Czeska, sprawna maszyna
Ta dyskusja dotyczy artykułu "Czeska, sprawna maszyna".
Wypowiedz się
-
9 września 2012, 21:44Najwyrażniej Czesi potrafią wymagać od browaru prawdziwego piwa, a od akustyka żeby nie był głuchy.Myśmy jeszcze tego szczebelka rozwoju nie osiągnęli, ale może kiedyś...
-
9 września 2012, 23:19Podobnie jak Kamil, nie jestem fanem metalu ale SSoGE szczerze mi się podobało. Ciekawy pomysł na twórczość zespołu i dobre wykonanie.
Wata w uszach bardzo się przydała. Ciśnienie akustyczne w sali zdecydowanie przekraczało progi uznawane za bezpieczne dla zdrowia. Trzeba się więc było chronić - za 40 lat dalej chciałbym słyszeć co się do mnie mówi. Trochę tego nie rozumiem, bo gdyby akustyk skręcił gałki o połowę to dalej byłoby dobrze słychać. Widocznie tak to jest, że gitara metalowa musi tłuc szkło. -
10 września 2012, 18:33Początkowo, zwłaszcza po koncercie Radogost w Lublinie na Hello Folks, byłem sceptycznie nastawiony do anglojęzycznych utworów jakie nagrali. Niemniej zmieniłem zdanie gdy przypomniałem sobie wizytę w British Museum i zupełny brak informacji o Słowianach w prezentacji archaicznej historii Europy Środkowej i Wschodniej (oni widzą tylko Celtów i od czasu do czasu Germanów). Angielskie teksty Radogosta są właśnie po to, żeby przeciętny fan metalu/folkmetalu z "Zachodu" dowiedział się czegoś więcej o Słowianach. W połączeniu z całkiem niezłym, melodyjnym metalowym brzmieniem z domieszką folku ma to sens. Poza tym cieszy mnie rozwój rodzimego folkmetalu, przestał być to "true black z jakąś tam fujarką w tle" tylko zaczyna to wreszcie być folkmetal pełną gębą, z rubasznym zacięciem i bez bariery zespół - publiczność. Za to Percivalom, Leśnemu Lichu czy właśnie Radogostom chylę czółka. A to, że zaprosili znakomitych SSOGE do nas (w Bielsku też zacnie było, relacja z fotkami niebawem) - tym większy szacon !!!
-
10 września 2012, 20:56Angielskie teksty Radogosta są właśnie po to, żeby przeciętny fan metalu/folkmetalu z "Zachodu" dowiedział się czegoś więcej o Słowianach. W połączeniu z całkiem niezłym, melodyjnym metalowym brzmieniem z domieszką folku ma to sens.
Pod warunkiem, że je zrozumie, ;), no ale płyta to nie koncert. Nie wnikam w ideę Radogosta, bo płyty nie slyszałem, tekstów nie znam. Chodziło mi raczej o wrażenie "metalowego laika", który pierwszy raz był na ich koncercie, słyszał ich muzykę i porównał to co było z tym co nadchodzi. Inna sprawa, że to co było, jest lepiej ograne. Zatem poczekajmy, aż chłopaki się rozegrają i zobaczymy.
Poza tym cieszy mnie rozwój rodzimego folkmetalu, przestał być to "true black z jakąś tam fujarką w tle" tylko zaczyna to wreszcie być folkmetal pełną gębą, z rubasznym zacięciem i bez bariery zespół - publiczność. Za to Percivalom, Leśnemu Lichu czy właśnie Radogostom chylę czółka
Nie bardzo wiem o czym mówisz, ale ty tu jesteś znawcą... ;)
A to, że zaprosili znakomitych SSOGE do nas (w Bielsku też zacnie było, relacja z fotkami niebawem) - tym większy szacon !!!
Tu pełna zgoda i... Sława! ;)
-
-
10 września 2012, 21:03Szkoda, że oba zespoły nie mogły porównać brzmienia ich koncertów z SSoGE (na scenie słyszą tylko odsłuchy), to by im dało obraz tego jak jest, a jak może być.
Ja wiem, że jak się słucha metalu, to sprzęt odkręcony jest na "prawie maksa", nawet w domu. Sam słucham ostrzejszego rocka w ten sposób i rozumiem to. Pewnej muzy nie da się po prostu słuchać cicho. Jednak nasi akustycy na koncertach często przesadzają. Szkoda muzyki.
Za chwilę fotki Radogosta... zapraszam. -
18 września 2012, 11:30Witam,
ja dla odmiany mam trochę inne odczucia, jeżeli chodzi o brzmienia poszczególnych zespołów. Radogost - moim zdaniem miał najlepsze brzmienie tego wieczoru, nie było ściany dźwięków, wokal może troszkę za cichy. Co do tekstów, to jeżeli się ich nie zna to ciężko czasem zrozumieć. Taki już urok metalowo - folkowych, czy ogólnie metalowych zespołów ;)
U Czechów z SSofGE słabo słyszalny był wokal. Jeżeli kobiecy, jeszcze jako taki, o tyle męski prawie wcale. Gitary też gdzieś niknęły w tle. Za to utwory były ciekawie zaaranżowane. Doom + folk ciekawa kombinacja.
W piersi wal (Percival) tym razem wypadł blado. Z jednej strony zagrali dużo utworów mniej znanych, nie wydanych jeszcze na płycie, a krążących tylko po internecie. Z drugiej mieli problemy z wokalami, Asi (basistki) prawie wcale nie było słychać. Brakowało również Mamonia (perkusisty) radzącego sobie dużo lepiej za bębnami niż zaprzyjaźnieni perkusiści.
Koncert SSOGE, któremu głównie poświęcono ten artykuł podobał mi się zdecydowanie najbardziej i jestem bardzo wdzięczna wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że Czesi u nas zagrali. Portal też maczał w tym folkowe paluszki, wywiad na pewno rozbudził w zespole chęć spotkania się z polskimi fanami :) Wracając do występu, to był on najlepiej nagłośniony, nie miałam więc żadnych problemów z usłyszeniem wokalistów, jak i instrumentów. Zdziwiłam się, ale mimo nieznajomości języka czeskiego, dobrze rozumiałam, co do nas mówiono zapowiadając utwory. Publiczność jednak nie do końca znając repertuar, a i być może nie czując się dobrze w otoczeniu bardzo wyraźnych wpływów doomowych, nie dała się porwać klimatowi. Bardzo żałuję, że koncert nie był dłuższy i nie skandowano o bisy. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej.. jak i lepiej było na Radogoście w porównaniu do występu, jaki dali kilka miesięcy temu w tym samym miejscu, także supportując Percival Schuttenbach. Wtedy dla większości zespół to była nowość. Mało kto potrafił wówczas dokończyć najsłynniejszą odezwę będącą tytułem piosenki: - Bracia! - "Klnijmy się na słońce", a teraz proszę, jak pięknie. Mam bardzo podobne spostrzeżenia, co do nowej płyty. Angielskojęzyczne piosenki to pewnie taki chwyt, by zainteresować także zagranicznych odbiorców, ale nie wiem, czy przypadnie im do gustu takie granie. Ja wolałam polskie i ciekawsze muzycznie kawałki.
Standardową praktyką na koncertach jest półgodzinna przerwa techniczna pomiędzy występami. Jednak moim zdaniem nie udało się w stopniu zadowalającym i dziewczyny z Percivala nie brzmiały najlepiej. Są niezwykle uzdolnione i śpiewają pięknie, ale bardzo się męczyły, zresztą także w trakcie koncertu jeszcze prosiły o poprawki. W dodatku zespół prezentował najświeższy materiał ze Svantevita, co czyniło ich występ trudniejszym. Szkoda, że tak wyszło.
Całość koncertu zdecydowanie oceniam na duży plus, trafił się skład jak marzenie w Wiatraku i to za naprawdę rozsądną cenę. Więcej takich!
PS. Piosenka "Tańczyłabym" SSOGE (tłumaczenie z "I would dance") to jeden z dwóch kawałków polskich w repertuarze zespołu, drugi to "Razem" ("Together").