadrużnego. Do wykonania jednego z utworów zaprosiliśmy także autentycznego żercę" - powiedział nam Maciej Szajkowski.

Album"Brzask Bogów" pełen jest dźwięków zaczerpniętych nie tylko z nuty rodzimej ale również tych nawiązujących do brzmień indoeuropejskich, od Persji po Indie. Tych tradycyjnych, wręcz archaicznych jak i tych dzisiejszych, bliższych soundsystemom i etnobitom klubowym. Stąd też na płycie znalazł się znany miłośnik i świetny wykonawca muzyki indyjskiej, Michał Rudaś, a także jeden z liderów legendarnej Werchowyny, także współpracownik naszego Magazynu - Tadeusz Konador.

- "Zgodziłem się na udział w nagraniach dla Lelka bo uważam, że to świetny pomysł i tchnięcie czegoś nowego w scenę folkową" - powiedział nam Tadeusz, gdy spotkaliśmy go, ucharakteryzowanego na słowiańskiego wołchwa, w czasie realizacji teledysku.

Pełny skład Lelka to: Michał Rudaś, Maciej Szajkowski (KzWW, R.U.T.A), Kamil Rogiński (ŜANĜO, Orkiestra Rivendell), Jakub Koźba (Power of Trinity), Piotr Stefański (Studium Instrumentów Etnicznych), Patryk Kraśniewski (Vavamuffin, Patryk Kraśniewski Trio). Instrumentarium użyte do realizacji płyty również jest bardzo intrygujące - od sazu, cytry, lir i conga po bębny obręczowe i fidel płocką, a 11 utworów, mimo swej olbrzymiej różnorodności stanowi piękny monolit.

Pravia i wydana w marcu tego roku płyta "Bestie ze Wschodu" to wbrew pozorom także bardzo tradycyjne podejście do muzyki pogańskiej. To niezły, techniczny, melodyjny death metal z domieszką deathcore z warstwą tekstową opartą o legendy, mitologię i własne przemyślenia lidera i wokalisty zespołu - Pawła "Zwierzaka" Jakubowskiego. Co prawda nie ma muzycznie wiele wspólnego z folkiem czy stricte ludowym muzykowaniem, a instrumentarium zespołu jest klasycznie metalowe - lecz zdecydowanie sięga do słowiańskich korzeni.

„W Pravii gramy po prostu muzykę, którą lubimy czyli metal odnoszący się w warstwie tekstowej do wierzeń i tradycji słowiańskich” – powiedział nam w rozmowie telefonicznej Zwierzak, wokalista zespołu.

W teledysku promującym dziewięcioutworowy album zobaczyć można motywy z dzisiejszej obrzędowości słowiańskiej oraz działań grup rekonstrukcyjnych. Techniczne, metalowe granie jest sięgnięciem do nie aż tak znów odległych czasów, gdy tematykę przedchrześcijańskich Słowian (a także innych rdzennych ludów Europy) podejmowały w Polsce i środkowo-wschodniej Europie przede wszystkim formacje black/deathmetalowe i folkmetalowe. Stąd też nastąpiła inwersja korzeni - to metal (i to grany w miastach) był jako pierwszy muzycznym nośnikiem treści pogańskich, folk sięgnął do nich później - choć to właśnie pierwotna, archaiczna muzyka ludowa jest jednym z ważniejszych źródeł mówiących o tradycjach i zwyczajach słowiańskich.

Jak się okazuje paradoksalnie bardziej tradycyjną stroną jest... rodzima scena metalowa jako, że tematyka dawnych Słowian przewija się przez nią od dawna. Scena stricte folkowa odkrywa uroki dawnych podań i legend oraz wraca z dalekiej podróży po orientalnych krainach, by odnaleźć się w rodzimym lesie, znajdującym się tuż za rogatkami wielkiego miasta...

Dobrze się zatem dzieje, że oba te światy się przenikają. Choć IX wiek nie wróci - ale w XXI warto przyjrzeć się temu, co w tym dawnym jest do dziś aktualne. Dla ducha i dla ciała.

 

Lelek "Brzask Bogów" (Karrot Kommando)
Pravia "Bestie ze Wschodu" (Art of the Night Production/Browar Perun)

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu