Jak zostać flisakiem
Rozmowa z Grzegorzem "Świtzą" Świtalskim z HambawenahJak można zostać flisakiem?
Według zwyczaju – flisakiem zostaje ten, który odbędzie bindugę (proces zbijania tratwy) oraz popłynie nią do Gdańska i zyska uznanie braci flisackiej. Jeśli te warunki zostaną dopełnione, to na rzece – pomiędzy Grudziądzem, a Gniewiem – pod tzw. Osią Górą może dostąpić zaszczytu pasowania na flisaka.
Jak wygląda chrzest flisaka? Czy wspomniana Osia Góra to dawne miejsce frycowania?
Osia Góra to miejsce, gdzie przez setki lat uwalniano fryców na flisaków. Jest ono uwiecznione w klipie Hambawenah pt. "Ona płynie" (dostępny na Youtube). To piękne miejsce – jednak, wiem to z autopsji, docenia się jego piękno dopiero po procesie pasowania na flisaka. A nie jest to łatwe do przejścia. Starszyzna flisacka jest dla fryców bezwzględna i stara się, aby jak najbardziej uprzykrzyć frycowi chwilę pasowania. Oprócz czesania, golenia i smarowania błotem wiślanym, upokarzania klapsami wymierzanymi wiosłem pychowym, do najtrudniejszych dla mnie zadań należało wypicie zupy frycowej, która jest skomponowana z najohydniejszych składników, jakie możemy sobie tylko wymyślić. Na szczęście udało się przełknąć dosłowną czarę goryczy, przejść spowiedź przed jednym z flisaków i można było prosić uniżenie retmana o pasowanie na flisaka. Jeśli się zgodzi – zdejmuje on swój kapelusz i kładzie na głowie fryca. W tym momencie fryc staje się flisakiem i może liczyć dutki, aby postawić okowitę w jednym z klimatycznych barów w Gniewie :).
W jakim stopniu zachowała się flisacka gwara? Czy dostęp do niej jest bardzo strzeżony?
Na szczęście słownik flisacki wydany przez Jarosława Kałużę jest dostępny w internecie. Myślę, że gwara dzięki coraz częstszym flisom i spotkaniom flisackim rozprzestrzenia się i zyskuje nowych zwolenników. Powiem, że cudownie jest obserwować odradzającą się, unikatową kulturę, a już czynnie w niej uczestniczyć – to po prostu ogromny zaszczyt.
Najpopularniejszy flisacki przesąd to… ;)
Ano to, że nie zabieramy na tratwę kobiet… czasem, w żartach dodajemy, że to chodzi o to, żeby nie zabierać swoich dziewczyn i żon na flis... te obce już nie przynoszą nieszczęścia :)
Najciekawsza legenda flisacka to...
Nie wiem czy najciekawsza, ale warto wspomnieć o tej związanej z miastem Toruń, które szczyci się pięknym pomnikiem flisaka grającego na skrzypcach, otoczonego wianuszkiem żab. Legenda mówi, że młody flisak w obliczu plagi żab, jaka dotknęła Toruń, swoją grą na skrzypcach wyprowadził, niczym Pier the Piper, myszy ze swojego miasta.
Kto to byli włóczkowie?
Tak nazywano flisaków z okolic Krakowa. Oni najczęściej transportowali sól, drzewo i płody rolne ze swoich okolic.
Czy zachowały się dawne pieśni flisackie? Czy ktoś je zbierał, jest jakiś śpiewnik, archiwum?
Biorąc pod uwagę lokalne pieśni – to w warstwie „żywej” zachowało się ich naprawdę niewiele. Na szczęście rozmaite opracowania etnomuzykologów, etnografów przyczyniły się do uratowania ich przed zapomnieniem. Te najważniejsze znalazły się na płycie „Turururu” Hambaweny, zespołu, który jako pierwszy zespół folkowy naszych czasów otoczył szacunkiem ten niezwykły i unikatowy materiał folklorystyczny.
Czy w Polsce folklor flisacki różnił się w zależności od rzeki?
Są pieśni znane na całej pływance – czyli takie, które każdy flisak z naszego kraju znał, są też pieśni bardziej lokalne. Pięknie się one ze sobą przeplatają swoimi wariantami, odmiankami, dając nam dużo do myślenia – jak to dana piosenka musiała podróżować i być przekazywana z ust do ust przez flisaków z rozmaitych regionów.
Co się dziś śpiewa na flisie?
Dziś na flisie śpiewamy poranną modlitwę flisaków, tradycyjne piosenki, które znamy z repertuaru Hambaweny (śmiech), no i – co mnie zaskakuje ale i cieszy – dodajemy do tego repertuaru kolejne, autorskie pieśni. Swego czasu jeden z doświadczonych kolegów flisaków poprosił mnie bowiem o napisanie piosenek takich, żeby nie trzeba było śpiewać ani ludowych ani biesiadnych – tylko takie – specjalnie napisane na okoliczność spotkań i pływanek.
Opowiedz dlaczego klip „Ona płynie” Hambaweny jest dla Ciebie taki ważny?
Materiał do klipu został nakręcony dokładnie w momencie, gdy ta piosenka powstawała. Czyli mamy dużo prawdy w tym obrazie – nikt niczego nie gra, nie udaje. Żaden z nas nie wie, że kolega Andrzej nas filmuje. Widać w każdym ujęciu, że nie jest to efekt planu zdjęciowego.
Autorskie pieśni flisackie z Kiniorem – czyli jakie są najbliższe plany Hambaweny?
Włodek to wielki nauczyciel i wizjoner World Music. Możliwość pracy z nim to dla mnie wielki zaszczyt. Tym bardziej cieszy, że napisane wspólnie piosenki zyskują uznanie słuchaczy. Niebawem wydamy je na płycie. Zespół koncertuje i ma z tego wielką frajdę. Materiał, który aktualnie grywamy na scenach to efekt/konglomerat ostatnich prac z producentami Włodkiem Kiniorskim i Piotrem Krakowskim – oraz poszukiwań tradycyjnych pieśni, które, w przeciągu 20 lat były „eksploatowane” w rozmaitych konfiguracjach osobowych. Dzięki temu, że nadal gramy te stare pieśni słuchacz czuje pewnego rodzaju „link” zarówno pomiędzy dawnymi tradycjami, jak i czasami nam współczesnymi ale także – z muzykami, którzy w Hambawenie już się nie udzielają.
Jakimi gatunkami muzycznymi inspirujecie się jako zespół?
Zasada jest zawsze taka sama. Zespół to zespół – zbiór – konglomerat różnych osobowości – mogą się one niebezpiecznie ścierać i konfrontować – ale można z tego uczynić też atut – po prostu nie ograniczając sobie środków wyrazu. Mam wielką przyjemność i zaszczyt grać ze świetnymi muzykami, którzy zasmakowali już rzecznych podróży. Cieszy mnie niezmiernie, że podoba im się taki styl spędzania czasu i są zawsze gotowi, aby wyruszyć na daleką pływankę dubasem :).
Ci muzycy – nieograniczani – szanujący się nawzajem, dają nam pewną wypadkową – bardzo szanuję tę wypadkową, bo ona jest prawdą, dobrą energią i radością ze wspólnego obcowania.
Czy istnieją jakieś festiwale flisackie?
Tak, jest ich kilka. Najważniejsze to Flis Festiwal w Gassach pod Konstancinem, który odbywa się w drugi weekend maja, a poza tym mamy Dookoła Wody Festival w Sandomierzu (27-29 lipca), Festiwal Wisły Włocławek–Toruń (11-15 sierpnia).
Na koniec zdradź nam proszę jak brzmi flisackie pozdrowienie?
Myślę, że bardzo pięknym pozdrowieniem flisackim jest „Dobrej Wody!” - pozdrawiamy się tak nie tylko, gdy wyruszamy w rzeczną drogę ale i przy każdej innej okazji – gdy przychodzi czas pożegnać się. Napisałem piosenkę, która zawiera to pozdrowienie – i z nieukrywanym zadowoleniem obserwuję, że przyjmuje się ona do kanonu piosenek flisackich.
Zatem dziękuję za rozmowę i Dobrej Wody!
Dobrej Wody!
PS. W Magazyn FOLK24 nr 1/2018 Świtza opowiada nam o flisie 400-lecia Ulanowa, polecam