Wino, Sarakina i śpiew!

Trifon Zarezan w Warszawie
Witt Wilczyński, 25 lutego 2017
Sarakina na Trifon Zarezan
Fot. Robert Adamczyk
Trifon Zarezan, tradycyjne święto bułgarskich (ale także częściowo i serbskich) winiarzy od ponad 13 lat, z inicjatywy niezmordowanego Stojana Uzunowa oraz Jacka Grekowa z zespołu Sarakina, celebrowane jest także w Polsce - i to coraz głośniej.

Początki obchodów święta "Trifon Zarezan" były bardzo skromne, ot spotkania przy muzyce i winie, ale z roku na rok było o tym bułgarsko-serbskim święcie coraz głośniej. W tym roku z kameralnych koncertów Sarakiny, zrodziła się już trasa koncertowa ze Stojanem Uzunowem, obejmująca cztery miasta: Białystok, Łódź, Warszawę i Wrocław. Nam udało się gościć na obchodach w Warszawie, 11 lutego.

Przycinanie winorośli

W ramach "Folkowego Oka" już po raz kolejny Sarakina zagrała świętując Trifon Zarezan. Początek był stonowany – etnojazzowy rytm bałkańskiego tanga powoli wprowadzał w nastrój i przeszedł w "popową raczenicę", w klimatach prawie rock’n’rollowych. Po tym wstępie nastąpiło symboliczne przycięcie winorośli, obficie podlane winem i zabrzmiało tradycyjne, długie pravo horo, prowadzone przez Stojana po całej sali. Dalej popłynęła "Jovano Jovanke", pięknie zaśpiewana przez Eulenę i "Kalino Malino", w rytmie na 9 i gajdą pięknie prowadzącą "dialog" z wokalistką.

Frydko Szopow w akcji

Nim ochłonęliśmy, zabrzmiał Chopin po szopsku – "preludium C" z akordeonem w rękach Jacka, na którym wygrywał on etnojazzowe majstersztyki niczym popisówki mistrza Richardo Galliano. W dalszej części obchodów trifonowych zrobiło się bardziej tanecznie – pieśni rodopskie przeszły w klimaty biesiadne o piciu wina i rakiji, które następnie przerodziły się w brzmienia nestinarskie, z dudami w roli głównej. Pieśń "Katerino Mome", z gór Pirin, postawiła kropkę nad "i", a był to ostatni kawałek przed krótką przerwą na poczęstunek i degustację bułgarskich win.

Czym są tańce nestinarskie?

Otóż, w Primorsku i okolicach zachowały się niektóre wierzenia i obrzędy Bułgarów pochodzące z czasów pogańskich, przedchrześcijańskich. Należy do nich magiczno-obrzędowy taniec na rozżarzonych węglach drzewnych, uprawiany przez Nestinarów – plemię nadmorskie, którego przodkowie należeli do sekty religijnej wyznającej kult św. Konstantyna i Heleny. Corocznie 3 czerwca (lub 21 maja), w dniu tych patronów, obchodzili święto tańca na ogniu. W tym dniu piekli kultowe chleby o specjalnych kształtach i wzorach. Wieczorem procesja świątecznie ubranych ludzi, poprzedzona orkiestrą, wychodziła poza wieś, tam zapalano wielki 4-5 metrowy stos drzewa a na drzewach zawieszano ikony. Po ucałowaniu świętych ikon rozpoczynała się zabawa: zapasy mężczyzn, tańce i śpiewy kobiet. Potem wszyscy tworzyli krąg i tańczyli nestinarskie choro wokół ognia. Obrzędowy taniec rozpoczynała przodownica – Nestinarka z ikoną św. Konstantyna lub Heleny trzymająca uniesioną wysoko ikonę. Tłum śpiewał pieśni, Nestinarzy coraz szybciej okrążali rozżarzone węgle. Sam taniec ognia odbywał się około północy. Kiedy spalił się stos drzewa, Nestinarzy boso wchodzili na żarzące się węgle trzymając ikonę, gdyż wierzyli, że święci ochronią ich przed bólem a ogień oczyści z chorób. Niektórzy ujawniali wtedy zdolność przepowiadania przyszłości, podawali sposoby leczenia chorób, inni przeżywali halucynacje, widzenia, stany ekstazy, nawet histerii (które mogły znieczulać na ból). Tę umiejętność chodzenia po ogniu posiadali tylko nieliczni i była ona dziedziczona.
Etnografowie bułgarscy wiążą ten niejasny obyczaj z kultem ognia wzorowanym na starożytnych Persach, a przeniesionym ze wschodu przez Greków we wczesnym średniowieczu. Przypomina on także nasze polskie sobótki, ma bowiem wspólne cechy związane ze świętowaniem przesilenia słonecznego. Obrzęd nestinarskich tańców obecnie już zanika, dawniej można go było spotkać w całej wschodniej Tracji, praktykowany był często jeszcze do połowy XX wieku, a dziś tylko we wsi Bułgar w okolicach gór Strandża (w pobliżu Carewo). Poza tym przybrał formę komercyjnego pokazu folklorystycznego dla turystów w restauracjach na wybrzeżu czarnomorskim (m.in. w Sozopolu, Primorsku). W takt kobzy ostatni już Nestinarzy tańczą boso, niektórzy przebiegają po rozżarzonych węglach lub przenoszą nad ogniem chętnych. Towarzyszy temu odpowiednia rytmika.

Druga odsłona

Etnojazzowa raczenica ponownie ściągnęła ludzi do kameralnej sali DK Radomska 13, by następnie przejść w folkowy evergreen - nieśmiertelne "Ajde Jano!". Ruszyły macedońskie tańce, a urastającą do miana kultowej pieśń "Makedonsko Devojce" zaśpiewał sam Stojan Uzunow. Potem nastąpił powrót w Rodopy i "Rosti, rosti, rostice" zgrało się z trakijskim pravo horo. W końcówce walking bass + dialog klarnetu z gajdami wprowadził nas w bałkański transik - a na bis zabrzmiało jeszcze "Mitrole Mitro". Następnego dnia obchody przeniosły się do Starego Klasztoru we Wrocławiu. Ale my dotarliśmy do stolicy Dolnego Śląska tydzień później, na koncert transylwańskich dęciaków.

 

"Folkowe OKO - Trifon Zarezan": Sarakina, 11.02.2017, Warszawa
Portal Folk24.pl był patronem medialnym wydarzenia

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter folkowy
Pokaż menu